Wyroby rzemieślnicze miały zapewne, w zależności od wykonania, różną wartość i z pewnością różnych miały także nabywców. Trudno przypuścić, aby pięknie zdobiony, starannie wykonany grzebień, posiadający często równie pięknie wykonaną pochewkę, miał taką samą wartość jak grzebień niezdobiony, nie bardzo starannie wykonany. Różna jakość i różne formy grzebieni, jakie notujemy od połowy X wieku, a szczególnie w XI i XII wieku, mają źródło w chęci przyciągania większej ilości kupujących, oraz w konieczności zaspokojenia przez rogownika potrzeb ludzi o różnej pozycji społecznej. Ze stosunkami rynkowymi wiąże się z pewnością także zjawisko zmniejszenia rozmiarów grzebieni w XI i XII wieku. Wyraża się to chęcią zasypania rynku dużą ilością grzebieni, wykonanych z tej samej ilości surowca, jaką zużyto by na grzebienie większe. W wiekach XI i XII w związku z dość znacznym upowszechnieniem obróbki rogu możemy przypuszczać, że pewną konkurencję rzemieślnikom czynił przemysł domowy.
ZDOBYWANIE SUROWCA
Zdobywanie dużej ilości surowca rogowego przez rzemieślnika z pewnością ściśle łączyłoby się z targiem. Wykluczone jest, aby rzemieślnik mógł się sam zająć zdobywaniem takiej ilości surowca, bo zbyt wiele pochłaniałoby to jemu czasu. Większość rogów są to tak zwane zrzutki, a tylko nieznaczna ich część pochodzi ze zwierząt upolowanych. Są to przeważnie rogi jelenie. Dostawcą rogu dla rzemieślnika była głównie ludność wiejska z okolic leśnych. Jeszcze do niedawna istniał handel rogami na Polesiu.1s- W materiale archeologicznym mamy także poświadczony handel rogami dla wczesnośredniowiecza. W Poznaniu i w jednej miejscowości na Pomorzu znaleziono sztaby rogowe o przekroju kwadratowym, które według W. Hensla były przedmiotem handlu/** Trudno stwierdzić, czy rzemieślnik nabywał róg drogą kupna, czy też była to raczej zwykła wymiana na gotowe produkty rogownicze.
Domscbatz Urkunden Drucke. ;jS onderansslell wng Pommersches Lund es W useum". Szczecin 1838 r., str. 9 i dalsze, tyc. 1—5. W ostatniej pozycji na str. 13 wysuwa się dodatkowo hipotezę, mało zresztą prawdopodobną, że skarbczyk dostał się do Wolina do siedziby królów duńskich około roku 1000; Zob. także W. A. von Jenny. Die Kunst der Germanen im fruhen Mittelalier, Berlin, str. 60, 61, 140, 141; Odnośnie relikwiarza W. Borcbers w cyt. pracy na str. 33—34. tabL 8 twierdzi, że jest on pochodzenia orientalnego. Istnieje także pogląd, że jest pochodzenia wi-kińskiego, por. Kanonia Domsehntz Urkunden Drucke, op. cit., str. 14—15, ryc. 6).
m Por. BL Moszyński, op. cit.
m Por. W. Henie'., op. dL, str. 255, przyp. 5 i 6.
Do zagadnień, które wobec braku źródeł nie zostały jeszcze rozwiązane, należą niewątpliwie stosunki rogownika z kowalem i hutnikiem.
O istnieniu ich zdają się mówić rogowe części żelaznych narzędzi jak: oprawki, okładziny i trzonki, a także konieczność posiadania przez rogownika doskonałych narzędzi żelaznych i metalowych nitów do grzebieni. Nie wykluczone, że kowal zaopatrywał się u rogownika w rogowe strużyny, stosowane do nawęglania żelaza jeszcze w XIX wieku.64 Jakiego rodzaju były te stosunki trudno niestety ustalić.
Kończąc należy zaznaczyć, że jest to właściwie pierwsza próba ujęcia rzemiosła zajmującego się obróbką rogu i kości na Pomorzu Zachodnim we wczesnym średniowieczu. Wyprzedza ona dokładne zbadanie tych zagadnień na poszczególnych stanowiskach, stąd też wnioski wyciągnięte w tej pracy będą musiały ulec z pewnością pewnej korekcie. Obecny stan badań pozwala jednak już w tej chwili na wysnucie niektórych wniosków i dokonanie pewnych uogólnień. Stwierdzenie, że już od połowy IX wieku obróbka rogu była rzemiosłem nie ulega, jak się zdaje, wątpliwości w świetle odkryć w Kołobrzegu. Właściwy rozwój tego rzemiosła, jak wskazuje materiał zabytkowy, przypada na czas od połowy X do XII wieku (oczywiście z lokalnymi odchyleniami). O przyczynach zupełnego zaniku rogownictwa jako rzemiosła z powodu braku odpowiednich źródeł trudno w tej chwili coś pewnego powiedzieć.
Obecny stan badań archeologicznych nie pozwala z całą pewnością stwierdzić czy istniejące rzemiosło grupowało się tylko w ośrodkach miejskich/'’ Stosunkowo duża produkcja i czysty materiał odpadkowy wskazuje, że rzemiosło to mogło być głównym, samodzielnym zajęciem, przynajmniej w okresie największego rozkwitu, że równocześnie trzeba się liczyć poważnie z możliwością istnienia półrzemieślniczego charakteru tego zajęcia. Rzemiosło było dziedziczone z ojca na syna jak na to wskazuje jego trwanie przez cały wiek na tej samej działce mieszkalnej w Wolinie.
•* Za W. Henslem, op. cit., str. 250, przyp. 4; Żelazne przedmioty (np. noże, nożyce, topory, groty) obkładano warstwą drobnych wiórów rogowych a następnie całość owijano kawałkiem tkaniny. W ten sposób przygotowany pakiet wkładano do ogniska kowalskiego, w płonący węgiel drzewny. Temperaturę płomienia podwyższano od 850—950 stopni C. Wióry rogowe spalały się wytwarzając węgiel, który łączył się z żelazem tworząc związek żelaza z węglem t. zw. Karbid żelaza FesC. Otrzymywano w ten sposób twardą stal nawęglaną, która pokrywała zazwyczaj górną powierzchnię przedmiotu żelaznego lub tylko jego część pracującą — ostrze. Niniejszą informację zawdzięczam uprzejmości mgr A. Zbierskiemu.
* K. Tymieniecki, Organizacja rzemiosła wczesnośredniowiecznego, „Studia wczesnośredniowieczne". Warszawa—Wrocław 1955 T. III, str. 73.
175