L
AUTOPORTRET POETY. WIESZCZ
Polski miejscami zwracana („O! Polsko!” „Jesteś córką Boga”) zarysowuje racje stron: z jednej Słowacki, maską śmiechu po-krywający cierpienie — z drugiej krytycy, jezuityzm, „baby” i omotany przez nich wieszcz, oczywiście Mickiewicz. Już od \ de~IIl-4omu-^^L-Słowacki szydziŁ^-grupująceł-si^— vvokóU&ckicwicza ^irarohckiejlUzko^ W tej dygresji Beniąws-kiego pamfletowo, szyderczo ją określa jako krainę pełną „wężowych ślin, pajęczych nici, I krwi zepsutej” (I 222—223).
Parę wierszy dalej to jezuickie środowisko, skupione wokół „Młodej Polski”, okazuje się — kalamburowo — personifikacją „Polski młodej", zagrażającego ojczyźnie nieszczęścia. I zaraz atak na papiestwo.
Skąd ta antykościelna zajadłość? ^jgument główny stanowi
^^'Wobec-jakiegokolwick obcego-troen, cesarstwa czy--papi§—
się^przed^ojozyzną. W^tykaruod-^
byłsfayzcz głowaddego atakowany (nie tylko w Kordianie; naj-straszliwiej papież zost2i-^tdsta\viomJi^Boemd^Jdsta-3wftYS^
Jca}. Podporządkowanie papiestwu idei przyszłej Polski wydawało się w tej sytuacji nawoływaniem do posłuszeństwa zgubnego, wyrzeczeniem się dążeń do wskrzeszenia ojczyzny. Toteż już w I pieśni Beniowskiego poeta patetycznie pisze o strasznym Rzymie, gdzie są „legiony zjadliwe robactwa” (I 241), gdzie wyszydzają każdego, „co nie jest trupem — lub padalcem” (I 248): Słowackiego, zawsze swobodnie interpretującego prawdy wiary i praktykującego nie nazbyt skrupulatnie, szczególnie raził religijny sztafaż, połączony z wprżęganiem spraw wiary w personalne rozgrywki.
Toteż instytucja Kościoła od początku jest w Beniowskim wielkim przeciwnikiem, od początku wobec niej odbywa się polemika o wartości, o godność człowieka i o przyszłą Polskę.
“Nie z krytykami"^- gdyż z~lymi, co mają „W jadzie maczane-
pióra —| dusze- w bagnie” (I 255), spierać się nawet nie warto, „pokój z niemi” (I 249). Spierać się można oczywiście z wieszczem, z Mickiewiczem, z tym, któremu oni wszyscy do pięty nie sięgają. Przeciw „kłamstwu” i w imię prawdy — którą właśnie Słowacki, „Czołem bijący w marmur Chrystusowy”
(1 257), poznał u Grobu i o którą upomina się w imieniu zbiorowości. Chrystus i Słowacki przeciw papiestwu oraz jezui-tyzmowi. I tak kończy się ten pierwszy polemiczny wtręt — .jeśli przyczołgnie się żmija, Pod Boga skrzydło kryjmy się i gromy”
(I 265—266).
Antyklerykalne ataki są rozsiane po całym poemacie. 'Wspominani już jezuici, katolicy walący „w łeb” (I 640), „katolickie kwasy” (I 643), „katoliccy wieszczowie” (I 647) czyli Zaleski i Stefan Witwicki, dalej będzie Polska „Katolikami zaludniana rzymskiemi” (III 150), są dewotki jako uosobienie obskuranckiej cnotliwości (II 1.61); obok „bab” i „aniołków jezuickich” jest i uciecha dewotki „gdy grzech jaki stary Przypomni sobię przed samą spowiedzią” (V 101—102), i stara panna „seraficznie Rozskrzydlona w Bogu” (III 86—87). Kościół ukazuje się jako instytucja we własnym interesie manipulująca sumieniami, wyniszczająca duchowość. Wtrącenie w ten kontekst Mickiewicza i i czepiających się wieszcza „jezuitów” uzasadnia sens i potrzebę wystąpienia przed Polakami nowego poety, obrońcy dawnych i czystych wartości.
Mirbig-fficz. Ironiczny styl sprawia, że w Rpninwskim miedzy serio a nie-serio są zatarte: może inaczej jeszcze; wiele z tego, co się mówi, należy do obu porządków jednocześnie, -sgra-wy bardzo—serio miewają , pozór -kpiny- lnh. szyderstwa^. — a czasem aluzje są zwykłym żartem. Stąd dużo czytelniczych nieporozumień, łatwość brania pozoru zewnętrznego za istotny sens wypowiedzi. Odczytanie dosłowne nie musiało wcale być skutkiem złośliwych intencji, wynikało także z trudności przeniknięcia istoty ironicznej poetyki.—:—«—----------------- ..------
4*