XL1V HISTORYCZNA TRBSĆ I WARTOŚĆ „KRONIKI”
przez kronikarza na dworze oglądało jeszcze na własne oczy, podczas gdy inni znali je z bezpośredniej relacji starszego pokolenia — uczy przecież, jak bardzo mglista, niedokładna i uboga w szczegóły była ta na wpół oficjalna tradycja. Aby się o tym przekonać, wystarczy przejrzeć uważniej Gallowy opis panowania Bolesława Chrobrego, nie mówiąc już o takich ledwo zaznaczonych sylwetkach, jak jego ojciec i syn. Nie brak tam oczywiście szczegółów autentycznych i wiarygodnych, stanowiących dziś dla nas cenne przyczynki do wiedzy o tamtych czasach; uderzyć jednak musi skąpa ilość tych szczegółów.
Wpłynął na to ubóstwo w pewnym stopniu zamiar piszącego, aby przedstawić przede wszystkim dzieje Bolesława Krzywoustego, dla których czasy wcześniejsze miały być zaledwie okazałym tłem; przyczyniła się jednak do tego również jego rola obcego przybysza, skazanego na udzielane mu informacje i ostrożnie ważącego, które z nich wolno mu w opowiadaniu zamieścić. Ona to również nie pozwoliła mu sięgać szerzej, do relacji kół pozadworskich, zwłaszcza do niedostępnej dlań tradycji ludowej, z której tyle cennych wiadomości do dziejów swego narodu zaczerpnął np. młodszy odeń o niecałe sto lat kronikarz węgierski, anonimowy jak on, notariusz króla Beli III.
Sytuacja zmienia się radykalnie poczynając od drugiej połowy w. XI, kiedy to informacje autora Kroniki zaczynają płynąć obfitszym strumieniem. Równocześnie jednak, w miarę zbliżania się do czasów własnych i zagadnień o znaczeniu aktualnym, zaczyna rosnąć element wyboru, można by nawet powiedzieć cenzury, ograniczający przekazywanie posiadanych wiadomości, nieraz pod pozorem, że „długo by o tym mówić”, jak w wypadku dziejów wygnania króla Bolesława Śmiałego. Ta konieczność selekcji, dla nas doskonale zrozumiała na tle napiętej sytuacji wewnętrznej, w jakiej powstawała Kronika, jest dalszą przyczyną niedostatków zawartego w niej obrazu historii Polski.
Źródła Galla: autopsja. Znajdziemy się w położeniu niełatwym, kiedy zapytamy o to, co z opowiedzianych wydarzeń
mógł kronikarz oglądać własnymi oczyma. Odpowiedź na to pozostawać musi w ścisłej zależności od poglądu, jaki ktoś sobie wyrobi na temat długości jego pobytu w Polsce. Dawniej, kiedy dopuszczano możliwość, że przybył on do nas z Mieszkiem, synem króla Bolesława Śmiałego, powracającym w r. 1086 z Węgier do kraju, domyślano się np., że jako świadek naoczny opisał śmierć i pogrzeb tego księcia w r. 1089 w Krakowie (129). Dziś wydaje się to mało prawdopodobne, a ciepły ton, jakim pisze on o Mieszku, skłonni jesteśmy raczej przypisywać sympatii, jaką dla młodo zmarłego księcia przejął się jeszcze pod wpływem węgierskiego otoczenia, przed przybyciem do Polski. W ogóle przy jego zdolnościach do żywego, prawie epickiego, przedstawiania opisywanych wydarzeń wszelkie domysły osnute na tej ich właściwości muszą być wysoce zawodne. Jeden tylko fakt, a mianowicie węgierska pokuta Bolesława Krzywoustego (III 25), przedstawiony został przezeń na pewno z autopsji; nie darmo tam jeden jedyny raz w całej Kronice używa wyrażenia „widzieliśmy” (por. ś. XIII). Toteż istnieje pogląd, że jedynie ową pielgrzymkę, a następnie jej zakończenie w Trzemesznie na Wielkanoc r. 1113 oglądał Gall-Anonim na własne oczy.
Inni wszakże są zdania, iż bawił on już u nas, kiedy rozgrywały się wypadki opisane w księdze III jego dzieła, a więc w latach 1109—1113, i że mógł być świadkiem niejednego z przedstawionych tam wydarzeń, zwłaszcza że duchowni, nawet biskupi, chadzali wówczas z księciem i r>a wojny (por. II 28 i III 23). Cokolwiek jednak będziemy myśleć o tych sprawach, brak dostatecznych danych, aby poza wspomnianą pielgrzymką pokutną jakikolwiek fakt opisany w Kronice uznać za zrelacjonowany niewątpliwie z autopsji. Ogromna ich większość jest tylko zapisem cudzego opowiadania.
Źródła pisane. Drugorzędną natomiast rolę odgrywały w pracy kronikarza źródła pisane. O jednym z nich, o zaginionym dziś Żywocie św. Wojciecha, była już mowa poprzednio. Z tego źródła zaczerpnął Gall jednak najwyżej treść rozdz. 6 księgi I,