X „BEZ CUDZEJ SZKODY"
ści”. Również pisarze mieszczańscy występowali przeciw imiennie adresowanej satyrze, upatrując w jej uprawianiu, jak np. Beaumarchais, możliwość nadużyć właśnie ze strony możnych, których stać było na płatne pióra paszkwilantówł2. Krytyczne i prześmiewcze widzenie rzeczywistości było też w pełni akceptowane przez myśl Oświecenia i nie stało w sprzeczności z podstawowymi wskazaniami estetyki klasycy-stycznej.
Tak więc zasada bezimienności krytyki w satyrze oświeceniowej okazała się postulatem estetycznym doktryny klasyeyz? mu. lecz postulatem specyficznie Dolskim^ Nie miał on bowiem wsparcia ani w antycznych poetykach klasycznych, ani w L ąrl goetigue Boileau. Wprost przeciwnie: był wyraźnie opozycyjny wobec jednoznacznie sformułowanych tam zasad. Był też wyraźnie sprzeczny z praktyką satyryków (Horacy, Persjusz, Juwenalis, Boileau), uważanych w Polsce prawie bez zastrzeżeń za autorów wzorowych. Miał natomiast oparcie wJradyęii staropolskiej, do której oświeceni się odwoływali, ale ani ta dawna tradycja, ani jej osiemnastowieczna kontynuacja nie były wynikiem interesów stanowych czy klasowych. Wskazania władz państwowych i kościelnych, zabraniające „szczypać cudzą sławę”, można zaś uznać nie tyle za przyczynę sprawczą zasady krytyki bezimiennej, ile za wskazania równolegle tej zasadzie towarzyszące i powszechnie akceptowane.
Mówiono, że postulat bezimienności jest wynikiem i świa- ) dectwem umiarkowanych, reformatorskich dążeń polskiego Oświecenia. Niewątpliwie, poza wyjątkami, takie ono było. Ale czy krytyka imienna bardziej uderzałaby w pewne zasady ustrojowe, struktury społeczne, zjawiska obyczajowe niż bezimienna, z natury bardziej skłonna do uogólnień?
Satyra a paszkwil. Stanisław Pietraszko pisząc o poetyce Dmochowskiego twierdził, nawiązując do spostrzeżeń Zbig-
12 S. Pietraszko, Doktryna literacka polskiego klasycyzmu, Wrocław 1966, s. 573.
niewa Golińskiego, że ^satyra godzącą w konkretne osoby identyfikowąła się [Dmochowskiemu] z paszkwilem, ten ?aś pomijając już względy-moralne, podlegał też dyskwalifikacji ze stanowiska estetycznego [...], wydawał się wynaturzeniem podobnie jak panegiryk [...], był panegirykiem a rebours i wraz z nim skazać go należało ną. potępienie’’13.
' Utożsamial—z paszkwilem Krasicki, pisząc W-,,Monitorze”, iż oba te gatunki „powinny wzbudzić czułość publicznych jurysdykcji, iTeTże paszkwilarze raz się wdawszy w to bezbożne rzemiosło taki w mm gust znajduje iż zwięlką ciężkością narów ten z nich wykorzenić można” W Zbiorze potrzebniejszych wiadomości, ogłoszonym już po pierwszym cyklu satyr, definiował je Krasicki jako „rodzaj pisma uszczypliwy, mający za cel ukaranie występków nie oszczędzając występnych” i nazywał je rzemiosłem mniej przystojnym a niebezpiecznym,s. W rozprawie O rymotwórstwie i rymo-twórcach pisał zaś, iż niegodziwym użyciem satyry jest „targanie się na obyczajność, cudzą sławę, a co najokropniejszą jest rzeczą, na święte religii ustawy i obowiązki. Może satyra
13 Ibidem, s. 577. Nie tylko Dmochowski, ale i badacze literatury utożsamiali paszkwil z satyrą imienną: „Nie tylko poezję panegirycz-ną, ale i s a t y r ę wzbogacił dzień (czyli raczej noc), 3 listopada 1771: paszkwile na króla sypały się po dawnemu” pisał Ignacy Chrzanowski (Z dziejów satyry polskiej XVIII wieku, Warszawa 1909, s. 9); „P a s z k w i 1 e i p a m f I e t y atakowane są jeszcze ostrzej niż w czasach konfederacji barskiej. Imienną satyrę zwalcza się teraz nie przez odwołanie do zasad estetyki” (A. Aleksandrowicz, Twórczość satyryczna Adama Naruszewicza, s. 36), W tym i we wszystkich cytatach, zarówno w tekście głównym, jak i w przypisach — jeśli nie zaznaczono inaczej podkreślenia moje — J. T. P.
14 [I. K r a s i c k ij, [O niegodziwości paszkwilantów], „Monitor” nr 51 z 24 VI 1772. Cyt. z: .Monitor" 1765—1785. Wybór, opracowała Elżbieta Aleksandrowska, Bibl. Nar., S. i, nr 226, Wrocław 1976,
s. 333—334.
15 I. K r a 8 i c k i, Zbiór potrzebniejszych wiadomości... [w:] Dzieła,
t. 6, Warszawa 1832, s. 18" 19.