XVI JME2 CUDZEJ SZKODY"
Gdyby natomiast Staruszkiewicz był osobą prywatną, on by śe tylko obraził Bohog&akc jednak nikogo gfrrażać gjg cbciął I dzkii «trg|l*| widu. Źródło nieporozumienia
tkwi) » dwu istotnych zasadach jego twórczości teatralnej: w praetaskrawieau i w uogólnieniu. Miał przecież rację wtedy, kiedy pasał .Małżeństw z kalendarza, a nie wtedy, gdy się bronił i bagatelizował wady . traktując je jak „przywary jakie kkkie’\ a samego Staruszkiewicza jako przykład „domatora”, którego tylko „w kątach odleglejszych państwa naszego” nw kar można Nie miała przecież sensu walka z wadami
ftutsmr wywołane tą komedią mogło mieć swe dodatkowe źródło w wyjątkowej drażłiwośd „cudzoziemskiego” tnwanr. o tym jednak, że wymknęło także z samej zasady krytyki heziimcwpej. świadczy inna komedia Bohomolca — jednoaktówka Monitor. Bohater tego utworu, pan Ochotnicki — jak pisał Jan Kott — przyjechał wfesrae do Pustkowia, gdzie biorą go za samego Monitora i jaż szykupą na niego kąe, cepy i drągi. Monitor zaiazł im za skórę wszyak*? W 1 iit Tiair zgromadziły się wszystkie persony Bohomoł-cowycfc komedii. wszystkie ofiary pedagogicznej działalności czasopis-2u: punie — Uuwigaiska. Modnie ka i Wymysinicka, panowie — Starami it wicz. Dnwikirwin, Pieniacki. Hajda ma kiewicz, ł-akomsfci i Łykirwwiki Naprzód chcą obić pana Monitora, potem wyper-mdoaać uh jego błędy Ale Ochotnicki daje sobie rade i kończy komedię ifisbaą oświeceniową mówką—.
Kos w tym zgrabnym streszczeniu nie pisze jednak, w jaki sposób Ochotnicki daje sobie radę z adwersarzami. Ich reakcja powinna go przecież cieszyć, bo świadczy ona o tym, że komediowi czy „momtorowa” krytyka, choć bezosobowa, nie trafiła w próżnię, że — mówiąc słowami Opalińskiego
” J. Kott, ftstep do: F. Boboaolcc, Komedie, i. 1,
PUŁAPKI BEZIMIENNOŚCI XVII
— ozwały się nożyce. Problemem powinno być jedynie, jak wyjść z awantury bez szwanku i jak skłonić zacietrzewioną kompanię do porzucenia przywar. Tymczasem Ochotnicki wybiera inną drogę: wmawia im wszystkim, że to nie o nich chodzi. Kiedy więc na koniec deklaruje: „ganię występki, ale osób nie tykam”24, to zdaje się on — a przede wszystkim autor — zapominać, że nosicielami wad są jednak osoby!
Komedia Monitor dokumentuje znamienną sytuację błędnego koła, w którą wpędziła dydaktyczną literaturę zasada nietykalności osób. Nie chciano bowiem nikogo obrażać, ale chciano też zatamować rozprzestrzenianie się zła. „Ten albowiem jest jedyny ceł komedii — pisał Bohomołec we wspomnianej już obrończej przedmowie do Małżeństwa — aby żartując z tego, co jest naganne, odrażała drugich od tego umysły” 27.
Optymistyczne zakończenia wszystkich jego komedii dokumentują raz jeszcze wiarę w możliwość nawrócona na właściwą drogę nawet najbardziej zatwardziałych grzeszników. Dydaktyczne przesłanie ma tu więc adres możliwie najszerszy i z niego wypływa zasada, by nikogo nie obrażać, by nikomu nie utrudniać akcesu do stronnictwa światłych i uczciwych obywateli. Jeśli więc ktoś poczuł się słusznie skądinąd urażony, należało mu powiedzieć, że to nie o niego chodzi, w nadziei, że nieświadom nawet swych wad zostanie pociągnięty dobrymi wzorami.
Zupełnie inaczej przedstawia się ten om |
rhamzm i |
h licznych |
paszkwilach i satyrach politycznych Franc |
iszka Zabłockiego; | |
tu winny wskazywany jest po imieniu. |
Trudno |
wszak te |
utwory Zabłockiego oraz innych paszkwiia |
mrów np. |
z czasów |
Sejmu Wielkiego zaliczyć do twórczości < |
iydaktyc |
mej sensu |
strieto. Zostały one powołane — jak napi |
sał Rom |
an Kaleta |
— „do walki polegającej [...] w świadomym założeniu (...) i w praktyce aa stosowaniu terroru literackiego w odniesieniu
* F. Bohomołec, Komedie, t. 2. s. 313.
” Ibidem, t. 2, s. II.
I — BN 1*169 (L fnili Saryry i Listy)