XX „BEZ CUDZEJ SZKODY"
ręki klucz — z czego oni skorzystali aż nadto skwapliwie — którym można było otworzyć furtę niejednego klasztoru. Był to więc właściwie wytrych, nie klucz.
Kiedy jednak okoliczności skłoniły Krasickiego do napisania Antymonachomachii* nie próbował, jak Bohomolec, tłumaczyć obrażonym, że to nie o nich mowa. „Jeżeli po twarz, sama pełznąć zwykła; (I Jeżeli prawda, poprawcie się!” — zakończył pozorowane odwołanie zarzutów (pieśń VI, w. 151—152). Rozwiązanie Krasickiego, nie mające nic wspólnego z taktyką paszkwilanta, jest próbą znakomitego wybrnięcia z dylematu, który dostrzegł Bohomolec, choć nie potrafił — czy nie chciał — szukać z niego wyjścia. Próbą udaną i nieodosobnioną.
Kiedy Julian Ursyn Niemcewicz oddawał do druku Powrót posła, w przedmowie zastrzegał się w sposób znany już od lat co najmniej trzydziestu: „Pracując około dzieła tego nie miałem na widoku osób, ale wady, przesądy i zdrożne obyczaje” M. Aby wzmocnić prawdziwość tej deklaracji wyjaśniał jednocześnie, że „charaktery osób najśmieszniejszych [...] jakimi są Szarmancki, Starosta i Starościna nie znajdują się zupełnie takie w kraju naszym, lecz trzeba było zebrać znajdować się mogące błędy i śmieszne zwyczaje i umieścić je w jednej osobie, ażeby wady jej tym wydatniejszymi i bijącymi w oczy uczynić”.
Odsłaniając swój warsztat satyryka i dramaturga, zdawał się Niemcewicz jednoznacznie wybierać Bohomolcową metodę walki o naprawę obyczajów. Zdzisław Skwarczyński, komentując ten fragment, twierdził jednak, że to zręczny kamuflaż i że „inaczej rzecz mogła się przedstawiać współczesnym wobec aż nadto łatwych do odgadnięcia osób, ich zachowań i wypowiedzi”**.
34 Julian Ursyn Niemcewicz, Powrót posła, opracował Zdzisław Skwarczyński, BiN Nar., S. I, nr 4, Wrocław 1983, s 5—6 M Ibidem.
Współcześni rzeczywiście zaczęli przymierzać sceniczne sytuacje i postaci do wydarzeń i osób z otaczającego ich świata. Identyfikacja nie była wszakże tak łatwa, jak twierdził Skwar-czyński. Ogłoszony przez Jana Dihma list niezadowolonego z artystycznych walorów komedii Wincentego Karczewskiego do krakowskiego bibliotekarza, Jacka Przybylskiego, rzuca na całą kwestię światło interesujące. Karczewski relacjonuje swemu przyjacielowi rozmowę z Franciszkiem Zabłockim, który zgadzając się z pewnymi zarzutami dotyczącymi uchybień utworu sądził jednak, że należy je „darować [...] autorowi przez wzgląd na skutek dobry, który ta komedia sprawiła, wrażając w serca obywatelskie ostatnią pogardę ku człowiekowi, który na złość cnocie i poczciwości poprzysiągł zgubić ojczyznę”. Karczewski miał co do tego pewne wątpliwości: „Pomyśliłem przecież, bohatyr tej sztuki [...] chodzi z tak wyniesioną głową jak przed tym”36. Choć żadne nazwisko nie zostało tu wymienione, wiadomo że chodzi o Ksawerego Branickiego. Obaj więc, Zabłocki i Karczewski, potraktowali komedię Niemcewicza jak paszkwil na hetmana. Różnica zdań dotyczyła jedynie wychowawczej skuteczności utworu. Nie była to zresztą jedyna deszyfracja. Kiedy ze znaną mową przeciwko komedii wystąpił na Sejmie poseł Suchorzewski, zaczęto i jego utożsamiać z osobą Gadulskiego37.
Wiemy zaś, że wzorem dla Niemcewicza w konstruowaniu głównego negatywnego bohatera komedii był nie Suchorzewski, a Mikołaj Junosza Piaskowski1*. Nie stoi to jednak w sprzeczności z autorską deklaracją zawartą w przedmowie do Powrotu posła. Piaskowski był jedynie wzorem, a komedia
34 Cyt. za: Jan D i h m, Nikczemny podrzutek parnasowy, „Biuletyn Miesięczny Biblioteki Jagiellońskiej” 1953, nr 4—5, s. 17.
37 Zob.: J. D i h m. Niemcewicz jako polityk i publicysta w czasie Sejmu Czteroletniego, Kraków 1928, s. 98,
38 Zob.: Stanisław Kot, Wstęp do: J U. Niemcewicz, Powrót poda, Bibl. Nar., S. I, nr 4, Kraków 1927, s. XXIX.