Ittga małpa j»i«d tłłewberc* • <%■*»'pv>< Mikj/I rwiu yjm-i
Naga nwłjwprjęd wlęwktjr«m Ptytówiw* MiKi
dopiąć swego mimo wyraźnego sprzeciwu oficjeli. Obrazów. które byłyby akceptowane pracz ówczesny władzy i jednocześnie ukazywałyby zmagania się jednostki * czymś znacznie od niej potężniejszym (przy czym samodzielnie stawiałyby sobie dany ceł i nie byłby zadaniem, które od kogoś otrzymywały - patrz agent |-23. który teoretycznie podkopuje cały Wehrmacht, a w gruncie rzeczy jest tylko trybikiem w maszynie obcego wywiadu) ewidentnie brak. tymczasem podobno tematy są od iKJ’i‘\rh kilku dziesięcioleci po-pu lar tu* na
leżeli przyjmiemy żalem, że polska oferta rozrywkowa sprzed transformacji ustrojowej była ideologicznie nieobojętna a obraz indywiduum. który promowała. był obrazem pozbawionym wewnętrznej mocy. przedsiębiorcze»ści i wiary we własny potencjał, to dzisiejsza oferta ów obraz zdaje się podtrzymywać, jeśli nie - momentami - wręcz pogłębiać.
jednym z podstawowych czynników przyczyniających się do utrwalania takiego niekorzystnego zjawiska Jest sposób przedstawiania polityków w polskich mediach. Telewizja pokazuje świat polityki jako świat odcięty, hermetyczny, daleki. Polityk ma nieduży kontakt ze swoim wyborcę i rzadko kiedy ma okazję spotkać się z nim i porozmawiać na temat dręczących kraj problemów, jak przekonuje Teresa Bogucka, tego rodzaju dialog był niegdyś obecny, we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, a to za sprawą dobrych programów publicystycznych, np. .100 pytań do...“ (któż ten program jeszcze pamięta?). Bogucka zwraca uwagę na fakt, że sama formuła programów publicystycznych zakładała rzeczową, konkretną rozmowę, wyważone pytania i rzetelne odpowiedzi, co - jej zdaniem - zapewniała rzesza ekspertów zapraszanych do studia (Bogucka 2002, s. 83-95]. Dzięki tym zabiegom wywiad z politykiem nabiera! poważnego charakteru, a w centrum uwagi znajdował się konkretny wywód, poglądy tego, a nie innego człowieka.
Z chwilą gdy medialna wojna o telewidza nabrała jeszcze większego rozpędu, raptem okazało się, że dobra publicystyka ...nudzi. A dokładniej, jest wizualnie mniej atrakcyjna pd schematu „kiss-kiss,
bang-bang* Mew ląc wprost, program bazujący na elementach wykorzystujących nasze naturalne, ewolucyjne skłonności zdecydowanie hardziej zaprzątał uwagę widza aniżeli ten. który odwoływał się do zasad racjonalności l logiki (z którą mamy naturalne kłopoty, co widać choćby w trudnościach z rozwiązywaniem nieprzekonstru-owanego na psychoewolucyjną modlę testu logicznego myślenia Petera Wasona). Dyrektorzy programowi szybko zrozumieli tę prawdę l z chwilą gdy okazało się. że hez schlehlania naszym ewolucyjnym preferencjom walka /. konkurencją skazana będzie na przegraną, oferta telewizyjna wkroczyła na ścieżkę, o której wspominał Post-mnn - w znsudzie cala telewizja zaczęła przekształcać się w nieustające święto rozrywki, nieprzerwany show.
‘lym sptrsnhem rozrywką stuły się również programy Informacyjne l publicystyczne. Dzisiejsze serwisy, zarówno te cowleczorne, jak i te ukazujące się w ciągu dnlo, przypominają sekwencje wyrwanych z kontekstu wldeokllpów, z których każdy stanowi odrębną całość, jednakże wszystkie trzymają się bardzo podobnych standardów. Materiał budowany jest na zasadzie relacji z pola bitwy, gdzie dziennikarz-reporter jest sprawozdawcą z obecnej sytuacji na froncie. Z perspektywy widza każda z wiadomości sama w sobie stanowi swoisty punkt kulminacyjny, który musi za wszelką cenę przyciągnąć uwagę. Tempo doniesień lest zastraszające. Nic zatem dziwnego, że do widza dociera informacja zubożała l dostosowana do formatu „dźwiękowego kęsa**. Jeżeli przy tym uwzględnimy naturalne wymogi dobrej rozrywki, szybko stanie się jasne, że w sposób szczególny zaciekawiać będą te relacje, które w centrum zainteresowania stawiają meandry relacji interpersonalnych, w szczególności seks i przemoc (a przynajmniej manifestacje agresji, czy konflikt Interesów).
Za dobry przykład posłużyć mogą materiały z posiedzeń Sejmu dotyczących kluczowych, nierzadko kontrowersyjnych ustaw lub np. exposć premiera. Są to wydarzenia medialnie „niewdzięczne**, ze swej natury trwające ud godziny do kilku godzin. 1 choć wystąpienia niektórych polityków mogą być bardzo ciekawo, to ramy czasowe
H9j