N*o* m*l|M |*owl ts^.Wini.1 « >*vg' i»\y* łmli«j!Hwlt$ y|i|.'j
Ct) ciekawsze, powoli zacierają się wyr*\h\v ip&frjgę między gólnyml programami, Napisy koócowe, jg&elj w ogóle się po)tWvi$v Ją, często zajmują \w> tylkoczęźó t?kramii zdm ydnwanie znć więcej czasu poświęca się zapowiedziom i (o !i}e tylko tym dotyczącym najbliższej godziny. alu nvtwt*( wieczoru czy dnia następnego, $kró> rontu lub całkowitemu zniknięciu uległa przerwa » czas, w którym ekran jesi czarny (|j«ir-t Hetek mmm, s, t’J?;t), Sprzyja to postrzeganiu przekorni juko niekończącego się. strumienia pozytywnych i ul*r bulących bodźców, utrudnia oderwanie się od telewizora, zniechęca do podejmowania Innego rodzaju akiywnnńci, mzltmiwia, a w knn-sekwencji ponieważ nie wymusi) wynilUu I jud (wcześn ie? dostarczą przyjemności * silnie uzależnia.
Dawno tomu wykazano, }ę uwa fu n kowe ne organ famy a reguły di)}*) po najmniejszej linii oporu do dostarczania sobie warunkują® eyeb bodźców. W tym świetle jest /atom czymś najzupełniej nor malnym, że rozleniwiony telewidz nad treśel wymagające namysłu przedkładać będzie to, t o „lekkie, łatwe 1 przyjemne". Skoro dyktat wolnego rynku wymusza na producentach dryfowanie w stronę tego, co łatwo przyswajalne, coraz trudniej będzie respektować ograniczenia nakładane przez stosowne ustawy regulujące działania KUUITV, dotyczące ogólnie rozumianej „misji" telewizji. Co ambitniejsze, hardziej wymagające propozycje umieszczane będą w mnie) popularnych, późnowleczornych pasmach (co ma miejsce obecnie), wymagająca publicystyka równie} nie będzie się cieszyć powodzeniem. W jej miejscu pojawią się programy mniej wymaga Jąee, przykuwające uwagę eskalacją emocji, w których nie zabrak* nie okazji do nleprzeblerania w słowach. Skutkiem tego pojawia się nlebczplee/eóstwo, telewidz będzie oduczany refleksji nad ogób nym stanem krn)u, pnóstwa, gospodarki, a miast tego zapoznawać się będzie z lekkostrawną. mało wyrazistą I Jeszcze mniej konkretną Informacyjną papką.
Chyba każdy z nas zna wierszyk o nieszczęsnym osiołku, któremu w żłoby dano. Mo),nn metaforę zadania, przed którym stanął osiołek, za stosować dn polskiego spnleezeÓNl wił. Itylohy świetnie, gtlyby problem polskiego telewidza polep} jedynie na treska amie jęiności podjęcia decyzji, Gdyby Polacy zachodzili w głowę, jak vvy= brać między dohFyrn a lepszym. Problem jedfłaiO.e polega na ettym innym. Nakarmieni informacyjną sieczką, m/.esyeeni medialnym farszem* powoli tracimy możliwość odpowiedniego rozsądzenia, oddzielenia plew od ziaren-. W atmosferze kiepskiego poziomu publiczne) debaty, wyzwisk, afer i strategii „opu/y* ji totalnej" Poiaey nic tylko zapominają, czym różni się „dobre" od „lepszego" ale tek że o tym, czym Jedno i drugie różni się od c/egod wyraźnie gorsze go, Ib zupełnie lak, jak gdyby nasz osiołek podjął wretwele teyaję i miast jednego z, przysmaków zaczął raczyć się słomą. Na dodatek jej najgorszym gatunkiem - sterczącą * ezyłcM butów-