Młoda Polska
sza sugeruje, że jedynym rozwiązaniem byłaby Śmierć, która przerwałaby łańcuch niekończącego się cierpienia i pożądania:
Błogosławiona śmierć, gdy się posiada, czego się pragnie nad wszystko goręcej, nim twarz przesytu pojawi się blada, nim się zażąda i znowu, i więcej...
(w. 9-12)
Tetmajer to poeta, u którego dominowało wyznanie w pierwszej osobie, w imieniu ..ja" lirycznego, rzadziej pojawiało się „my”, reprezentujące zbiorowość (pokolenie młodych czy grupę artystów). Zupełnie inne, i całkowicie nowe, widzenie miłości zawarł w nielicznych wierszach, reprezentujących tak zwaną lirykę roli. Bardzo popularne niegdyś Listy Hanusi to utwory napisane przez autora-mężczyznę w formie wyznań bohaterki - młodej, wrażliwej góralskiej dziewczyny. Nowość i świeżość zwłaszcza pierwszego Listu Hanusi polegała nie tylko na umiejętnym zastosowaniu stylizacji gwarowej, ale na połączeniu w pozornie naiwnym wyznaniu bohaterki litycznej pojmowania miłości jako zarazem uduchowionej i zmysłowej, fizycznej.
Kochany Jerzy mój! Pisę tu stela Ten list do ciebie, a pisęcy płacę.
(w. 1-2)
i jest autorem stu sonetów ułożo-czyk, s. 59-82). W kształt sonetu rzez filozoficzne, do krajobrazo-yckiej francuskiego pamasizmu .dnicniom estetycznym. W auto-■ sonetu), zatytułowanym O sonę-
W epoce młodopolskiej sonetomanii nych w starannie skomponowane cykli, zamyka! najrozmaitsze tematy od mif< wych (najczęściej tatrzańskich). Z insj poświęca! sonety wybranym dziełom s. tematycznym wierszu (mającym oczywiś c/e, Tetmajer deklarował:
Lubię sonetu trudną misterną budowę: zda mi się, że to kawał marmuru odkuto, w którym swobodnie rzeźbić może moje dłuto w rozmiarach wiecznie jednych kształty coraz nowe (Seria III, w. 1-4)
„Tetmajer-metafizyk” (M. Podraza-Kwiatkowska, 2003, s. 7) to twórca, któiy realizował w praktyce teorię symbolizmu w wierszach takich jak: Rzeka mistyczna. Łąka mistyczna, Potok symboliczny. Symbol. Wśród wierszy o nierównej wartości odnaleźć można prawdziwe liryczne arcydzieła, wśród nich utwór z incipitem Ta trawa, której nikt nie kosi...: