706 i. ANDRZEJEWSKI, MIAZGA
Miałem wówczas lat dwadzieścia trzy. I oto dzisiaj, gdy za miesiąc skończę lat sześćdziesiąt jeden - też na podobne pytanie (na wiele innych również) odpowiedzieć nie umiem. Lecz czy muszę umieć? Jestem tylko pisarzem. Pisarz opisuje i stawia pytania. Tylko tyle. Owszem, również wartościuje, lecz jego osąd wynika z rozpoznania, z opisu. Kto na pytania odpowiada - wie lub udaje, że wie. Opisujący tylko proponuje swój obraz świata i ludzi, a jeśli wspiera go cokolwiek w tym zuchwałym przedsięwzięciu, to pewna nadzieja, zresztą nie mniej zuchwała. iż w widzeniu subiektywnym nie jest osamotniony, a jeśli samotny jest dzisiaj - może nim przestać być jutro lub pojutrze.
Odnaleziona stara notatka do Karolinki Adama Nagórskiego:
„Początek: rok 1946, powódź w województwie szczecińskim. na stacji X w nocy zostaje zatrzymany pociąg osobowy, ponieważ zagrożony jest pobliski most. Do składu pociągu przyczepiona cysterna ze spirytusem metylowym. Kolejarze kradną kilka litrów tej straszliwej trucizny i rozprzedają ją zziębniętym i zmęczonym podróżnym. Wśród nich dwoje młodych: on akowiec, właśnie wypuszczony na wolność na podstawie amnestii, ona też z AK. Skutki zatrucia szybko się ujawniają. Tymczasem teren zagrożony powodzią odwiedza I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego, człowiek w sile wieku, przedwojenny komunista. W szpitalu, gdzie leżą ofiary zbiorowego zatrucia, spotyka ciężko chorą, lecz nie zagrożoną śmiercią lub ślepotą dziewczynę. Chłopak umiera. Pierwsze zainteresowanie.
Dziewczyna (Karolinka) zostaje zupełnie sama i po opuszczeniu szpitala nie wie, co ze sobą zrobić, względy, jakie jej okazuje dojrzały i wysoko usytuowany mężczyzna, zrazu z powodów politycznych odstręczająją. Lecz jednak. I tak zaczyna się ten szczególny romans, w którym ona jest stroną jakby zaczynającą od zera, on wszystkim. Rozchodzi się z żoną i chcąc zdobyć dziewczynę całkowicie, czyni wszystko, aby upodobnić jądosiebie, uczynić z niej komunistkę. Niebawem okazuje się, że nie było to pragnienie szczególnie trudne do zrealizowania. Karolinka, z zakochania, z zagubienia, z potrzeby życia staje się wierzącą komunistką. Przychodzą jednak lata 1953, 1954. Coś się w powietrzu poczyna odmieniać. Trudno powiedzieć, czy on się istotnie zmienia, czy też po wielu trudnych i ciężkich latach powraca do swojej młodości. Może również pozostać dalej „modelem ” bez reszty ukształtowanym przez okres stalinowski. Natomiast Karolinka, ujarzmiona i dobrowolnie uformowana, powoli przestaje kochać (bo on wątpi) i wraz z zanikaniem uczucia zanika w niej również przyswojona sztucznie ideologia. On - być może - czuje się jakby odrodzony, również i miłość się w nim odnawia na mniej zaborczą i egoistyczną. Jest już jednak za późno. Karolinka odchodzi.
Pierwsza scena: pociąg zatrzymany w ciemnościach, ruiny dworca, bliski i groźny szum wiosennej powodzi... "**
Na salonach Łukasz Halicki rozmawia ze starymi aktorami o teatrze i o sztuce.
W jednym z bocznych saloników (dawna sypialnia Księcia Prymasa?) Komitet Wykonawczy Bractwa Żółwiowego przyjmuje w poczet członków Łukasza Halickiego.
*' Jak wyżej.