LIV DRAMAT WYOBRAŹNI
Wciąż pojawiają się skądś, wypełzają węże, żmije, tryska, ją czarnym jadem, straszy „mord smoczy” i „wicher smoczy", są gadziny i robactwo, jest nawet „robaków i krwi bluzgank" i są matrony „prawdziwe gady”. Musiał Słowacki nie lubić psów, bo i im wyznaczył podłe miejsce w bestiarium wyobraźni: śmierć „ciała ludzkie z psiemi ciały Ohydną ręką pomiesa”
(a. III, w. 219-220), wstrętna mara ukazuje się „w ludzkich ślinach i psich pianach”, kogoś „duchy przetwarzają w psa”.
Fantazje wyobraźni są zarazem kształtami, w których objawia się duch. Charakterystyczne, że ów duch, wpisywany do Snu srebrnego przez Słowackiego, przybiera odrażające formy. Obrazy wyobraźni często sąprzytłaczane przez brzydotę, wydają się tragicznie groteskowe, szczególnie w scenach, w których widać dziecięctwo lub bezradną starość. Główki dzieci jak „mięsiwa kawałek”, jak „łachman zatknięty na dzidę", nieszczęsny Gruszczyńki, który „łzawić się zaczął i ślinić", a razi i przykra przyziemność Sawy, który przypominając sine chłopczyki mówi, że „przez całe dwa tygodnie / Z obrzydzeniem najadło popatrzę” (a. II, w. 126-127).
Wyobraźnia metamorfozuje kształty - lub drąży w głąb zjawiska, pod dobrze znaną formą odkrywa się nagle zupełnie inne wnętrze, inny duch. Jakże strasznie kontrastuje z naiwnym urokiem Sahisi wręcz kanibałistyczny acz tkliwy pean zakochanego w niej Semenki! - „Jakżeby te oczy, ognie, / Patrzały ducha nie zjadłszy?” (a. HI, w. 654-655), „Ustom takim tylko świecić, /1 palić się i wyjadać / Serce z piersi, oczy z powiek” (tamże, w. 646-648). Wygląd przeczy istocie, w Salusi duch odsłania się przeraźliwy, wyobraźnia przekształca realność w makabreskę. Wyobraźnia Salomei także jest wciągnięta w proces koszmaryzacji świata: dziewczynie gwiazdy wydają
się sine, szczekające, a duchy jak gołębie skrwawione. Tu kosmos jest zagarniany, sprowadzany w krwawy obszar ducha.
Ale przecież obok koszmarów wyobraźni pojawia się także piękna ideałizacja, dziewczyna stająca na księżycu, tak jak później Słowacki będzie ukazywał różne uduchowione zjawy, i Matkę Boską. Jak takie piękne zjawisko widzi Księżniczkę Regimentarz:
Patrz na nią—w zorzach rumieńca Stoi, na pół zagniewana,
Jak miesiąc srebmo-różana;
W koronie ze złotych szpilek,
Na których siadają kwiatki,
Jak przy motylku motylek;
A spodem buk i bławatki Ciemności rzucają silne,
Alabastrom lic przychylne,
Szmaragdom oczu zazdrosne,
Rubinom ust nie szkodzące.
Patrz, te piersi, dwa miesiące W staniku ze złotej lamy.
Dwa słońca, dwa kręgi głośne,
Które — gdy jej ust słuchamy —
One do ust niosą głosy,
Jak harfy sercem dotknięte.
Patrz na jej leciuchne włosy,
Spod zieleni... Na te wcięte,
A pełne tajemnych zacisz Gorsy, te łabędzie chody...
Patrz i pomyśl [.. -]40
(a. V, w. 252-273)
40 Warto przypomnieć interpretacje podobnego motywu — wierszy o pastereczce spotkanej w Pomic — w rozprawie Ireneusza Opackie-