LVI DRAMAT WYOBRAŹNI
Jakże niezwykły konterfekt - składany z rysów zip.msitjej i kosmicznej natury, ukazujący Księżniczkę niby nadrealne zjawisko w zorzach, księżycach i motylkach, a zarazem ileż seksualności, jak świetnie są podkreślone jej zmysłowe powaby. I ileż tu miejsca dla wyobraźni Leona (i widzów w teatrze), w którego oczach panna obok siedząca ma przekształcać się w zjawisko cudownych wdzięków, kształtów i lśnień.
Dziwne, męczące „ja”. Tropienie praw ducha, dokonujące się w obrębie wyobraźni bohaterów, narzuca im także niepokojące wizje ich samych. Przedziwne są wyznania autoportretowe, liczne, rozsiane po całym dramacie.
Księżniczka, najbystrzejsza ze wszystkich postaci, wie, że nie wie kim naprawdę jest, że jej ciało jest pozorem, powłoką, pod którą kłębią się przerażające ją samą namiętności. Gdy widzi się na przykład w kwiatach, to płomieniście: „w kwiatach jak pochodnia”. Gdyby mogła, mówi,
[...] z siarki, co się pali,
Robić powój pasożytny,
I włos długi, rozczesany Owijać w ten kwiat błękitny Palący się, kwiat siarczany:
I pokazać się tej szlachcie Taką, jaką w myślach jestem:
Nazwaliby mnie azbestem,
I w moim ślubnym kontrakcie Zawarowaliby sobie,
Że w domu, ognia nie zrobię,
go „Ewangelija" i „nieszczęście", w jego książce: Poezja romantycznych przełomów, Wrocław 1972, s. 161—185.
Wioski nie spalę zarzewiem.
Skąd mi ten duch? sama nie wiem...
(a. II, w. 36-48)
Piękna i w płomieniach - jakby nowe wdzięczne wcielenie Anioła Niszczyciela z Genezis z Ducha. Rozdźwięk między własną formą a ukrytą istotą odczuwa tylko Księżniczka - inne postacie, inni ludzie widzą w niej jedynie to, co na wierzchu: pannę dumną i przewrotną.
Związany przez chłopów Leon ma te straszne włosy jak węże, którymi dopadnie, umęczy Semenkę. Ale jeszcze straszliwsze są odsłaniające się przy tej okazji monstrualne cechy ducha w Leonie, który widzi siebie jako jakąś gadowo-wampi-ryczną bestię:
Zęby tobie wszczepić w gardło,
Gryźć się z tobą jak połosy.
Aby się na nas podarło Ubranie nasze cielesne,
A członki same bolesne Po stepie skakały jak żmije.
(a. 111, w. 846-851)
W zwykłym dramacie takie gadanie byłoby dowodem szaleństwa bohatera: tu widzimy tylko demony jego wyobraźni. I on także rozróżnia własną istotę i ubranie cielesne, ducha i ciało.
Bohaterski Sawa objawia w sobie ducha nie mniej płomiennego niż Księżniczka, nie mniej okrutnego niż Leon. Metafo-ryzuje nawet podobnie do Leona: krew przemienia się w węże, Sawa walczy, jak gad z gadem". Lecz ofiarny i duchowy sens owych zmagań jest wyłożony bardziej dokładnie: