WSTĘP
mniej jaskrawej skali przeciwieństw tego romansu dramatycznego. Wyliczono, że Sen srebrny Salomei zawiera cztery przepowiednie, sześć wizji, trzy sny i jeden znak proroczy. Nie szkodzą one dramatowi, który i tak rozwija się napędem realnych wydarzeń, dopóki poeta wszystkim tym wizjom i znakom nie przypisuje nadmiernej roli. Kiedy wszakże stara się do nich dociągnąć akcję dramatu —? okazuje się, że wpływ podobnych pomysłów na jego artystyczną i myślową kompozycję jest rozkładowy i zgubny.
Przykładem tego sam pomysł wróżebnego snu, z którego wynika rzekomo cała akcja i skutki dociągania jej do tego założenia W intencji poety wydarzenia dramatu stanowią bowiem wypełnienie dwóch snów Salusi, o których słyszymy w akcie pierwszym. Pół biedy byłoby jeszcze z taką zapowiedzią, gdyby poeta nie uparł się, ażeby według niej skończyć romans występujących postaci. Salusia całą walkę i rzeź przebywa pogrążona w letargu, tak że okrutna prawda dzieła stanowi rzekomo jej sen jedynie. Skoro sen się skończył, w myśl prawideł, że obydwie młode pary powinny pójść przed ołtarz, Słowacki obok Sawy i Księżniczki ustawia w drugą parę Leona z Salomeą. Regimentarz, jak na ojca i teścia przystało, powiada — „niechaj wam płyną słodko miodowe miesiące i raj utracony winą odkwitnie".
Jest coś nader przykrego w takim kojarzeniu dwojga par na świeżych jeszcze mogiłach, kojarzeniu umożliwionym przez to, że cały dramat to rzekomo tylko jakiś biały sen Salusi. Przecież czytelnik pamięta, co Leon zamierzał uczynić z Salomeą. Wie on także o tym, że haniebne zamiary Leona odsłoniły się przed uwiedzioną dziewczyną i mistyczny komentarz, jakoby wszystko to było snem, zapowiedzianym i wykonanym zgodnie z wierzeniami towiańczyków, pamięci jego nie zwiedzie. W takim „mistycyzmie" tkwi jakiś obłudny wykręt przed rzeczywistością i jej prawami. Słowacki na razie mu ulega, ale rychło zapisze w raptularzu:
„Ja to wiem, że szarlatanerią można ludzkość oszukać —
zmusić ją do uczynienia rzeczy dobrej, dawszy jej miecz z fałszu, miecz dziecka ołowiany — ale się potem ludzkość mści straszliwie, mści hańby i plamy rozumu swego krwią rewolucyjną... Zabroniłem więc sobie wszelkiego fałszu, nawet w śrzodkach — mogą mię więc ludzie ubiec, ale wiem, że nie wyprzedzą”.
Na temat rozwoju Słowackiego w okresie mistycyzmu postawiliśmy trzy pytania. Sen srebrny Salomei na każde z tych pytań pozwala udzielić częściowej odpowiedzi. Rewolucyjna ideologia poety wykrzywia się w tym dramacie pod naciskiem koncepcji o tragicznym losie szlachty polskiej. Koncepcja ta stanowi formę uwznioślającej pochwały dla przeszłości szlacheckiej. Zdobycze scenicznego realizmu poety zostały skruszone, jeżeli chodzi o powiązania między przebiegiem wydarzeń a zamierzoną intencją twórcy. Przebieg wydarzeń na szczęście tej intencji nie dowodzi, dobitnie się z nią rozmija. Dlatego na szczęście, albowiem poeta jako wolontariusz towianizmu przynajmniej niektóre jego rysy zamierzył zobrazować, np. zaufanie we wróżebne sny. Jako tragiczny wizjoner losu szlacheckiego nie pragnął tej klasy kompromitować — a tymczasem?
Tymczasem wśród tych przeciwieństw narodził się całkiem nowy zespół zagadnień: ostre i klasowe widzenie doli ludu ukraińskiego oraz społeczna analiza konfliktu między walką narodowo-wyzwoleńczą tego ludu a pozycją szlachty polskiej na Ukrainie.
IX
Największe zagęszczenie coraz to nowych pomysłów historiozoficznych, kosmogonicznych oraz powiązanych z poczuciem własnej misji poetyckiej, pomysłów rozgrzewanych mistycznym ogniem, przypada u Słowackiego na lata 1844/45. Powstaje w tym okresie ostatnia redakcja Beniowskiego, z dramatów Zawisza Czarny, Agezylausz i Samuel Zborowski, z poematów Genesis z Ducha oraz kompleks nie wykończonych pism filozoficznych.