397
1 W.
Ti^LMlltT1" zmuszona i681 teraz> nie mając podpory % ani wzorca, bujać samotnie w przestworzach > W ujawniać tym samym jeszcze wyraźniej swoją i nicość. Przechodząc od epoki baroku do epokijo-
%
. ^ % I koka spotykamy,, na przykład ponownie motyw ') ^Ij)' bańki mydlanej, tak chętnie stosowany przez rX)rummonda. Jednakże — jak można 3 0iii się spodziewać — jest on wówczas pozbawiony sen-
^tuj. *ecz kosmicznym. Efemeryczność nie ma już
'"l żadnego związku z wiecznością. Bańka mydlana staje się czystą grą „przelotnych odcieni” roztaczających się wspróżni. Tak właśnie dzieje się w wierszu Bemisa List o obyczajach, .którego początek brzmi następująco:
i j ^(j/|Łu mligijnego. Kruchości sfery człowieka nie wy-%a.i Iłj równujejuż niezmienność sfery Boga. Małość gubi się w bezmiarze- będącym już nie bezmiarem bo-I
n i i
aniieje.^
utrwalU
Une diyinite volage
Nous ahime et nous conduit tous;
C’est elle qui dans le meme age Renouvelle cent fois nos gouts.
i je Mm IIj
Iziejriłj
[Jakieś bóstwo płoche / Porusza nami i wszystkimi rządzi; / Ono to w ciągu jednego roku / Sto razy odmienia nasze skłonności.]
Bez wątpienia nie stoimy tu wobec Bóstwa wiecznej i niewzruszone jsf ery, tak jak je sobie wyobrażał Crashaw. Bernis pisze w dalszym ciągu:
M
i
Alnsi, pour peindre 1’origine D0 nos caprices renaissants, Regarde une troupe enfantine, Qui, par des tuyaux diffćrents, HBfe 1’onde ou le savon domine nrme des globes transparents; Un souffle a ces boules lćgeres |»orte 1’ćclat brillant des fleurs, Df leurs nuances passageres Un souffle nourrit les couleurs; t/air qui les enfle et les colore,