Pamiętnik drugi
drugiego rozbioru nie należał, gdyż on był z pierwszego zaboru kraju. Odpowiedź: „Dlategom podpisał, abym pieniądze wziął i drugich do rozbioru namawiał.” Pytanie: Czyliż się to godziło drugich namawiać, będąc samemu tak odrodnym synem? Odpowiedź: „Oto ja byłem zniechęconym ku Polszczę, że mi nie dano biskupstwa krakowskiego, które na minie przypadało.’ Pytanie: ,,Czyli masz co więcej na swoję obronę?” Odpowiedź „Mam, ponieważ żaden biskup nie był tak wzgardzonym, jai ja zostałem wzgardzony od tutejszego pospólstwa, a potrzeb! wiedzieć sądowi, żem ja jest nietutejszy, a osoba każdego biskupa jest ona święta i nietykalna. Sąd, jeżeli ma co do niego, to powinien go na ukaranie odesłać do monarchini, do Peter-butrga.” Pytanie sądu: „A czyliż ty tylko dlatego został biskupem, abyś w Polszczę same intrygi robił? a czyliż ty nie wies2, kto ten list do Igelstroma pisał podając mu plan na wytępienie wojska polskiego i tak dobrego ludu Warszawy?” Kossakowski tego się począł zapierać. Ale sąd na cały głos kazał go przeczytać, co jest tu powyżej co do słowa napisane, a gdy ten list przeczytano, tak zaraz lud zaczął krzyczeć, aby się sąd z takim zbrodniarzem nie bawił. Sąd pytał się go o to, czyli to jego ręką był pisany lub nie. Kossakowski odpowiada to, że te* list jest jego ręką pisany. Sąd mu powiada: „I jeszcze się godnym śmierci być nie sądzisz?” Pytanie: „Dlaczego za 40 OOC wziąłeś szlachcicowi brylantów i gdzieś je podział?” Odpowiedział Kossakowski: „Brylanty już mi są odebrane, a to przj aresztowaniu mnie, i już do Rady zaniesione, i proszę, aby były właścicielowi do rąk oddane.”184 Pytanie sądu: „Dlaczego* kazał bernardynów nad granicą wykłuć kozakom?”165 Odpowiedział Kossakowski to: „Dlatego iż ja byłem potrzebny pieniędzj i chciałem od nich pożyczyć, ale mi popy dać nie chcieli i posłuszni mi być nie chcieli,, więc ja skrycie kazałem na nich napaść i onych kazałem nie wszystkich wykłuć, tylko tych, którzy byli rządcami klasztoru.” Pytanie sądu: „Czyliż to jest mało dowodów na ciebie i jeszcze się sam przekonać nie możesz, żeś jest wart kary śmierci?” Odpowiedział Kossakowski: „To prawda jest, żem jest wart śmierci, i sam się przekonałem.”
Sądzenie i wieszanie zdrajców 9 maja
Sąd, uderzywszy w s/tół, zaraz kazał wyrok śmierci Kossakowskiemu przeczytać, a dekret sam podpisał i uznał go być sprawiedliwy. Lecz jeszcze sądu prosił, aby mu u Bernardynów dozwolone było komunikować, a sąd na to pozwolił i posłano zaraz z tym uwiadomieniem do Bernardynów, że tam Kossakowski komunikować będzie. W tym sąd, wezwawszy mistrza i oddał go w ręce jego, a mistrz, skoro go tylko odebrał, tak zaraz go kazał z Ratusza wyprowadzać i zaraz mu dzwonić poczęli.
Potrzeba tu jest prawdę powiedzieć, iż Kossakowski miał śmierć najokropniejszą, a to z tej przyczyny, że wychodząc z Ratusza, zaraz mu pokazano już wiszącego hetmana Ożarowskiego, marszałka litewskiego Zabiełłę, marszałka koronnego Ainkwicza, a nawet pytano go o to, czyli on ich poznaje. A obywatele, skoro go tylko przed Ratuszem ujrzeli, tak wielki krzyk i szczęk bronią zrobili, że on prawie na wpół umarłym został. W tym zaraz Rada widząc, że się za zezwoleniem i ustanowieniem sądu wszystko dopełniło, więc zaraz ustanowienie, czyli obranie sądu przeze mnie, za ważne uznali, podpisali i razem sami i wszyscy sędziowie ruszyli z Ratusza, chcąc widzieć śmierć Kossakowskiego. A w tym powoli mistrz posuwał się za swoim delikwentem ku Krakowskiemu Przedmieściu, a ja poszedłem wprzód zobaczyć dla niego przygotowanie, jakie się tam znajduje. Ale tak wielki był na ulicy natłok ludzi, że się ledwie nie podusili, a krzyk i szczęk od pałaszów był tak wielki, żeśmy ledwie nie pogłuchli. Ale to wtenczas było obaczyć ten tak straszliwy widok ludu, że prawdziwie na każdym człowieku od strachu włosy na głowie stawały! Ja, stanąwszy już przed Bernardynami, poszedłem zobaczyć do kościoła, jakie tam zrobili przygotowanie księża do komunii dla Kossakowskiego. Aż tam znajduję na wielkim ołtarzu wszystkie świece zapalone i monstrancja była wystawiona, a wszyscy księża wystąpili na kościół, i to dwiema szwadronami, tak że stali od samego wielkiego ołtarza aż do samych wielkich drzwi. W tym ja widząc, że to będzie dla nas nowa zdrada, że gdy się biskup dorwie monstrancji, że jej z rąk swoich wypuścić nie zechce, więc cóż byśmy mu natenczas zrobili? Wydzierać mu z rąk jego, to
117