92. Ryton kamienny
Zdobione reliefem i pokryte złotą blaszką, były zapewne wytwarzane w jednym warsztacie, może wyłącznie w pałacu knossyjskim. Wszystkie wykonano z ciemnozielonego serpentynu (a nie steatytu — jak często mylnie pisano). Oczywiście, pierwotne naczynie, pokryte złotem, miało inny kolor. Można je nawet nazwać tańszą wersją złotej bogato dekorowanej zastawy stołowej i naczyń rytualnych.
W świetle najnowszych badań Forsdyke’a dwa naczynia uważać można za dzieło jednego artysty, a mianowicie tzw. Czarkę Wodza i Wazę
Żniwiarzy (ryc. 94, 95). Pierwsza z nich ukazuje scenę pełną napięcia. Przed schematycznie zaznaczonym budynkiem stoi dostojnik pałacowy, może wódz, lub raczej zarządca, w typowej szacie i wysokich butach. Wielki naszyjnik zwisający na piersiach dowodzi wysokiej rangi dostojnika. W wyciągniętej ręce trzyma berło iub raczej włócznię, która nie tylko była orężem, ale również inną oznaką wysokiej rangi urzędnika. Przed zarządcą stoi dowódca uzbrojony w długi nriiecz, składając raport. Za nim idzie oddział ludzi niosących wielkie skóry, najprawdopodobniej byków. Wyrażano przypuszczenie, że oddział żołnierzy przekazuje królowi skóry byków złożonych w ofierze, skóry, z których później wykonywano tarcze. Jednak ta interpretacja nie przekonuje nas, wydaje się bowiem bardziej prawdopodobne, że oddział przynosi daninę ściąganą od opornych może poddanych. Wiadomo przecież, że oprócz zboża i wełny skóry zwierzęce były jedną z form płacenia podatku, a nawet mogły być środkiem wymiennym, przedkruszczową formą pieniądza („płacidła”). Nie tylko bogaty w szczegóły ikonograficzne temat budzi tu podziw, lecz także kompozycja, sposób „portretowania” człowieka, w charakterystycznych skrętach (głowa i nogi zarządcy oddane są w profilu, a tors w przednim ujęciu, niemal wykonując obrót o 90°). Drugie naczynie, Waza Żniwiarzy (ryc. 94), z której zachowała się górna, cylindryczna część, przedstawia pochód, świąteczny korowód wieśniaków, których prowadzi mężczyzna w płaszczu skórzanym i z kijem na ramieniu. Wieśniacy z motykami i workami ziarna dziarsko idą ze śpiewem i krzykami w takt dźwięków muzyki — kołatki, którą energicznie potrząsa przejęty swą czynnością wieśniak. Zdaniem Forsdyke’a ten pochód przedstawia ceremonię rozpoczęcia siewów, a nie żniwa (jak powszechnie przyjęto).
Godna uwagi jest swoboda kompozycji, trafna charakterystyka tłumu, niemal niedostrzegalne zróżnicowanie wyrazu poszczególnych twarzy, próba zindywidualizowania tłumu. Ekstaza wywołana śpiewem, jak i naprężone mięśnie i napięcia klatki piersiowej świadczą, że artyście mi-nojskiemu nie były obce próby obserwacji postaci ludzkiej, równie wnikliwie, jak widoczna w malarstwie ściennym — obserwacja roślin i zwierząt.
Do tej klasy należy także, chociaż o bardziej skomplikowanej tematyce,
201