88
LOSY PASIERBÓW
mizerny podarek^ 0d nas ten
czając pakunek. Powiedziała Domka wrę-
~l t0’ Pewnie borowiczki?
— Toż dumnie lem młode’ bielusieńkie. może, Tyle już lat iak ^e°i^fClńCa 1 być nie bię sobie ucztę grzybowa J^łem! Teraz zro-się na fondzie lecz w Zrobię! stołuję
~ naszym jest
charynka. Patelni — pouczyła Sa-
daWe0nb,iSeP8osacminle M1 slę' No’ ale sia-
Ja wLm SPtfgLr P.°WaŻrl “ ręku. -bywało cały ranek nSl^ wPraCy- Pamiętam tuzin czy dwa uzbieras? a tu n'2’ Zanim jakiś No, ja już odwdzięczę się wam ™ tyle jest'
wiedziałabyWp?zerwaćtraCje przeglądał? — po-
- Tak, 2 ri bi WyICW wd2ięozno?ci. bi? i mnie też nie wvnad podoba- Ja nie 1U-z jakąś czarnota ni ? z mużykami, czy łechtać i nad głupstwem w przesiadywać, wino dam więc rewisty lub do kina J1020/16, przeelą-łach chodzę. Tu sa bU f wolnych chwi-o krajach dzikich słoniaphntfreSUjące ^sunki: no - i o miłości 'też oa^ WaCh- bandytach, jaką ja właśnie sie . ™łrOŚC1. -Platonicznej”, ochotę, to zabawcie sie Sf' Jak macie a ja wam matę na bwil? oglądaniem,
— Co mat* (P°Czątek Przystroję. on/łU ’ będziesz robi^^f
Sacharynka D1C' • — wrzasnęła
= ŁP°iC5«' 0 Pomylę.
Wodku dawaj! J maty gorzko w ustach.
LOSY PASIERBÓW
89
— I, jak chcecie sobie? — zwrócił się do Domki.
— Według mnie, to i mata jest niepotrzebna
— odparła Dubowikowa. — Ot, posiedzimy chwilę i pójdziemy.
— Wodku mówię dawaj od razu i nada mds
— nastawała Sacharynka.
— Taka leciuśka, słodka, babska — znowu się zwrócił do Domki.
— Niech pani Sacharynka mówi, ja tu jestem zerem.
— Nie, pani u mnie jest ważniejszą osobą.
Dobył ze szafy karafkę wiśniówki, kieliszki
i duży półmisek pierwszorzędnych ciastek i ustawiwszy na stole, zaczął je częstować.
Sacharynka była w wyśmienitym nastroju: piła, jadła pełną gębą ciastka i mełła językiem. Domka natomiast czuła się nieswojo. Irytowały ją wrzaski Sacharynki, uporczywe nalegania by piła i nachalne przymilania się Makrycy. Siedząc na przeciwko niej, reklamował długo swą pozycję w fabryce i łasił się do niej wzrokiem, stroił ckliwe miny. Wyszczególniwszy na czym polega jego zajęcie jako nadzorcy, ile zarabia i jakie ma wpływy u swych przełożonych, rzekł:
— A jednak, wyznam pani, nie czuję się szczęśliwym.
— Dlaczego?
— Ignaś! — wrzasnęła Sacharynka. — Ty tylko gadasz i gadasz, a to, że twoi goście nie piją, ciebie nic nie obchodzi. Patrz, Domka nie wypiła jeszcze tamtego.
— Prawdę mówisz. No, niechże pani wypije.
— Nie mogę, pijaną się już czuję — broniła się. W istocie, po trzecim kieliszku uczuła gorączkę i zamęt w głosie. Wódka nie była tak słabą, jak ją Makryca reklamował.