I
'1
;-A
■ 3
*4 ;Vj
- i l,‘ .!*. . j
w sposób, kliny mógłby stanowić kiytciium lub wzór postępowa-m:i jltą. polityków? Jak sądzę My poprzednie rozdziały zmuszają nas dii udzielenia ncgai ywncj odjmwiedzi na ic pytania.
Hf dokonać ..nuijnnalizująccj i n i o r;»n.r i :i«.: j i' ‘ postępowania dyplo-mal vr/no-straiegiczucgo, by stworzyć ogólną monę stosunków międzynarodowych, porównywalną M° rt:ł,r‘‘ ekonomicznej* liczni autorzy sięgali po pojęcie /mmmt lub tlaebl, i czynili zeń pojęcie podsla"u'owe, odpowiedni!-. pojęcia wartości (użyteczności lub of>bt:/i-„ni'$ Jednak, lak napraw.ly, pojęcie 10 takiej funkcji pełnić nie może.
/.alóżmy. że przez potęgę rozumielibyśmy potencjał zasobów; me mógłby i m w żaden : posób być uważany za racjonalnie narzu-Mę Ii-I. Albo, w istocie, chodzi o zasoby możliwe do zmobilizowania w celu prowadzenia rywalizacji na zcwnątiz: wówczas stawianie sobie maksymalizacji potencjału za cel najwyższy byłoby tym samym, co (irzyznanie absolutnego pierwszeństwa sile lub też zbiorowej potędze. Jednakow >/, rozszerzająca swoje terytorium zbiorowość powiększa liczby swojej ludności, staje się inna: podupada lub rozkwita. Klasyczni filozofowie zawsze myśleli, że istniej*- hkaś optymalna wielkość jednostki politycznej. Jakim prawem teoretyk poi i i y ki za i; ranic/.nej mógłby przyznać rację ludziom opylanym myślą <1 pnivdze, wbrew tym, którzy przede wszystkim w państwie życzyliby sobie wewnętrznej spójności i cnoty?
ćzy "pizez jiotęgę jiragnietny rozumieć nie potencja! zasobów, lec/, silę czyli zasoby faktycznie zmobilizowane dla prowadzenia poliii-ki ^granicznej?-' Jakim prawem maksymalizacja współczynnika mobilizacji miałaby ii ano wić oczywisty lub racjonalny celr W każdej epoce, w zależności od zewnętrznego- zagrożenia i nasi,t.jiw ludu, szef państwa stara się określić właściwy współczynnik mobilizacji. Tułaj także mc ma powodu, by podporządkowywać wszystko wymogom dyplomatyczno-siraicgic/ncj mobilizacji.
O/y wreszcie możemy określić potęgę jako zdolność narzucania swej woli innym? W tym wypadku potęga nie jest ani dla jednostki, am dla zbiorowości celem osiaieeznym. Polityk jest zawsze człowiekiem ambimytn, aspiruje o > bycia potężnym, bo działanie polityczne ze swej istoty, jako relacja, pomiędzy ludźmi, zawiera w sobie pewien czynnik potęgi. Jednak wielki polityk pragnie potęgi nie dla niej samej, lecz po to, by dokonać jakiegoś dzida. Podobnie zbiorowość nic pragnie potęgi dla niej samej, lecz po to, by osiągnąć jakiś inny cel, pokój, chwalę, po to, by wpłynąć na los ludzkości lub by
szerzse jakąś ideę.
Innymi slowv, maksymalizacji zasobów lub sil oznacza dla wspólnoty maksymalizacje środków oddziaływania na innych. Nic można podejrzewać, nawet wnioskując w sposób uproszczony, żc /biurowość nie m.i innych celów aniżeli jo, by dysponować jak
i
i
I I ' ' I
I l(U\ł
największą ilością środków oddziaływania na innych Maksymalizacja faktycznej potęgi, to maksymalizacja czegoś inulno uchwytnego (zbiorowość, która najsilniej wpływa na innych nic zawsze jest ią, która narzuca swoją wolę w sposób najbardziej świadomy) i działanie sprzeczne z wewnętrznym sensem działania dyplomatyczno-suaicgicz-nego. Osiągnięcie faktycznej potęgi stanowi ambicję niektórych ludzi i narodów, nic jest to jednak ceł, który sam w sobie byłby racjonalne.
I proszę, nic wysuwać zarzutu, że chęć maksymalizacji użyteczności przejawiana przez podmioty gospodarcze w istocie wcale nie jest większa, aniżeli wola maksymalizacji potęgi wykazywana przez „podmioty dyplomatyczne”. Pomiędzy tymi dworna przypadkami istnieje radykalna różnica. Oczywiście, homo oeconomicns istnieje tylko w naszym racjonalnym konstrukcic, jednak relacja pomiędzy homo oeconomicns i konkretnym podmiotem gospodarczym w sposób zasadniczy różni się od relacji pomiędzy idealno-typową dyplomacją (zdefiniowaną poprzez poszukiwanie maksymalizacji zasobów, siły lub fiołki) a dyplomacją, jaką znamy z historii. Oba podmioty gospodarcze — teoretyczny i rzeczywisty — są do siebie podobne jak fotografia po i bez retuszu. Aktor teoretyczny doskonalej realizuje swoje cele aniżeli faktycznie istniejący człowiek, posiada on bowiem doskonale informacje i nic myli się w swoich kalkulacjach. Jeśli jednak i jeden, i drugi mają za cci maksymalizację tego samego (dochodów pieniężnych, produkcji, zysku na krótką i na dłuższą metę), to doskonałe ścisłe obliczenia dokonywane przez pierwszego z nieb pomagają zrozumieć, a czasami również skorygować ułomne kalkulacje drugiego. Teoretyczny diplomalicus — który za cel stawiałby sobie maksymalizację zasobów, faktycznie posiadanej siły lub potęgi — nic byłby wyidealizowanym portretem dyplomatów wszystkich epok, lecz karykaturalnym uproszczeniem niektórych postaci z wybranych epok historii dyplomacji.
Kalkulacja sil, przed którą idealny dyplomata nic może się uchylić, nie jest ani pierwszym, ani ostatnim słowem postępowania Jyp-lnmaiyczno-siraicgicznego. Stosunki przyjaźni i wrogości nie są w danej chwili rezultatem stosunku sil: dyplomata stara się utrzymywać równowagę, jednak niektóre układy przyjaźni i wrogości są mu już dane jako nieuniknione. Nie jest tak, iżby miał on przede wszystkim na celu maksymalizację swoich zasobów — jego pragnieniem jest zawładnięcie tą a tą prowincją, tą a tą pozycją strategiczną, takim to a takim znaczącym miastem. Ewentualne podporządkowanie abstrakcyjnego celu, dla którego państwo posługuje się siłą, celowi konkretnemu i namacalnemu, nic jest sprzeczne ani z logiką ludzkiego działania, ani z logiką rywalizacji pomiędzy państwami. Wygnanie niewiernych ze Świętych Miejsc, dla. kogoś kto wierzy w.Chrystusa i Mękę Pańską,’jest przedsięwzięciem hardziej racjonalni