..... '2-i Ab; - nh6?1 ug:MMŁ
ANALIZA, INTERPRETACJA I WARTOŚCIOWANIE DZIEŁA LITERACKIEGO
x
Nie ulega kwestii, że czynności badawcze skierowane__na dzieła poszczególne, stanowią najbardziej kłopotliwy — z metodologicznego punktu widzenia — składnik pracy historyka literatury. Mamy na uwadze czynnoścjj których celem jest charakterystyka utworu jako-.do,konania, całościowego, kompletnego i •— w .pewnym sensie — samowystarczalnego. Ta elementarną realność znajduje się (nieubłaganie) w polu badawczym historyka literatury niezależnie od tego. jaką koncepcję procesu historycznoliterackiego skłonny jest akceptować. Jest to dla niego źródło rozlicznych satysfakcji, ale i w nie mniejszym stopniu -— utrapień. Posługując się' w swoich rozważaniach kategoriami tego typu, co gatunek,‘szkoła literacka, prąd, poetyka, kpnweheja, system wersyfi-kacyffły.j słownik motywów, operuje konstruk tanu bezpiecznie oddalonymi od potocznej praktyki kontaktowania, się z literaturą. Odpowiadają
one - klasom -elementów- morfologieżnych-dziuł, - klasom-, .dzieł,... .systemom.,-__„
norm «S a więc, całościom procesu historycznoliterackiego, do których
V K' o£ inaczej,—'jak tylko, w dradze-specjalnych procederów. -
badawczych nie msjącycS pizecież uchwytnych, odpowiednikósf w „normalnym*’ doświadczeniu czytelniczym. Jest co poziom, na którym działania historyka literatury są -— można .rzec — - naukowo suwerenne: pod-■ 3v,r j pod ł! .. w-j -1,3,-' . przyjęte w literątu-razAawytwie: jako:. t.:: •yaK , jednak ktaj-e on ..wobec
jednostkowych dokonań pisarskich — dziel noszezegóinydi usiłując
jc opisywać, wyjaśniać <zy oceniać, znajdo :tv się w sytuacji nleprzy-■■£& . ...
'Natychmiast win sf jpRjj <£8h<J|-Ky charakter fachowości
jego działań; nie potrafi (bo niu może) oddzielić ich od okoliczności „zwykłej” lektury i towarzyszących jej procesów konfcretyzacyjnych; nic jest w stanie swej roli badacza wywikłać z roli bardziej rudymentarnej po prostu czytelnika. Jego posunięcia, analityczno, interpretacyjne czy wartościujące nic dają się odseparować od norm lektury przyjętych przez publiczność, do której należy'. To, co czyni z utworem, może być -uzni+wane—p rzeź-czy telFuków—afHa-t&rów-za—odbier--w-ynatUFzónyj- -ale- jak— kolwiek wydawałoby się sztuczne w zestawieniu z rodzajami odbioru „naturalnego”, to przecież tak samo jak one stanowi jeden z przypadków ogólnej’ praktyki Czytania. Działania badawcze skierowane na dzieło nadbudowują się nad historycznie i środowiskowo określonymi strategiami odbioru literatury, przystosowując się tak czy inaczej do właściwych im prawideł (i zwrotnie na nie oddziaływując — rzecz prosta). Akt badawczy nie jest tu nigdy jednorodny: plasując się w porządku wiedzy (poznania) pozostaje zarazem ogniwem w procesie ■ literackiej komunikacji — jako czytelnicza odpowiedź na dzieło. Odpowiedź dająca się po-równywać z innymi —■ nip badawczymi —- odbiorami. Wiemy dobrze, jak często potocznie przyjęte normy czytania są traktowane jako miara stosowności czy trafności;: interpretacji literaturoznawczych, jak często wymaga się, by interpretacje takie w sposób uchwytny odpowiadały praktykom odbiorczym tego czy innego kręgu publiczności literackiej, by były formułowane w języku jego upodobań i przyzwyczajeń. Żadna fachowość nie może ich skutecznie bronić przed takimi ocenami i roszczeniami, te bowiem zawsze mogą się zasadnie powoływać na wspólnotę doświadczeń czytelniczych, stanowiących naturalne po.dloże zabiegów fachowych.
Oto dlaczego sposoby badawczego obcowania z dziełami poszczególnymi należą do najbardziej niepewnych elementów wyposażeni*, metr/j-dologicznego .historii literatury. Wciąż właściwie odczuwamy potrzebę definiowania od nowa tych sposobów; - chcielibyśmy- tak je-wreszcie „ustal wić”, ażeby nie było żadnych wą'uliwości, że są narzędziami wyspecjalizowanej •-wiedzy, a nić poięJ!rvr:tu-- przedłużeniami (wydziwdezonymi) potocznych praktyk lekturowych., .gadacz- pragnąłby usilnie zdławić w so- V bii:: glos czytelnika, wyłączyć dę ze .wspólnoty czytujących, do której HH| ©swobńdżić swfją metodę.y.¥ kulturov/o-liieraekich ograniczeń danego miejsca i czasu. Jest &t: pragnienie zmącone wewnętrzną antynomią: czyż można bowiem dojść h i s ć o:r i i literatury, odrzucaj^ po drodze własną historyezność? N:. warto się tym jednak kłopotać,, bo przecież, samo owo pragnienie W • uje się w istocie ku. niemożliwości,' zawarta w nim sprzeczność rde j, >. :<,v praktycznie większego znaczenia.
i>li<? podobna sobie wyobrazi:'' kr w ‘z dziełem wolnego od konwencji
! :rnr:.CKU:: •'■i.nla -Irłiftn 11 o ! un