plik


ÿþ Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment peBnej wersji caBej publikacji. Aby przeczyta ten tytuB w peBnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja mo|e by kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyBcznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo|na naby niniejszy tytuB w peBnej wersji. Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawarto[ci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania si jej od-sprzeda|y, zgodnie z regulaminem serwisu. PeBna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki. Caroline Anderson Cudotwórca TBumaczyBa Maria Zwiderska Droga Czytelniczko! Oto nasze kwietniowe propozycje: DoskonaBa pielgniarka (Medical Duo)  Alice zakochaBa si w Andrew od pierwszego dnia znajomo[ci, on jednak wtedy zlekcewa|yB jej uczucie... Spotkanie na pla|y (Medical Duo)  MaB|eDstwa Allie i Luke a nie skoDczyBy si szcz[liwie, ale zdoBali znalez dla siebie drug szans... Cudotwórca (Medical)  Andrew i Libby mieli ich zdaniem powa|ne powody, by nie zakBada staBego zwizku... Zapraszam do lektury, Harlequin. Ka|da chwila mo|e by niezwykBa. Czekamy na listy! Nasz adres: Arlekin  Wydawnictwo Harlequin Enterprises Sp. z o.o. 00-975 Warszawa 12, skrytka pocztowa 21 Caroline Anderson Cudotwórca Toronto Nowy Jork Londyn Amsterdam Ateny Budapeszt Hamburg Madryt Mediolan Pary| Sydney Sztokholm Tokio Warszawa Rio de Janeiro Mumbaj TytuB oryginaBu: The Surgeon s Miracle Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2010 Redaktor serii: Ewa Godycka Opracowanie redakcyjne: Ewa Godycka Korekta: Urszula GoBbiewska 2010 by Caroline Anderson for the Polish edition by Arlekin  Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2011 Wszystkie prawa zastrze|one, Bcznie z prawem reprodukcji cz[ci lub caBo[ci dzieBa w jakiejkolwiek formie. Wydanie niniejsze zostaBo opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises II B.V. Wszystkie postacie w tej ksi|ce s fikcyjne. Jakiekolwiek podobieDstwo do osób rzeczywistych  |ywych lub umarBych  jest caBkowicie przypadkowe. Znak firmowy Wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Medical s zastrze|one. Arlekin  Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o. 00-975 Warszawa, ul. Staro[ciDska 1B lokal 24-25 SkBad i Bamanie: COMPTEXT , Warszawa ISBN 978-83-238-8127-8 MEDICAL  484 ROZDZIAA PIERWSZY  Libby, masz chwil?  Oczywi[cie.  PodniosBa wzrok i posBaBa mu zm- czony u[miech.  Hm, nie wygldasz dobrze. MruknB co[ pod nosem. CzuB si fatalnie, a je[li je- go twarz to odzwierciedla, to istotnie stanowi ponury widok.  To byBa ci|ka noc. Jeden lekarz usuwaB skrzep z mózgu, ja w tym czasie unieruchamiaBem zBamania, a kto[ inny zajB si [ledzion. {ycie tego dzieciaka wi- siaBo na wBosku. Operacja trwaBa kilka godzin. Ten chBo- pak ma zaledwie siedem lat. Sprawca wypadku zbiegB. Twarz Libby przybraBa wyraz wspóBczucia.  Jak mo|na zrobi co[ takiego?  Nie pytaj. Nie mam pojcia.  W jakim jest stanie?  Stabilnym. SkinBa gBow i zagryzBa wargi.  Zaczekasz chwil? Musz co[ dokoDczy.  W porzdku. Nic pilnego  mruknB. Nie spieszyB si. Po[wiciB Jacobowi caB sw ener- gi, a teraz nadszedB czas, by zebra my[li. Neurolog usunB skrzep, chirurg zaBataB wtrob, usunB [ledzion i przywróciB kr|enie w stopach po uprzednim unie- ruchomieniu nóg i miednicy przy pomocy zewntrz- nych stabilizatorów. Jacob wyszedB na prost. Le|aB 6 CAROLINE ANDERSON teraz na oddziale intensywnej terapii pediatrycznej, byB pod dziaBaniem silnych [rodków uspokajajcych i nale- |aBo |ywi nadziej, |e jest na dobrej drodze do wyzdro- wienia. Przed chwil znów zajrzaB do chBopca. Jego stan nieznacznie si poprawiB, tote| przynajmniej na razie Andrew mógB si uspokoi. ByB skrajnie wyczerpany i potrzebowaB odpoczynku. StaB teraz oparty o futryn i obserwowaB mBod Badn pielgniark oddziaBow. Gdyby [wiat byB idealny, po takim dy|urze spaBby wBa[nie w swoim Bó|ku, ale [wiat idealny nie jest. Cho- cia| byBa dopiero siódma trzydzie[ci rano, zd|yB ju| po[wici póB godziny rodzicom Jacoba i wyja[ni im swój udziaB w ratowaniu |ycia chBopca. Za trzydzie[ci sze[ godzin, po kolejnym dniu pracy, wróci do do- mu, by zmierzy si z koszmarnym weekendem. Matka znów znajdzie pretekst, by zaprezentowa mu caBy ko- rowód dziewczyn w nadziei, |e syn któr[ po[lubi i za- pewni cigBo[ rodu. To, |e |ona jego brata spodziewa si dziecka, nie ostudziBo zapdów matki. Nawet pogarszaBo spraw, bo podkre[laBo tylko fakt, |e jest singlem. Matka pragnBa dla niego takiego szcz[cia, jakim cieszyB si Will. Przez dom przewinie si mnóstwo dziewczyn, a on bdzie musiaB po[wici czas ka|dej z nich, poczwszy od zadurzonej w nim beznadziejnie kuzynki Charlotte a| do panienek szukajcych bogatego m|a, poprzez tabuny caBkiem miBych mBodych kobiet, które wcale go nie interesowaBy. I to wszystko pod czujnym wzrokiem jego ukochanej matki. Nie miaB na to siBy, robiBo mu si sBabo na my[l o zniechcaniu kandydatek na |on i znajdowaniu wy- CUDOTWÓRCA 7 mówek, które zadowoliByby matk. A ju| najmniej po- trzebne mu byBo to przyjcie. A wBa[ciwie dwa przyj- cia. TBumic westchnienie, zmieniB pozycj i nadal przy- gldaB si Libby wpisujcej dane do komputera. Fajna dziewczyna, przemknBo mu przez my[l. Bardzo fajna. Gdyby sprawy wygldaBy inaczej, mo|e by si ni zain- teresowaB. Szkoda, bo coraz bardziej mu si podobaBa. PrzygryzaBa teraz warg biaBymi jak pereBki zbkami, jej dBugie rzsy rzucaBy cieD na kontrastujc z nimi alabastrow skór. Bezwiednie zaBo|yBa za ucho ciem- nobrzowe pasmo, które wysunBo si z wBosów [cig- nitych w ogonek. ByBy mikkie i bByszczce, jak gdyby tego ranka je umyBa. PachniaBy jabBkami... Skd to wie? Jako[ mu si tak zakodowaBo. Bez u- dziaBu [wiadomo[ci, tak jak bez jej udziaBu zarejestro- waB piegi, którymi obsypany byB jej nosek, czy ksztaBtn figur, bo nawet nieforemny fartuch nie mógB ukry jej pontnego biustu. ZastanawiaB si, jak Libby spdzi weekend. Pewnie zajmie j co[ bardzo prozaicznego. Pranie, a mo|e wy- pad do kina z przyjacióBmi. Zwinie si na kanapie, obok swojego chBopaka, z dobr ksi|k. ZachmurzyB si i usunB ten obraz z wyobrazni. Ni- gdy nie wspominaBa o |adnym m|czyznie. Mo|e po prostu zostanie w domu...  Co robisz w weekend?  usByszaB wBasny gBos, a po- tem wstrzymaB oddech, czekajc na odpowiedz. Libby oderwaBa wzrok od klawiatury i pozwoliBa so- bie na t drobn przyjemno[, jak stanowiBo dla niej przygldanie si Andrew. Wida byBo, |e jest wyczerpa- ny, ale wygldaB do[ seksownie mimo wBosów w nieBa- dzie i pomitego uniformu. 8 CAROLINE ANDERSON  Niech pomy[l  odparBa, u[miechajc si przy tym kpico.  Lec do Pary|a, kolacja w eleganckiej restauracji, potem popatrz ze szczytu wie|y Eiffla na [wiatBa wielkiego miasta, no i w koDcu spacer nad Sekwan w blasku ksi|yca. A mo|e zostan w domu, zajm si praniem, zanim kosz na brudy pknie z przeBa- dowania, i wyrw wreszcie [cierk do podBogi z zimo- wego snu. Ze [miechem, który zawsze sprawiaB, |e serce biBo jej |ywiej, podszedB do biurka. OparB si o krawdz, skrzy- |owaB ramiona i utkwiB w niej wzrok. WygldaB wprost fantastycznie. MiaB jeszcze na sobie bezksztaBtny strój z sali operacyjnej, w którym mu byBo [wietnie. StaB tak blisko, |e czuBa bijce od niego ciepBo i delikatny zapach skóry. Gdyby tylko wycignBa rk...  Zajmiesz si swoim praniem?  Na razie nie przyjmuj rzeczy do prania, |eby dorobi, je[li to masz na my[li!  za|artowaBa, przeko- nana, |e Andrew nie bawi si w tani podryw. To nie w jego stylu. Na jego twarzy pojawiB si zmczony u[miech.  Bo|e broD! ChciaBem tylko na swój niezrczny sposób wybada, czy mieszkasz sama. No nie, a jednak to podrywacz! Niemo|liwe. PoczuBa sucho[ w ustach.  Nie.  ZamilkBa na chwil.  Ale kotka nie produ- kuje du|o prania. Tylko nic nie mów!  dodaBa, bo si [miaB.  Sama wiem, |e jestem ponur star pann, ale kocham j, bo dotrzymuje mi towarzystwa, nawet je|eli oznacza to sier[ na ciuchach i wstawanie w nocy, |eby j nakarmi. I nie ma nikogo innego ani w domu, ani poza domem. CUDOTWÓRCA 9 Kciki warg Andrew uniosBy si lekko w gór.  Je|eli kotka ci pozwoli, to mo|e pojechaBaby[ ze mn na wycieczk na wie[? Nie obiecuj wie|y Eiffla, tylko spacer nad rzek i dobre jedzenie. Serce w niej zamarBo. WcignBa gBboko powietrze i zapisaBa plik w komputerze, a potem obróciBa si z fotelem i spojrzaBa na niego z zaciekawieniem.  Powtórz, prosz. Czy mi si wydawaBo, czy to byBo zaproszenie na upojny weekend? StBumiB [miech i potarB dBoni policzek. Bóg wie, kiedy si ostatnio goliB. Z pewno[ci nie dzi[, bo Libby usByszaBa podniecajcy szelest palców o szorstki zarost.  Kuszca my[l  odparB  ale nie o to mi chodziBo...  UrwaB i zaniósB si serdecznym [miechem, który prze- szedB w gBbokie westchnienie.  Moja mama obchodzi sze[dziesite urodziny. Wydaje przyjcie, a po nim bal. Ju| widz, jak [ciga do nas wszystkie kobiety stanu wolnego, z najdalszymi kuzynkami wBcznie. Ni- czego im nie brakuje, gdybym jednak z któr[ z nich chciaB mie romans, ju| dawno bym do tego doprowa- dziB. Ale jestem zbyt zmczony.  Ponownie westchnB i poBo|yB dBoD na karku.  Znów zaczn si te korowody. Wcale mi si nie chce prowadzi bBahych pogawdek i nie mam ju| ochoty na szukanie wymówek, |eby nie spotyka si na kawie, wychodzi na kolacje i jezdzi na wy[cigi.  I postanowiBe[  powiedziaBa, zastanawiajc si, czy przypadkiem nie jest zbyt zarozumiaBy  u|y mojej osoby jako tarczy chronicej przed hord rozszalaBych kobiet, dla których wikszo[ m|czyzn daBaby sobie uci rk? Z trudem stBumiB [miech. 10 CAROLINE ANDERSON  Mo|e to nie bdzie rozszalaBa horda, ale potrzebu- j kogo[, kto odwróci uwag mojej matki od tego, |e jestem kawalerem. Nie mam zamiaru tego zmienia, ku jej wielkiemu |alowi. On jest singlem? Zdumiewajce. Jak to si staBo? A co ciekawsze, dlaczego? Co za strata dla pBci piknej!  Zgadzasz si?  Czy si zgadzam?  PoczuBa mrowienie w opusz- kach palców i z trudem powstrzymaBa si, by ich doty- kiem nie zBagodzi napicia czajcego si w jego mi[- niach.  Sta si moj tarcz. Zapomnij o praniu i ma- chaniu [cierk, i pojedz ze mn na wie[. Bez |adnych zobowizaD! Na sam t my[l serce Libby zabiBo szybciej. Wy- prostowaBa si i spojrzaBa mu prosto w oczy. Przenikliwe, jasnoniebieskie, z granatow obwódk zrenic i ujmuj- cymi drobnymi zmarszczkami w zewntrznych k- cikach. Teraz byBy przekrwione z niewyspania, ale i tak jej si podobaBy.  A co ja bd z tego miaBa?  zapytaBa obcesowo, wiedzc z góry, jaka bdzie jej odpowiedz, bo nie po- trafiBaby si oprze propozycji najprzystojniejszego fa- ceta, jakiego znaBa. PamitaBa jednak, |e bliskie sto- sunki z koleg z pracy stanowi dla niej zakazany owoc. Nagle Andrew zaczBo bardzo zale|e na jej zgodzie.  WspaniaB kolacj, leniwy weekend w malowni- czym hrabstwie Suffolk, spacery z psami nad rzek, wytworny bal w sobot.  Dobre jedzenie, powiadasz? Andrew u[miechnB si i odetchnB z ulg.  Dobre jedzenie, dobre wino, dobre towarzystwo... CUDOTWÓRCA 11  Masz na my[li siebie, cho, oczywi[cie, nie jes- te[ zarozumiaBy  zakpiBa, a on roze[miaB si z roz- bawieniem. DroczyBa si z nim, ale jej bezpo[rednio[ i poczucie humoru fascynowaBy go tak jak zBote iskierki pojawia- jce si w jej oczach o niezwykBej barwie morskiej zieleni.  Ale skd! Wszyscy twierdz, |e jestem [wietnym kompanem, taDcz bez deptania partnerce po palcach i w przeciwieDstwie do twojego kota nie zostawiam sier[ci na ubraniu ani nie |dam peBnej miski w [rodku nocy. I przestrzegam porzdku. U[miechnBa si pytajco.  Bez zobowizaD? PoczuB si odrobin zawiedziony, ale szybko si o- trzsnB.  W obecno[ci caBej [mietanki towarzyskiej hrabst- wa Suffolk? Nie miaBbym szans. Tylko ty i ja, oraz wszystkie niezam|ne kobiety w promieniu stu kilo- metrów.  I dobre jedzenie.  DoskonaBe. Mama wynajmuje na takie okazje [wietn firm cateringow.  Jak mam si ubra?  spytaBa po namy[le. ZawahaB si. Panie wBo| suknie od najlepszych pro- jektantów. Libby na pewno nie mogBaby sobie pozwoli na takie kreacje, nie z pensji pielgniarki.  Wizytowo. Suknia wieczorowa na jutrzejsz kola- cj, balowa na sobot. Libby wytrzeszczyBa oczy.  To strasznie oficjalnie. Fraki i dBugie suknie? KiwnB gBow, przygldajc si jej uwa|nie i liczc 12 CAROLINE ANDERSON na to, |e Libby nie odmówi mu z powodu braku stroju. Nie chciaBby, |eby czuBa si skrpowana wygldem in- nych kobiet.  Dobrze  odrzekBa po krótkim namy[le. Godzi si pojecha z nim na weekend czy twierdzi, |e to koszmar i za nic nie pokazaBaby si na takiej uroczysto[ci?  Jest jaki[ problem? Masz odpowiedni sukienk?  Chyba znajd jaki[ ciuch  odparBa sucho.  Gdzie si zatrzymamy?  dodaBa ku jego uldze.  W domu  odparB bez wahania.  Uprzedz mam, |e ci przywioz. Bdzie jej bardzo miBo.  Czy ona wie, kim jestem?  Nie. Nigdy jej o tobie nie wspominaBem. Ani o |ad- nej innej dziewczynie, wic jeste[ zupeBnie bezpieczna. Libby westchnBa i przewróciBa oczami.  Je|eli masz zamiar j oszukiwa, to nie jad. Pra- cujemy razem, zaprosiBe[ mnie na weekend. Nie zamie- rzam spdzi caBego weekendu na udawaniu, |e jestem w tobie zakochana jak jaka[ nastolatka. Ju| miaB zapyta, czy to byBoby takie trudne, ale w ostatniej chwili si powstrzymaB.  Wcale ci o to nie prosz.  U[miechnB si, by podtrzyma j na duchu.  Zawiadomi j, |e przyjad z osob towarzyszc. Sama bdzie mogBa wycign wnioski. Nie martw si, nie bdziesz musiaBa sztucznie si u[miecha, jak bd ci obcaBowywa. Szkoda, pomy[laBa, ale zdoBaBa utrzyma powag.  O której zaczyna si ta wspaniaBa uroczysto[?  Midzy siódm a siódm trzydzie[ci. Odpowiada ci?  Super  odparBa, nie wiedzc jeszcze, czy caBkiem zwariowaBa, czy wygraBa milion na loterii. CUDOTWÓRCA 13  Zwietnie. No to do zobaczenia. Loteria, zdecydowaBa, patrzc, jak Andrew odcho- dzi. Dobre jedzenie, dobre wino i z pewno[ci dobre towarzystwo. I mo|e uzyska kilka odpowiedzi na py- tania dotyczce najbardziej zagadkowego m|czyzny, jakiego spotkaBa w swoim dwudziestosiedmioletnim |yciu...  ZaprosiB ci do domu?!  Tak, jad z nim na weekend. Jego matka obchodzi sze[dziesite urodziny i wydaje przyjcie oraz bal.  Dobry Bo|e!  jknBa Amy, wpatrujc si w ni z otwartymi ustami.  Co mówisz?  ZastrzeliBa[ mnie. Ka|da singielka w caBym Suf- folk daBaby sobie uci lew rk za takie zaproszenie. Libby pokrciBa gBow, nie ulegajc pokusie poinfor- mowania wspóBlokatorki o tym, |e wszystkie zostaBy zaproszone.  Nie jest tak, jak my[lisz. To weekend bez zo- bowizaD. Amy [miaBa si do Bez.  Tak, tak! Oboje jeste[cie z kamienia, prawda? A co wBo|ysz? Libby ogarnB lekki niepokój.  Nie mam pojcia. Masz jaki[ pomysB?  Zdajesz sobie spraw, kto tam bdzie? To nie jest zwykBe przyjcie urodzinowe dla miBej starszej pani.  Ona ma tylko sze[dziesit lat!  I to tylko lady Ashenden!  przedrzezniaBa j Amy. Libby otworzyBa usta. OpanowaBa si jednak i spró- bowaBa zBapa oddech. 14 CAROLINE ANDERSON  Ta lady Ashenden? Z Ashenden Place? PaBacu o- twartego dla zwiedzajcych? Nie, to niemo|liwe! Prze- cie| on nie nazywa si Ashenden, nie bdz gBupia!  Jasne, |e nie. On nosi tytuB szlachecki. Nazywa si Andrew Langham-Jones i jest najstarszym synem lorda i lady Ashenden, dziedzicem Ashenden. PosiadBo[ jest dostpna dla publiczno[ci, to jeden z najpikniejszych dworów w Suffolk. Masa forsy i tytuB lorda, który odzie- dziczy! To jeden z najatrakcyjniejszych kawalerów do wzicia. Nie wierz, |e o tym nie wiedziaBa[!  Nie interesuj mnie plotki  broniBa si Libby sBabo. A mo|e powinny j interesowa, je|eli ma zamiar przyjmowa zaproszenia od takich facetów. Nic dziwnego, |e wszystkie matki wysyBaj córki do paBacu na spotkanie z przyszBym lordem Ashenden! A on wcale nie jest ani pró|ny, ani egocentryczny  jest tylko realist. Nie mogBa uwierzy, |e si tak skom- promitowaBa. Dopiero Amy jej to u[wiadomiBa. I to do[ dosadnie.  {yjesz w kokonie, zupeBnie oderwana od [wiata. Wracasz wieczorem do domu i kota, zwijasz si w kB- bek przed telewizorem i nie masz pojcia o tym, co si dzieje tu| przed twoim nosem. Nic dziwnego, |e nikogo nie masz!  I jestem bardzo szcz[liwa  skBamaBa Libby, sta- rajc si nie my[le o samotnych nocach, dBugich week- endach i |aBosnych randkach w ciemno.  Bzdura  stwierdziBa krótko Amy i zlustrowaBa j wzrokiem.  A wic co wBo|ysz na t okazj?  Dwie okazje  poprawiBa Libby kole|ank, marsz- czc czoBo. Lady Ashenden? Szlag by trafiB.  Suknia wieczorowa na jutro i balowa na pojutrze. Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment peBnej wersji caBej publikacji. Aby przeczyta ten tytuB w peBnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja mo|e by kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyBcznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo|na naby niniejszy tytuB w peBnej wersji. Zabronione s jakiekolwiek zmiany w zawarto[ci publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania si jej od-sprzeda|y, zgodnie z regulaminem serwisu. PeBna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Uciec przed złem Caroline Burnes ebook
Anderson Caroline Posklejane szczęście(1)

więcej podobnych podstron