17 maja 1924
świetle prawicy „sentymonty" i „tradycje" poprzednich rządów francuskich. Za twierdzenie naszych granic wschodnich, zresztą w sposób mglisty (no odpowiedział ność Polski i Rosji) oraz warunkowy (pod warunkiem autonomji dla Galicji Wschód niej) nastąpiło wskutek tego, że Francja straciła nadzieję zarówno przywrócenia w Rosji władzy antysowieckiej, jak i po-■ozumicnia się z bolszewikami.
Po łapach kanałję!
Francuski rząd lewicowy, jaki wkrótce przyjdzie do władzy, chce się porozumieć zarówno z Rosją sowiecką jak i z Niemcami, a zatem akty polityczne wypływające dla Polski z powodu stanu poróżnienia z temi pnństwnmi ustaną, a wy płyną na wierzch czynniki interesu odmiennego. Otóż w tych warunkach pnno wanic we Francji lewicy może się okazać dla Polski korzystniejsze niż rządy prawi-
Rozruchy na Sj/berjh
rzy ludowych z przedstawicielami O. G. P. U. i rewolucyjnej rady wojskowej postanowiono nie ogłaszać żadnych danych o nowych komplikacjach Syberji i udzielić specjalnych wskazówek przedstawicie jon) władz sowieckich na Dalekim Wscho dzic. Jednocześnie rada komisarzy ludowych postanowiła udzielić specjalnych pełnomocnictw dowodzącemu 5-ta nmija sowiecka.
ARMJA SOWJSCKA.
Moskwa, 14 maja.
Rewolucyjna rada wojenna uchwaliła zaprzestać dalszej redukcji liczebnej ar nij: czerwonej. Uchwałn rady umotywo wana jest skomplikowaną sytuucją poli tyczną w Europie i najwidoczniej jest ró wnież demonstracją, skierowaną pod ad resem Niemiec i innych sąsiadów Rosji sowieckiej.
Wynik wyborów francuskich, przy których lewica odniosła świetne zwycięstwo z natury rzeczy wysunął u nas na porządek dzienny kwcslję stosunku nowej Francji do Polski. 1 otóż prasa endecka która w pierwszej chwili ratowała się ze pewninniem, że lewica francuska nic zdoła dojść do steru z powodu rzekomego rozłamu w jej szeregach, obecnie znalazła nową, dogodną, dla sTćkie formułkę: w stosunku do Polski nic się we Francji nic mieniło; „Bezpośrednio interesów Polski — pisze najumiarkowańszy endek sen. Koskowski w „Kur. Wam." — przewidy wanc zmiany te w kierunku polityki zagranicznej Francji nic obchodzą, albowiem nic można wątpić, że stosunki polsko-francuskie, oparte nic tylko na tra-dycyjnych uczuciach, lecz i na jednako-wcm ujmowaniu zadań pokoju i poszanowania traktatów, nie może uledz zmianie". A więc, zdaniem autora, można dalej spać spokojnie, w nadziei, że wszystko się dokona dla nas automatycznie.
Jest to wniosek z gruntu fałszywy. Informatorzy endeccy, którzy słę tak skon) promitowali na punkcie przepowiedni co do wyniku francuskich «Vyborów, dalej okłamują siebie i innych odnośnie do mo rału tych wyborów. Zwycięstwo lewicy francuskiej nie jest żadną niespodzianką, bo znawcy tamtejszych stosunków już dawno ostrzegali, że dawny sukces bloku narodowego, był poczęści wynikiem clvwi Iowcgo przestrachu przed bolszewizmcm zewnętrznymi ł wewnętrznym, poczęści zaś wpływał z właściwości francuskiej £>rdynuq'i wyborczej, która uprzywilejowała wielkie partje, czyli bloki, a socjaliści przy wyborach poprzednich żadną miarą nic chcieli zawrzeć sojuszu wyborczego z radykałami, nawet z radykałami socjalistycznymi. Obecnie, gdy prze strach minął, a wadliwość techniczna zo stała pokonana przez koalicję socjalisty czno-radykalną, przed oczyma świata u-kazała się Francja prawdziwa, Francja Wielkiej Rewolucji t powszechnej świec kicj oświaty.
Jakże ta Francja zapatruje się na Pol skę? Przedewszystkiem nic mają tu nic do powiedzenia „tradycje", ani „uczucia", bo one nic odgrywały żadnej roli ł przedtem. Jak nas traktowała sprzymierzona z caratem Francja przed wojną, wszystkim wiadomo. Nic czem innom jeno rcalncmi interesami kierowała się Frań cja w swym do Polski stosunku i po wojnie, Dla scharakteryzowania tego stosunku skreślimy stosunek Francji do spra wy polsko-rosyjskiej, który znowu wkrótce stanic się dla nas miarodajny. „Francja jest naszą sojuszniczką — pisał swego czasu „Naród" — o ile chodzi o Niemcy. Ale my mamy jeszcze dwóch notorycznych wrogów: moskali i czcchów, których Francja popiera ł przeciw nam popiera. Cała rosyjska polityka Francji go dziła w nasze żywotne interesy, gdyi pchała nas do wojny z bolszewikami bez inkichkolwick widoków korzystnego porozumienia ze zwycięską Rosją antybol-szewicką." Było to pisane w końcu roku 1920 pod świeżym wrażeniem wojny po sko-sowicckicl, w której Polska ledwie co nic postradała swej niepodległości. A gdy dzięki najkrwawszymi wysiłkom odnieśliśmy zwycięstwo nad wrogiem, pisał półurzędowy „Tempa". „Ażeby rząd sowiecki nic mógł wyzyskiwać rosyjskiego tenlymentu narodowego, żadne z państw sąsiadujących z Rosją nie powinno być zachęcone w żaden sposób do brania lub zatrzymywania terytorjów, w których większość ludności pragnie Iść ręko * rękę z rosjanami". Tak wyglądają w
Ncuvęrt-Nowaczydskil Nazwisko to jest w Polsce znane. Pisarz utalentowany, paszkwiłista, akroba* ta, kameleon, kuglarz... Rzuca nazwiskami, datami, cytatami, fak plaskiem w o-czy.
Idzie napewniaka, lekceważąc sobie całą czytającą publiczność, którą, jak fakir, wyciągający długie różnobarwne wstążki z pustego cylindra, oślepia, ogłupia, otumania...
I to jest.— talent! Stanowczo — la-lcntl : u ' ;! i
Są jednak zręczni kieszonkowcy, kasia rzc, pajęczarze, którym nikt jeszcze dotąd pomnika nic wystawił.
Czy publicysta, który potrafi bezczelnie zełgać, nicsposlrzcżcmc skręcić, prze tasować — jest figurą bardziej godną sza cunku?
Ordynarne wymysły, niezrównanie — kwiecisty język nadwiślański, żonglowanie słówkami i rzucanie naoślep — w myśl zasady „bezczelnością — świat zwyciężę", — oskarżeń, insynuncjl, oszczerstw —oto jest pan Adolf Neuwcrt-Nowaczyń ski...
Jakich on jest przekonań?
Żadnych! Idee, przekonania — wiążą krępują i ujmują w karby rozczochrane, anarchistyczne zakrętasy myślowe takich domorosłych „demonów", plujących żółcią na wszystko i wszystkich...
Jego hasłem jest: Huzia! huzia!
Wszystko jedno ,na kogo, byleby zręcznie nóżkę podstawić, wierzgnąć kogoś z tyłu. gwizdnąć po łobuzersku r. za węgła, sprowokować jakąś burdę i następnie tarzać się i ślinić z zadowolenia: „to wspa niałe, to mi się udało"...
Szacunku dla swoich zwolenników i współidcowców on nie ma zupełnie: ci mu są potrzebni, jako tło, jako dekoracja — i jeszcze dlatego, że się go... boją!
A wszak zając dumny był, gdy go się żaba zlękła...
Jedną jednak ten gość popełnia nieostrożność: przepowiadał
Moskwa, 15 maja.
Sowieckie koła rządowe są poważnie zainteresowane wiadomościami, otrzyma nenii, ostatnio ze sztabu 5-cj armji sowieckiej, znajdującej się na Dalekim Wschodzie.
Sztab komunikuje, że bez względu na przedsięwzięte energiczne kroki, w celu zupełnej likwidacji ruchu przeciw-sowicckiego i przeciwsowicckich wystąpień zbrojnych w rejonie, zajętym przez tę nrmję, znaczne oddziały partyzanckie zjawiają się w dalszym ciągu, wzywając ludność do wystąpień zbrojnych przeciwko władzy sowieckiej.
Ostatnio oddział taki zjawił się. w oko licach Czugujewki, w odległości 90 wiorst na południc - wschód od Spaska. Sztab 5-cj armji przedsięwziął zarządzenia, w celu likwidacji tego wystąpienia.
Na naradzie członków rady komisa
Przed wyborami w Ajiglfi twierdził z całą butą, jak ten prorok, co to przeważnie durniem pozostaje, że konserwa angielska napewno, panie-dzicju, górą będzie!..,
^ Ostatnio, w przededniu wyborów we Francji, pisał, że jest „spokojny o wynik" bo Poincare Il-gi (drugi gabinet) będzie niewątpliwie zastąpiony przez trzecie wy danie tegoż Poincare‘go (Poincare III), wbrew nawet wyraźnie berlińskim mach! nacjom giełdowym, które tuż przed 11-ym maja, obniżyły raptownie wartość franka francuskiego,
A teraz, wobec tego, że frank' spada nadal, twierdzi, że to z powodu zwycięstwa.... lewicy!
Czyżby znów Berlin?!
Czy złapać tego politykiera za słowo, czy dowieść mu, że w ciągu paru dni zdą żył wywrócić kota ogonem?
Tę zresztą dcmagogję gicłdowo-połity czną pamiętamy jeszcze z czasów rządu Sikorskiego, a następnie i Witosa:
Spada marka przy Sikorskim — wi nien Sikorski.
Spada marka przy Witosie jeszcze sto kroć szybciej i głębiej winien tenże Sikorski!
Tu przynajmniej była jako-taka konsekwencja: ten sam zbrodniarz-Sikor ski.
A z frankiem jakoś inaczej;
Przed wyborami — Berlin, a po wybo rach —- już nie Berlin obniża frank fran cuski??
A kto? Masoni? Nic!
— Stany Zjcdnoczonełl! —• takie od krycie zrobił korespondent „własny" Rze czypospolitej.
Ale to kpiny!
Obniża frank i poniża Francję wciąż ta sama spółka kuglarzy 1 msłpiarzy (spójrz w zwierciadło, Ncuvcrtl), którzy przypuszczali, że Francja nie wzgardzi nigdy ich sprzcdnjną miłością i przyjaźnią...
Zawiedli się!...
A. Sz.
cy, o ile pasi mężowie stanu potrafią s> uację wykorzystać. O ile bowiem prawi ca francuska, w razio porozumienia się z Niemcami lub z Rosją, (a takie porozumie nic nastąpićby musiało, bo inaczej Francja zostałaby w odosobnieniu) poświęciła by poprostu interesy terytorjalnc Polski, o tyle lewica stawiać będzie musiała tę cwcstję na gruncie demokratycznym, 'lic zapominajmy, że powyższe wyrocze-nic „Tempsa" o woli ludnośd powiedziane było w czasie wpływów Lcygncsa i Srianda, kiedy reakcyjny odłam „bloku narodowego" nic wziął jeszcze góry. Merwszym tedy morałem jest dła nas za-atwicnie w Polsce sprawy narodowościo wej tak, abyśmy w razie potrzeby mogli poprzeć nasz interes graniczny także wo ą ludności".
Drugim atutem przy rządzie lewicowym we Francji mogłaby mieć Polska, je-cli stanic się demokratyczną u siebie, 'lic należy zapominać, że wszelki postęp w jednem państwie żywi sympatję do postępu w drugicm państwie. Pozornie wy gląda to na sentyment, ale w rzeczywisto sci jest to interes realny, bo interesy lewicy na całym święcie są solidarne, gdyż przy zapanowaniu reakcji i militaryzmu w jednem państwie, nic może i w drugicm ostać się postęp polegający na wolności pacyfiitnic, bez wydawania kraju na łup zaborczości sąsiada. Lewica francuska czuje się w szczególności odpowiedzialną za stan rzeczy w Polsce, ponieważ Polska uchodzi za francuską „sferę wpływów". Nic należy zapominać o jeszcze jednym szczególe. Reakcja francuska zapewno dobrowolnie z pola nie ustąpi^ być może chwytać się będzie środków anlykonstytu cyjnych, o czom „Gazeta Warszawska" jut napomyka, przyczcm w pierwszym rze ćzie w grę wchodziłyby, tu żywioły roja-listycznc, które podczas wyborów wysunęły program faszystowski. Tymczasem endecja, jak na złość szczególnie kumała się z panami z „Action francaisc", a i teraz jeszcze przedstawia to „niezbędne 6tarcic" jako walkę „cywilizacji" faszystowskiej z „barbarzyństwem" dcmokra-tyczncm". Ołóż taka opinja w organie stronnictwa spokrewnionego z ministrem spraw zigranicznych i ambasadorem poi skim może w lewicy francuskiej wzbudzić obawy wiclco dla Polski niekorzystne.
Natomiast Polska postępowa może się cieszyć wydalnem poparciem postępowej Francji, lecz oczywiście tylko w granicach ogólnego programu postępowego O ile w stosunkach międzynarodowych ma jakąś wartość tradycja, to właśnie ze strony demokratów francuskich płynie dna nas tradycyjna życzliwość. Ale życzliwość łę przyjąć należy z wyraźnem zo-slrzcżeniem. Demokracja francuska przy wiązana jest do Polski Lelewelów i Mickiewiczów, ale nic ma nic wspólnego i Polską Dmowskich i Dymowskich.
„Przyjaciele polacy" wołał do demokracji polskiej przed kilku laty prof. Au-lard, ostrzegając ją przed złudzeniem pozornego triumfu reakcji francuskiej. „O-szukują wac co do Francji, gdy ukazują ją wam skruszoną ! zawracającą z drogi pod kapitałem klerykalizmu. Wiedzcie, jestto jeszcze wciąż ta sama Francja, Fran cja „Praw człowieka i obywatela"... Uka zaliśmy wam prawdziwą Francję. Ukażcie nam Polskę prawdziwą". Taką Polskę należy pokazać Francji obecnie, gdy przepowiednie Aularda okazały się spcl nionem proroctwem.
Admonltor.
t