plik


ÿþDobu Wyspa Dobu wchodzi w skBad archipelagu d'Entrecas-teaux w pobli\u poBudniowego brzegu wschodniej Nowej Gwinei. Dobu to lud mieszkajcy najdalej ze wszystkich na poBudniu póBnocno-zachodniej Melanezji, rejonu znanego nam najlepiej dziki licznym publikacjom BronisBawa Malinowskiego, po[wiconym Wyspom Trobriandzkim. Te dwie grupy wysp le\ tak blisko siebie, \e DobuaDczycy przeprawiaj si statkami na Trobriandy w celach handlowych. Ale \yj w innym [rodowisku, s ludzmi o ró\nych temperamentach. Trobriandy to \yzne, nizinne wyspy, które dostarczaj [rodków do \ycia w obfito[ci i bez trudu. Gleba jest tu bogata, a spokojne laguny peBne ryb. Wyspa Dobu natomiast stanowi skalisty, wulkaniczny teren, o skpych osadach gleby, wody przybrze\ne s ubogie w ryby. Ludno[ wyspy wykorzystuje do ostatka istniejce bogactwa, chocia\ w maleDkich rozproszonych wioskach w najbardziej pomy[lnym dla nich okresie mieszkaBo nie wicej ni\ po dwudziestu piciu ludzi, a dzi[ liczba ta spadBa do potowy, podczas gdy gsto skupiona ludno[ Trobriandów \yje bez trudu w du\ych i blisko siebie poBo\onych osadach. DobuaDczycy s znani wszystkim biaBym werbownikom na tym obszarze jako Batwa zdobycz. Majc w perspektywie gBód w rodzinnych wioskach, przystaj chtnie na prac najemn, przyzwyczajem do prymitywnego i skpego jedzenia, nie buntuj si przeciwko racjom, które otrzymuj jako robotnicy1. Jednak\e reputacja, jak maj DobuaDczycy na ssiednich wyspach, nie Bczy si z ich ubóstwem. Znaj ich tam raczej z tego, \e s niebezpieczni. S uwa\ani za czarowników obdarzonych diabelsk siB i wojowników, którzy nie zawahaj si przed \adn zdrad. Kilka pokoleD wstecz, zanim znalezli si tu biali, DobuaDczycy byli ludo\ercami, i to w rejonie, gdzie wiele ludów nie jadaBo ludzkiego misa. MieszkaDcy ssiadujcych z nimi wysp uwa\aj ich za okropnych dzikusów, którym nie mo\na ufa. DobuaDczycy w peBni zasBuguj na t opini. S zdradzieccy i nie uznaj \adnych praw. Nawet midzy nimi panuje nieograniczone prawo pi[ci. Nie maj sprawnie 1 RozdziaB ten oparty jest na studium eksperymentalnym: Reo F. Fortun, The Sorcerers of Dobu, New York 1932. Jest on tylko skrótem petnej relacji dr. Fortune'a i dla uBatwienia odsyBacze odnosz si do szczególnie wa\nych punktów. dziaBajcej organizacji Trobriandczyków, kierowanej przez cieszcych si szacunkiem wodzów, i pokojowej, staBej wzajemnej wymiany towarów i przywilejów. Na wyspie Dobu nie ma wodzów i z pewno[ci brak tam jakiejkolwiek organizacji politycznej. Nie ma tak\e praw w [cisBym tego sBowa znaczeniu. I to wszystko nie dlatego, \e DobuaDczycy \yj w jakim[ stanie anarchii, jak  czBowiek natury" Rousseau, nie skrpowani jeszcze umow spoBeczn, lecz dlatego, \e formy spoBeczne istniejce na Dobu stawiaj wysoko wrogo[ i zdrad jako szanowane w tym spoBeczeDstwie cnoty. Nic nie jest jednak dalsze od prawdy ni\ mniemanie, jakoby Dobu \yli w stanie anarchii. Organizacja spoBeczna opiera si na zasadzie kóB koncentrycznych, w których obrbie dozwolone s podyktowane tradycj formy wrogo[ci. Nikt sam nie wydaje \adnych praw, tylko zachowuje wrogo[, na któr zezwala kultura w ramach wBa[ciwej, okre[lonej grupy. Najwiksze funkcjonujce zgrupowania Dobu stanowi jednostki lokalne zBo\one z czterech do dwudziestu wsi okre[lanych wspóln nazw. Jest to zarazem jednostka wojskowa, pozostajca w stanie permanentnej  midzygrupowej" wrogo[ci w stosunku do wszystkich innych podobnych zgrupowaD. Przed opanowaniem tych terenów przez biaBych nikt nie o[mieliB si uda do obcej miejscowo[ci, chyba tylko w celu najazdu i mordu. W jednym tylko wypadku miejscowo[ci te wy[wiadczaj sobie nawzajem pewn przysBug. W wypadku [mierci lub powa\nej choroby, kiedy za pomoc wró\b trzeba wykry winnego, sprowadza si wró\bit z wrogiej miejscowo[ci. Nie wzywa si wró\bitów miejscowych, \eby nie nara\a ich na niebezpieczeDstwa towarzyszce wykrywaniu winowajcy za pomoc wró\b, lecz [ciga si z daleka specjalist, któremu odlegBo[ daje pewn ochron. W istocie najwiksze niebezpieczeDstwo istnieje w obrbie samego zgrupowania. Istotn krzywd wyrzdzaj sobie ludzie, którzy Bowi ryby na tym samym brzegu i wykonuj razem te same codzienne zajcia. Niszcz nawzajem swe zbiory, wprowadzaj zamieszanie w wymianie towarowej, powoduj chorob i [mier. Do tych celów ka\dy rozporzdza sitami magicznymi i, jak zobaczymy, korzysta z nich przy ka\dej sposobno[ci. SiBy magiczne s niezbdne w stosunkach midzyludzkich danej miejscowo[ci, ale uwa\a si, \e nie dziaBaj one poza znan i blisk grup wsi. Ludzie, z którymi czBowiek ma codziennie do czynienia, to czarownice i czarownicy, zagra\ajcy jego interesom. Wewntrz tego lokalnego zgrupowania istnieje inne, w którym obowizuje inny typ zachowania. Mo\na zwróci si do niego o poparcie w \yciu. Grup t nie jest rodzina, nie ma bowiem w niej ojca, czy jego braci i sióstr, ani rodzonych dzieci danego czBowieka. Jest to trwaBa i nie rozpadajca si grupa z linii matrylinearnej. Jej czBonkowie, póki \yj, maj swoje ogrody i siedziby we wspólnej wiosce, po [mierci grzebie si ich na wspólnej dziaBce na ziemi przodków. Centralnym miejscem ka\dej wsi jest cmentarz zaro[nity krzakami rycynusa o bByszczcych li[ciach. Na tym cmentarzu spoczywaj krewni z linii matki, m\czyzni i kobiety, za \ycia  wBa[ciciele" wsi, teraz pogrzebani w jej centrum. WokóB niego grupuj si domy o pBaskich dachach nale\ce do \yjcych czBonków linii matrylinealnej. W obrbie tej grupy istnieje dziedziczenie i [cisBa wspóBpraca. Nosi on nazw  mleka matki" - susu, a nale\ tu potomkowie \eDskiej linii oraz bracia tych kobiet w ka\dym pokoleniu. Nie obejmuje ona dzieci owych braci, te bowiem nale\ do wiosek swoich matek, to jest grup, wobec których \ywi si na ogóB najwiksz wrogo[. Susu, czsto razem z inn, blisko spokrewnion susu, zamieszkuje wBasn wie[, której odrbno[ jest [ci[le przestrzegana. Na Dobu nie ma przypadkowego przychodzenia i wychodzenia ze wsi. WokóB ka\dej wsi biegnie [cie\ka i ci, którzy maj przywilej podchodzenia tak blisko, po niej chodz. Jak zobaczymy, dzieci m\czyzn z danej wsi po [mierci ojca zostaj pozbawione nawet tego przywileju. Je[li ojciec jeszcze \yje lub je[li jest to wie[ ich wspóBmaB\onka, mog wej[ za zaproszeniem. Wszyscy inni obchodz j bocznymi [cie\kami i nie wolno im si zatrzymywa. Nawet uroczysto[ci religijne, [wita zbiorów czy inicjacje plemienne nie s okazj do swobodnych zebraD. Dobu nie wyró\niaj bowiem tego rodzaju okazji. Publiczny plac taDców u Trobriandczyków zastpiB u Dobu cmentarz poBo\ony w [rodku wsi. DobuaDczycy zbyt dobrze zdaj sobie spraw z niebez- pieczeDstw gro\cych w obcych miejscach, aby oddala si od domu z powodu jakich[ zwyczajów towarzyskich czy religijnych. Zbyt dobrze zdaj sobie te\ spraw z niebezpieczeDstwa czarów zazdro[ci, aby tolerowa obcych we wBasnej twierdzy. Oczywi[cie maB\eDstwo mo\na zawrze tylko z kim[ spoza tego zaufanego krgu. Pozostaje ono w obrbie zespoBu i dlatego Bczy dwie wsie, midzy którymi panuje wrogo[. MaB\eDstwo nie Bagodzi tej wrogo[ci. Od samego pocztku istniejce zwyczaje wzmagaj walk i urazy midzy grupami, które ono wi\e. To wBa[nie akt wrogo[ci przyszBej te[ciowej zapocztkowuje maB\eDstwo. Tarasuje ona sob drzwi domu, w którym mBody czBowiek [pi z jej córk, i w ten sposób zostaje on schwytany i zatrzymany a\ do publicznej ceremonii zarczyn. Od osignicia dojrzaBo[ci chBopiec co noc sypiaB w domach niezam\nych dziewczt. Na mocy prawa zwyczajowego wBasny dom jest przed nim zamknity. Przez kilka lat wymyka si, czsto zmieniajc dziewczta i opuszczajc dom na dBugo przed [witem. Je[li go w koDcu zBapi, to zazwyczaj dzieje si tak, dlatego \e znu\yBy go czste zmiany partnerek i zwizaB si trwaBej z któr[ z nich. Nie zachowuje ju\ dawnej ostro\no[ci i nie zrywa si tak wcze[nie. Niemniej nigdy nie uwa\a si, \e dobrowolnie przyjB na siebie zniewag maB\eDstwa, a przeciwnie uwa\a si, \e zostaje do tego zmuszony przez stojc w progu star wiedzm, sw przyszB te[ciow. Kiedy mieszkaDcy wsi, krewni dziewczyny ze strony matki, ujrz star kobiet stojc nieruchomo w drzwiach, zbieraj si, mBoda para na oczach gapiów schodzi z góry i siada na macie rozBo\onej na ziemi. MieszkaDcy wsi przypatruj si jej przez póB godziny, a potem stopniowo si rozchodz. Nie dzieje si nic wicej i wBa[ciwie do tego sprowadza si akt zarczyn. Od tej chwili mBody czBowiek musi liczy si ze wsi swej \ony. Pierwsze \dania dotycz pracy. Te[ciowa daje mu natychmiast motyk z poleceniem:  Teraz pracuj". Musi uprawia ogród pod dozorem te[ciów. Kiedy oni gotuj i jedz, nie mo\e zaprzesta pracy, nie wolno mu bowiem je[ w ich obecno[ci. Stoi przed nim podwójne zadanie: kiedy skoDczy prac przy bulwach te[cia, czeka go jeszcze praca we wBasnym ogrodzie na gruntach swojej rodziny. Te[ daje swobodne uj[cie swej \dzy wBadzy i swobodnie wykorzystuje ow wBadz nad ziciem. Taka sytuacja trwa przez rok lub wicej. Ale nie tylko sam chBopiec zostaje uwikBany przez maB\eDstwo, równie\ jego krewnych obci\a ono pewnymi zobowizaniami. Ci\ary nakBadane na jego braci w formie dostarczenia koniecznych narzdzi ogrodniczych i kosztownego daru [lubnego s tak wielkie, \e mBodzi ludzie, kiedy zarczy si ich brat, uciekaj, anga\ujc si u biaBych werbowników do pracy najemnej. Kiedy czBonkowie susu pana mBodego zgromadz w koDcu dary [lubne, zanosz je uroczy[cie do wsi panny mBodej. Wtedy zbiera si grupa zBo\ona z braci i sióstr pana mBodego, jego matki i jej braci i sióstr. Ojca si wyklucza, podobnie jak m\ów i \ony czBonków tej grupy oraz dzieci wszystkich m\czyzn. Zebrana grupa ofiarowuje dary susu panny mBodej. Jednak\e dwie grupy nie Bcz si w przyjacielskiej zgodzie. Grupa panny mBodej oczekuje na t drug na najdalszym kraDcu wsi. Go[cie zatrzymuj si na skraju wBasnej. Ostentacyjnie zachowuj si tak, jakby nie zdawali sobie sprawy ze wzajemnej obecno[ci. Dzieli ich du\a przestrzeD. Je[li zauwa\ drug grup, spogldaj na ni z nienawi[ci. Ka\de posunicie przy zawieraniu maB\eDstwa cechuje podobna zimna formalistyka. Susu panny mBodej musi uda si do wsi pana mBodego i przej[ przez ni w uroczystym pochodzie, zabierajc ze sob dar w postaci znacznej ilo[ci niegotowanego jedzenia. Nastpnego dnia przychodz krewni pana mBodego, przynoszc rewan\owy dar w postaci bulw. Sama uroczysto[ [lubna polega na tym, \e pan mBody otrzymuje od te[ciowej w jej wsi By\k strawy przez ni przyrzdzonej, a panna mBoda dostaje to samo od [wiekry w wiosce m\a. W spoBeczeDstwie, w którym wspólne jedzenie dowodzi zwyczajowo stosunków poufaBych, rytuaB ten jest zupeBnie wBa[ciwy. MaB\eDstwo bowiem daje pocztek nowemu zwizkowi, w którym s w poszanowaniu za\yBo[ i wspólnota interesów. MieszkaDcy wyspy Dobu nie rozwizuj swych problemów maB\eDskich, ignorujc po prostu zwizki maB\eDskie, tak jak to czyni liczne plemiona holenderskiej Nowej Gwinei, w których - podobnie jak u Dobu - istniej silne klany. W tych plemionach krewni z linii matrylinealnej mieszkaj razem, zbieraj plony z pól i wspólnie organizuj gospodark. M\owie odwiedzaj \ony w tajemnicy, noc, lub spotykaj si z nimi w buszu. S to  m\owie" dochodzcy, którzy w \aden sposób nie naruszaj samowystarczalno[ci grupy matrylinealnej. DobuaDczycy natomiast maj wspólne pomieszczenie dla m\a i \ony i zazdro[nie strzeg spokoju we wBasnym domu. Para maB\eDska stara si równie\ wspornic o plony z ogrodu dla siebie i swoich dzieci. Ale speBniajc te dwa wymagania, które wydaj si tak elementarne czBowiekowi wychowanemu w cywilizacji zachodniej, DobuaDczycy staj przed bardzo trudnymi problemami. Do najwikszej lojalno[ci zobowizani s wobec swojej susu. Je[li para maB\eDska miaBaby nietykalny wBasny dom i ogród, to na czyim gruncie i pod czyim nieprzyjaznym okiem - susu \ony czy susu m\a? Problem ten rozwizuj do[ logicznie w sposób zrozumiaBy, lecz do[ niezwykBy. Od [lubu a\ do [mierci maB\eDstwo mieszka na przemian we wsi m\a i we wsi \ony. Co drugi rok ka\de z maB\onków ma poparcie wBasnej grupy i ma przewag w rodzinie, a w nastpnym roku ta sama strona jest ledwo tolerowanym przybyszem, który musi si kry przed mieszkaDcami wsi swego wspóBmaB\onka. Skutkiem tego DobuaDczycy podzieleni s na dwie grupy, zawsze sobie przeciwstawne: do pierwszej nale\ ci, którzy pochodz z linii matki - nazywa si ich wBa[cicielami wsi; do drugiej za[ ci, którzy si w ni w\enili, oraz dzieci wBa[cicieli - m\czyzn. Pierwsza grupa zawsze ma hegemoni i mo\e stawia w niekorzystnym poBo\eniu tych, którzy przebywaj we wsi jedynie czasowo, na skutek zawartego maB\eDstwa. WBa[ciciele tworz zwarty front, natomiast grupa obcych odznacza si maB spoisto[ci. Zarówno zasady, jak praktyka DobuaDczyków przeciwstawiaj si jednoczeniu dwóch wsi na skutek licznych zwizków maB\eDskich. Im dalsze wsie wi\ si tego rodzaju zwizkami, tym gorcej zwizki te s aprobowane. Dlatego maB\onków, którzy si w\enili, nic nie wi\e we wspóln susu. Istnieje jeszcze pewna kategoria totemiczna2, która wykracza poza granice zakre[lone przez wizy grupy  lokalnej", ale u Dobu jest ona tylko pust nazw, pozbawion funkcji i znaczenia, nie musimy bra jej pod uwag, nie Bczy bowiem praktycznie jednostek, które w\eniBy si do danej wsi, a nie s z ni zwizane. SpoBeczno[ Dobu, wykorzystujc wszystkie [rodki, jakie daje tradycja, \da, by w czasie rocznego pobytu we wsi maB\onka drugi ze wspóBmaB\onków, znajdujcy si na obcym terenie, byt przedmiotem nieustannego poni\enia. Wszyscy wBa[ciciele wsi mog mówi do niego po imieniu, jemu natomiast nie wolno nigdy zwraca si do nich w ten sposób. Istnieje kilka powodów, dla których u DobuaDczyków nie u\ywa si imion wBasnych, tak jak w naszej cywilizacji. Jednak\e samo zwrócenie si po imieniu jest dowodem du\ej poufaBo[ci. Jest tak\e dowodem wy\szo[ci 2 Totemy Dobu patrz: Fortun, s. 30-36. zwracajcego si w ten sposób wobec tego, do kogo si zwraca. Ilekro wie[ daje lub otrzymuje dary z okazji zarczyn, [lubu (te ostatnie s ponawiane co rok) lub [mierci, maB\onek, który o\eniB si z dziewczyn z tej wsi i przebywa tam od roku, musi znikn. Jest on zawsze  obcym". Jednak\e s to jeszcze najmniejsze zniewagi zwizane z jego sytuacj. Istnieje konflikt o wiele powa\niejszego rodzaju. Wie[, w której para maB\onków mieszka w danej chwili, rzadko jest zadowolona z zachowania maB\onka, który przybyB z zewntrz. Ze wzgldu na wi\c si z maB\eDstwami wymian, jaka istnieje midzy obu wsiami i która trwa z zachowaniem takich samych na ogóB formalno[ci od [lubu do [mierci jednego z maB\onków, maB\eDstwo stanowi powa\n inwestycj dla susu. M\czyzni z linii matki maj ze wzgldów ekonomicznych prawo do aktywnego udziaBu. Temu z maB\onków, który znajduje si na wBasnym terenie, nietrudno jest zwróci si do swej susu, a szczególnie do brata matki, o poparcie w sporach maB\eD- skich, które cigle zdarzaj si u DobuaDczyków. Brat matki zazwyczaj gotów jest a\ nadto chtnie zgromi obcego publicznie lub wyrzuci go - czy j - z wioski i odesBa z manatkami przy akompaniamencie plugawych obelg. Zdarzaj si równie\ peBne napicia sytuacje bardziej intymnego rodzaju. Nikt nie oczekuje wierno[ci ani od \ony, ani od m\a, i \aden DobuaDczyk nie powie, \e m\czyzna i kobieta mog znalez si choby przez chwil razem w jakichkolwiek innych celach, jak tylko natury seksualnej. MaB\onek  obcy" w danym roku skory jest podejrzewa niewierno[ - i zazwyczaj ma po temu powody. W przesiknitej podejrzliwo[ci atmosferze wysp Dobu najbezpieczniejszym z nielegalnych zwizków erotycznych jest zwizek z  bratem" albo  siostr", pochodzcymi z wBasnej wioski. W roku, w którym niewierny maB\onek znajduje si we wBasnej wsi, okoliczno[ci sprzyjaj takiemu zwizkowi, a ze strony sit nadprzyrodzonych nic za to nie grozi. Opinia publiczna zdecydowanie potpia maB\eDstwa midzy  brami" i  siostrami" z jednej wsi. Obowizujca wymiana, zwizana z maB\eDstwem, midzy dwiema grupami w tym samym osiedlu, spowodowaBaby rozBam we wsi. Ale cudzoBóstwo w obrbie tej samej grupy jest tu ulubion rozrywk. Stawi je nieustannie legendy, a fakt jego istnienia w ka\dej wsi jest od wczesnego dzieciDstwa wszystkim znany. Jest to przedmiot najgBbszej troski zniewa\onego maB\onka. Przekupuje on (równie dobrze mo\e to by ona) dzieci (wBasne lub cudze), by uzyska informacje. M\ tBucze garnki \ony. [ona znca si nad psem m\a. KBóc si ze sob za\arcie, a \adna kBótnia nie mo\e uj[ uwagi mieszkaDców wsi, gdzie li[mi kryte domy stoj bardzo blisko siebie. Zdradzony maB\onek z furi wypada ze wsi. Ostatnim [rodkiem, którego chwyta si w bezsilnej w[ciekBo[ci, jest próba samobójstwa za pomoc jednej z kilku tradycyjnych metod, z których \adna oczywi[cie nie koDczy si fatalnie. Zazwyczaj zostaje uratowany, ale w ten sposób pozyskuje sobie uczucia susu swej \ony; z obawy przed tym, co mogliby zrobi jego krewni, gdyby zniewa\onemu maB\onkowi powiodBa si próba samobójstwa, susu \ony skBania si do bardziej pojednawczego zachowania. Jej czBonkowie mog nawet odmówi jakiejkolwiek dalszej interwencji w tej sprawie i maB\onkowie pozostaj razem, ponurzy i gniewni. W nastpnym roku we wBasnej wsi \ona mo\e wzi odwet na m\u. Warunek wymagany przez DobuaDczyków, aby m\ i \ona posiadali wspólne mieszkanie, nie jest wic bynajmniej spraw tak prost, jak to wydaje si nam w naszej cywilizacji. Okoliczno[ci sprawiaj, \e wymóg ten jest czym[ tak trudnym do zrealizowania, i\ nieustannie zagra\a maB\eDstwu i czsto je rozbija. Zerwane maB\eDstwa s nadzwyczaj czstym zjawiskiem, wystpujcym piciokrotnie cz[ciej ni\ na przykBad u Manu, w innej kulturze Oceanii opisanej przez dr. Fortune'a. Drugiemu dobuaDskiemu wymogowi, stawianemu partnerom w maB\eDstwie, nadaj równie trudny charakter instytucje kulturowe: wymaga si od nich, aby uprawiali ogród wspólnie dla siebie i swoich dzieci. Wymóg ten popada w konflikt z podstawowymi przywilejami i prerogatywami magicznymi3. ZcisBa wyBczno[ prawa wBasno[ci na wyspie Dobu nie znajduje nigdzie silniejszego wyrazu ni\ w wierzeniach dotyczcych dziedzicznej wBasno[ci bulw. Dziedzictwo bulw przechodzi z pokolenia na pokolenia w obrbie susu w sposób równie oczywisty, jak krew pBynca w \ytach jej czBonków. Bulw nie gromadzi si nawet w ogrodach par maB\eDskich. Ka\de z maB\onków pielgnuje wBasny ogród obsadzony bulwami wBasnej linii dziedzicznej i wzrost ich pobudza za pomoc magicznych zakl bdcych indywidualn i tajemn wBasno[ci jego susu. 3 MaB\eDstwa u Manu patrz Margaret Mead, Growing up in New Guinea, New York 1930. Powszechn zasad spoBeczeDstwa Dobu jest zasada, \e tylko bulwy z wBasnej linii dziedzicznej bd rosBy w ogrodzie - plon wydadz wskutek magicznych zakl odziedziczonych wraz z sadzonkami. Opiszemy pózniej wyjtek, jaki zwyczaj ten dopuszcza w praktyce. Natomiast nie zezwala si na \adne wyjtki, je[li chodzi o wspólne ogrody maB\onków. M\ i \ona, ka\de osobno, przechowuj swoje sadzonki z zeszBorocznych zbiorów, sadz je i odpowiadaj za ostateczny plon. Na Dobu nigdy nie wystarcza \ywno[ci i wszyscy, je[li chc mie bulwy potrzebne na sadzonki, chodz gBodni przez kilka ostatnich miesicy przed zasadzeniem kBczy. Najwiksz zbrodni u Dobu jest zjedzenie bulw przeznaczonych do sadzenia. Jest to strata nie do odrobienia. Powetowanie jej byBoby niemo\liwo[ci dla m\a czy \ony, poniewa\ bulwy o innym pochodzeniu nie wyrosn w ich ogrodzie. Nawet wBasne susu nie jest w stanie odrobi tak oczywistej klski, jak utrata sadzonek. CzBowiek, który upadB tak nisko, \e zjadB wBasne bulwy przeznaczone do sadzenia, nie mo\e ju\ liczy na poparcie wBasnego klanu. Do koDca \ycia pozostanie wiecznie gBodnym wBóczg. Tak wic ogród m\a i ogród \ony s caBkowicie oddzielone. Bulwy przeznaczone do sadzenia stanowi po wieczne czasy odrbn wBasno[ i rosn wraz z magicznymi zaklciami równie\ przekazywanymi osobno i nie skBadanymi do wspólnej puli. ZBe zbiory w czyim[ ogrodzie wywoBuj gBbok uraz i daj podstaw do kBótni maB\eDskich i rozwodu. Jednak maB\onkowie prac w ogrodzie wykonuj wspólnie; te ogrody stanowi nienaruszaln wBasno[ prywatn m\a lub \ony i ich dzieci, podobnie jak dom, natomiast pBody z obu ogrodów gromadzone s do wspólnego u\ytku. Kiedy maB\eDstwo zostanie rozwizane przez [mier lub kiedy umrze ojciec - je[li nawet ojciec i matka rozeszli si wiele lat przedtem - caBa \ywno[ pochodzca ze wsi ojca, ka\dy ptak, owca czy ryba, staje si [cisBym tabu dla jego dzieci. Jedynie za \ycia ojca mog je bez szkody spo\ywa, co stanowi nieBatwe ustpstwo Dobu wobec faktu, \e dzieci s wychowywane przez oboje rodziców. Podobnie w razie [mierci ojca zakazuje si dzieciom wstpu do jego wsi. Oznacza to, \e kiedy tylko mo\na ju\ nie bra pod uwag potrzeb zwizku maB\eDskiego, wie[ matki zgBasza do nich pretensje, wzbraniajc si przed wszelkim kontaktem z lini wyjt spod prawa. Kiedy jako ludzie doro[li lub nawet starcy musz zanosi jedzenie do wsi swego ojca w ramach wymiany obrzdowej, zatrzymuj si bez ruchu z pochylon gBow na jej skraju, podczas gdy inni zanosz do wsi to, co oni przynie[li. Czekaj, dopóki tamci nie wróc, po czym caBy ten pochód kieruje si z powrotem do wsi matki. Wie[ ojca nazywana jest  miejscem pochylenia gBowy". Zakaz zbli\ania si do wsi nie\yjcego maB\onka jest nawet surowszy. Nale\y zatrzyma si w jeszcze wikszej odlegBo[ci albo i[ drog, która wie[ omija. Ustpstwa tak niechtne wobec zwizku maB\eDskiego zostaj zniesione przez zdwojone ograniczenia. Zazdro[, podejrzliwo[, surowa wyBczno[ wBasno[ci, tak charakterystyczne dla Dobu, wszystkie te cechy graj pierwszoplanow rol w maB\eDstwie dobuaDskim, ale niemo\liwo[ci jest oceni je w peBni, je[li nie wezmiemy tak\e pod uwag ich sposobu \yda pod innymi wzgldami. Motywacje przenikajce caB egzystencj Dobu s nadzwyczaj ograniczone. S godne uwagi ze wzgldu na konsekwencj, z jak wcielaj si w tradycjach tej kultury, oraz ze wzgldu na granice, do jakich je doprowadzono. Same w sobie odznaczaj si prostot wBa[ciw manii. CaBa egzystencja DobuaDczyków jest  walk na no\e", ka\d korzy[ uzyskuje si kosztem pokonanego rywala. Jednak\e walka czy konkurencja jest tu ró\na od kultury wybrze\a póBnocno-zachodniego, gdzie rywalizacja odbywa si na oczach wszystkich, a konflikt ma charakter bezczelny i zupeBnie jawny. U Dobu przebiega on skrycie i zdradziecko. CzBowiekiem dobrym, takim, któremu si powiodBo, jest ten, który cichcem wysadziB drugiego z siodBa. Kultura ta obfituje w metody i skomplikowane okazje do tego rodzaju postpowania. W rezultacie caBa egzystencja DobuaDczyków jest podporzdkowana tym celom. [arliwy szacunek, jaki \ywi DobuaDczycy dla prawa wBasno[ci, oraz stopieD, w jakim pociga to za sob po[wicenie drugiego czBowieka, jak równie\ wzajemna podejrzliwo[ i zBa wola znajduj jaskrawe odbicie w ich religii. CaBy rejon Oceanii przylegBy do wyspy Dobu jest jedn z twierdz praktyk magicznych [wiata, a badacze religii, którzy uwa\aj, \e religia i magia wykluczaj si nawzajem i s sobie przeciwstawne, musieliby twierdzi, \e DobuaDczycy w ogóle nie posiadaj jakiejkolwiek religii. Jednak\e, z antropologicznego punktu widzenia, religia i magia stanowi dopeBniajce si formy stosunku do czynników nadprzyrodzonych. Religia polega na ustaleniu po\danych osobistych stosunków ze [wiatem nadprzyrodzonym, magia natomiast posBuguje si technik, która pozwala nim rzdzi. U Dobu nie ma przebBagiwania istot nadprzyrodzonych ani darów czy ofiar, które by umacniaBy wspóBprac midzy bogami a zanoszcym pro[by. Nadprzyrodzone istoty znane DobuaDczykom to kilka tajemnych magicznych imion, których poznanie, podobnie jak odkrycie imienia Rumpels-tilchen w ba[ni, daje moc rozkazywania. Dlatego imiona istot nadprzyrodzonych s nie znane wielu DobuaDczykom. Nikt nie zna wszystkich, lecz tylko te, za które zapBaciB lub które otrzymaB drog spadku. Wa\nych imion nie wymawia si nigdy gBo[no, tylko szeptem, aby ich nikt nie usByszaB. Wszystkie zwizane z nimi wierzenia s raczej zwizane z t magi imion ni\ z religijnymi sposobami przejednywania istot nadprzyrodzonych. Ka\da czynno[ ma zwizane z ni zaklcia, a jednym z najbardziej znamiennych wierzeD dobuaDskich jest to, \e w \adnej dziedzinie \ycia nie da si uzyska pozytywnych rezultatów bez magii. Widzieli[my, jak religia Zuni ogarnia tylko niektóre dziedziny ich \ycia. Uwa\aj oni, \e celem wszystkich praktyk religijnych jest sprowadzenie deszczu, a nawet je[li uznamy pewn przesad w sformuBowaniu tradycyjnego dogmatu, to w ka\dym razie w wielu dziedzinach \ycia praktyk religijnych nie stosuje si. Na wybrze\u póBnocno-zachodnim, jak zobaczymy, wpBywaj bardzo nieznacznie na tak istotn sfer dziaBalno[ci, jak jest umocnienie wBasnej pozycji spoBecznej. Inaczej u Dobu. Tam ka\dy efekt dziaBania zale\y od znanych magicznych zakl. Bez zakl bulwy nie urosn, nie pojawi si po\danie pBciowe, wymiana handlowa dochodzi do skutku tylko dziki zaklciom, drzew nie da si uchroni przed kradzie\, je[li nie umie[ci si na nich zBowrogich amuletów, wiatr nie wieje, póki nie wezwie si go w sposób magiczny, choroba czy [mier nie spada bez ponurych machinacji jakiego[ czarownika czy czarownicy. Zaklcia magiczne posiadaj wic znaczenie nie dajce si z niczym porówna. GwaBtowno[, z jak po\da si sukcesu, znajduje wierne odbicie w za\artej walce o posiadanie formuB magicznych. Te za[ nie s wBasno[ci wspóln. Nie ma \adnych tajnych bractw, których przywilejem byBoby posiadanie owych zakl. Nie istniej \adne grupy rodzinne, które otrzymywaByby zaklcia drog dziedziczenia. Nawet wspóBpraca w ramach susu nie siga tak daleko, aby udostpni jej czBonkom wspólny udziaB w korzy[ciach pByncych z posiadania zakl. Susu jedynie umo\liwia indywidualne dziedziczenie zakl. Kto[ mo\e na przykBad ro[ci sobie pretensje do formuBek brata swojej matki, ale zaklcia mo\na nauczy tylko jednego czBonka klanu. Nie wolno nauczy dwóch synów siostry tego samego zaklcia, a ten, co zna tajemn formuB, sam wybiera spo[ród mo\liwych spadkobierców tego, komu j przeka\e. Czsto wybiera najstarszego syna, lecz je[li inny syn byB mu bli\szy lub bardziej pomocny, wówczas pomija najstarszego, a ten nie mo\e odwoBa si od tej decyzji. Przez caBe \ycie bdzie pozbawiony wa\nej formuBy magicznej, która powoduje ro[niecie bulw lub decyduje o korzystnej wymianie towarów. Wspomnienie o takim upo[ledzeniu jest obraz, której si nigdy nie wybacza. Jednak\e ka\dy m\czyzna i ka\da kobieta posiadaj jakie[ zaklcia. Zaklcia sprowadzajce chorob i zaklcia miBosne znane s szeroko. Dzi[ dobuaDscy robotnicy, przebywajcy z dala od domu, mog nawet sprzeda zaklcia, pomijajc reguBy ich dziedziczenia; zarobek uzyskany za cztery miesice pracy najemnej stanowi w[ród nich cen jednego zaklcia, je[li nawet uczestnicy transakcji sBu\ u biaBego czBowieka, a wic w pewnym stopniu wyobcowali si z kultury rodzimej. Wysoko[ zapiaBy stanowi w pewnej mierze wskaznik warto[ci zakl. Dobu z maBej wyspy Tewara, gdzie mieszkaB dr Fortun, kategorycznie odmawiali biaBym lub tubylcom polinezyjskim, nauczycielom z misji na wyspie Dobu, umiejtno[ci uprawiania ogrodów. Twierdzili, \e bez magii jest to niemo\liwe. Nie odwoBywali si przy tym do powszechnie stosowanej prymitywnej wymówki, \e tubylcze prawa odnosz si tylko do tubylców. Na wyspie Dobu zaufanie do magii, i tylko do magii, jest zbyt silne, aby ich mieszkaDcy mogli przyzna, \e biali lub Polinezyjczycy mog by od tego wolni. Do najbardziej zaciekBej walki o posiadanie zakl magicznych dochodzi midzy synami siostry, którzy sBusznie roszcz sobie prawo do zakl brata swej matki, a wBasnymi synami tego ostatniego; bliski zwizek z ojcem w gospodarstwie i wspólne uprawianie ogrodu usprawiedliwiaj ich pretensje na tyle, by znalazBy pewne uznanie w praktyce dobuaDskiej. Dogmat Dobu podkre[la zawsze, \e tylko zaklcia odnoszce si do bulw, które dziedziczy si w danym klanie wraz z sadzonkami, mog spowodowa wzrost tych sadzonek. Sadzonki za[, jak wiemy, wi\ si zawsze z klanem. Jest jeszcze jedno zakamuflowane ustpstwo wobec grupy po- wstaBej na skutek maB\eDstwa i stanowi, rzecz jasna, jaskrawe pogwaBcenie dobuaDskiej zasady, która zapewnia ka\dej jednostce wyBczne prawo do wBasno[ci. Z zaklciami jest tak, jak z praktyk lekarza lub przekazaniem przedsibiorstwa czy tytuBu para angielskiego. Lekarz, który zrezygnowaB z praktyki, sprzedajc j czy zapisujc w spadku dwojgu ró\nym ludziom, nie partnerom, lecz konkurentom, z trudem znajdzie prawne poparcie dla swego postpku. To samo dotyczy zgody na przeniesienie nazwy firmy na nabywc przedsibiorstwa. WBadca, który nadaB dwóm ludziom to samo parostwo i zwizane z nim dobra w czasach feudalnych, miaB wkrótce buntowników u swych bram. Ale u Dobu, gdzie dwaj spadkobiercy nie s ani partnerami, ani bliskimi przyjacióBmi, ani nie maj wspólnego udziaBu w jakiej[ wBasno[ci, lecz - co bardziej prawdopodobne - s wrogami, t praktyk uznaje si za zupeBnie legaln. Daje si obu to samo prawo wBasno[ci. Je[li jednak syn otrzymaB od umierajcego ojca wicej zakl magicznych ni\ syn siostry tego\ ojca, wówczas ten ostatni, zgodnie z prawowiernymi naukami dobuaDskimi, legamy spadkobierca, domaga si od niego swych praw, a tamten musi go bezpBatnie nauczy owych zakl. Je[li jednak wicej zakl otrzymaB syn siostry ojca, to jego synowi nie przysBuguje prawo do zgBaszania analogicznych roszczeD4. Aby magiczne zaklcia Dobu mogBy poskutkowa, musz by wypowiadane dosBownie, czsto te\ okre[lone gatunki li[ci lub kawaBki drewna sBu\ do równoczesnego wykonywania symbolicznych gestów. Wikszo[ z nich stanowi przykBad magii sympatycznej i opiera si na technice nakazywania mBodym li[ciom bulw, by na[ladowaBy bujno[ rozwinitych ro[lin wodnych lub na opisywaniu niszczenia pnia przez dzioboro\ca drzewnego, aby zabezpieczy si przed niszczeniem, jakie powoduje gangosa. Zaklcia te s ciekawe z uwagi na sw zBo[liwo[ i ze wzgldu na to, jak dalece wyra\aj przekonanie DobuaDczyków, \e zysk jednego czBowieka jest równoznaczny ze strat drugiego. RytuaB zwizany z ogrodem zaczyna si w chwili, kiedy ziemia jest przygotowana do przyjcia sadzonek bulw, i trwa a\ do zbiorów. W zaklciach towarzyszcych 4 Cytata z: Fortune, s. 16. sadzeniu mówi si o bulwach jako ro[linach ogromnie ró\norodnych i ju\ wyro[nitych. Zaklcia wymagane w pierwszym okresie wzrostu opisuj splatajce si winoro[le, posBugujc si przy tym obrazem snujcego pajczyn olbrzymiego pajka kapali: Pajk kapali, pajk kapali krci si wesóB i [mieje si. Ja i mój ogród w cieniach zieleni, Ja po[ród li[ci, Pajk kapali, pajk kapali krci si wesóB i [mieje si5. WedBug Dobu bulwy nie wymagaj zakl ani nie musz by strze\one przed czarodziejskimi kradzie\ami. Ale teraz, kiedy ju\ troch podrosBy, trzeba zakorzeni je solidnie w swoim ogrodzie. Bulwy bowiem Dobu wyobra\aj sobie jako ludzi i wierz, \e wdruj nocami z ogrodu do ogrodu. Pdy zostaj w rodzimym ogrodzie, ale same bulwy wdruj. Przed poBudniem zazwyczaj wracaj z wdrówki. Dlatego nie wykopuje si ich wczesnym rankiem, kiedy to zazwyczaj trwa praca w ogrodzie; nic by to nie dato. Nale\y potulnie czeka na ich powrót. Bulwy równie\ wtedy, kiedy rosn, czuj si ura\one zbyt wczesnym ograniczeniem ich wolno[ci; dlatego nie rozpoczyna si zakl ogrodowych, dopóki ro[liny nie podrosn odpowiednio. Zaklcia te maj na celu zwabienie wdrujcych bulw, by pozostaBy w ogrodzie zaklinajcego i nie wracaBy do ogrodu, w którym je posadzono. W ogrodnictwie DobuaDczyków zasada rywalizacji rzdzi w takim samym stopniu jak walka o spadek. DobuaD-czykowi nie przyjdzie do gBowy, \e inny ogrodnik mo\e zasadzi wicej bulw ni\ on lub \e z jego sadzonek mo\e wyrosn wicej bulw. Bez wzgldu na to, o ile wikszy zbiór mo\e mie ssiad, sdzi, \e ukradB on bulwy z pomoc magii z jego lub czyjego[ innego ogrodu. Dlatego od tej chwili a\ do momentu zbiorów wystawia w swym ogrodzie stra\ i u\ywa wszelkich znanych sobie zakl, aby przynci bulwy ssiada oraz zwalcza jego zaklcia swoimi przeciwzaklciami. 5 Obrzdy zwizane z ogrodem patrz: Fortune, s. 106-131. Te przeciwzaklcia zakorzeniaj bulwy mocno w ziemi, gdzie je zasadzono, i zapewniaj zbiory ich wBa[cicielowi. Gdzie\ to stoi kasiara, palma?6 W brzuchu mojego ogrodu U stóp mojego domu Stoi. Zawsze mocna i nieugita Stoi nieporuszona. Z Bomotem lasy si wal, Z Boskotem gBazy spadaj, A tu si nic nie poruszy. Ziemia pka z dudnieniem, A tu si nic nie poruszy. Palma zostanie, zostanie Mocna i nieugita. Bulwa kulia7 Zostanie, zostanie mocna i nieugita, Zostanie nieporuszona W brzuchu mojego ogrodu. Ogród uwa\a si powszechnie za miejsce tak bardzo prywatne, odosobnione, \e zwyczajowo m\czyzna i kobieta miewaj tam stosunki pBciowe. Dobry zbiór stanowi przyznanie si do kradzie\y. Przypuszcza si, \e za pomoc niebezpiecznych czarów skradziono bulwy, mo\e nawet z ogrodów wBasnej susu. Wysoko[ zbiorów zataja si starannie, a wzmiank na ten temat uwa\a si za obraz. Na wszystkich ssiednich wyspach Oceanii zbiory s okazj do wielkiego rytualnego pokazu bulw, ostentacyjnej parady, stanowicej punkt kulminacyjny dorocznego obrzdu. Na wyspie Dobu jest to trzymane w tajemnicy jak kradzie\. M\ i \ona przenosz bulwy po trochu do spichrza. Je[li zbiory byBy dobre, mog si lka, \e inni to wy[ledz, w przypadku bowiem choroby lub [mierci wró\bita zazwyczaj przypisuje te nieszcz[cia dobrym zbiorom. Kto[ widocznie tak bardzo 6 Najtwardsze drzewo w buszu. Stoi prosto w czasie burzy wyginajcej wszelkie inne drzewa. 7 Odmiana bulwy jam. Cat zwrotk powtarza si w odniesieniu do wszelkich jej odmian. zazdro[ciB udanych zbiorów, \e rzuciB czary na szcz[liwego ogrodnika. Zaklcia sprowadzajce chorob odznaczaj si zBo[liwo[ci caBkiem swoist. Ka\dy m\czyzna i kobieta ze wsi na wyspie Tewara zna od jednego do piciu takich zakl. Ka\de z nich wi\e si z okre[lon chorob i czBowiek, który posiada zaklcia powodujce owe choroby, zna te\ zaklcia usuwajce je. Niektórzy ludzie posiadaj monopol na pewne choroby i dlatego s jedynymi posiadaczami mocy, która je wywoBuje i która je leczy. Tak wic ktokolwiek w zespole zachoruje na elefantiasis czy skrofuBy, wie, gdzie szuka sprawcy. Zaklcia czyni ich posiadacza pot\nym i stanowi przedmiot wielkiego po\dania. Daj te\ ich posiadaczom sposobno[ do najbardziej otwartego wyra\ania zBo[liwo[ci, na jakie pozwala kultura Dobu. Zwykle tego rodzaju praktyka jest zakazana. DobuaDczyk nie ryzykuje publicznego wyzwania, kiedy chce komu[ zaszkodzi. Przeciwnie, staje si wobec niego sBu\alczy i zdwaja pozory przyjazni. Wierzy on, \e za\yBo[ wzmacnia czary i czeka na sposobno[ zdrady. Ale rzucajc zaklcie wywoBuje chorob swego wroga i uczc tego zaklcia syna siostry, ma on peBn swobod okazania swojej nie\yczliwo[ci. Wróg nie jest w stanie dowiedzie si o tym, a jego pretensjami nie zwykB si przejmowa. Wyszeptuje zaklcia w wydzielmy ofiary lub w pncze, które kBadzie na drodze swojego wroga, ukrywajc si w pobli\u, \eby sprawdzi, czy on rzeczywi[cie na nie nastpi. Rzucajc czar, na[laduje ostatnie chwile i agoni czBowieka, na którego zsyBa chorob. Wije si na ziemi i krzyczy w konwulsjach. Czary osign wyznaczony cel tylko wtedy, kiedy ich skutki zostan wiernie odtworzone. Czarownik jest wtedy zadowolony. Gdy ofiara nastpi na pncze, zabiera kawaBek ze sob i czeka, a\ uschnie w jego chacie. Kiedy pragnie [mierci wroga, spala ro[lin w swoim ognisku. Same zaklcia s niemal tak wyraznie okre[lone, jak towarzyszce im czynno[ci. Ka\de zdanie zaklcia jest akcentowane przez opluwanie imbirem przedmiotu, który ma przenie[ czar. Zacytowane poni\ej zaklcie ma wywoBa gangosa, straszn chorob, która z\era ciaBo tak, jak dzioboro\ec - od którego wziBa sw nazw - niszczy pnie drzew swym du\ym dziobem. Dzioboro\ec w Sigasiga Wysoko na drzewie Lowana kuje i kuje, miso drzewu Lowana wydziera z nosa, z czoBa, z gardBa, z biodra, z korzenia jzyka, z karku, z ppka, z krzy\a, z nerek, z kiszek, miso wydziera, wydziera stojc. Dzioboro\ec w Tokuku wysoko na drzewie Lowana skurczony8 i zgity, skurczony trzyma si za grzbiet, skurczony zaBamuje rce, skurczony Bapie si za nerki, skurczony kryje w rkach gBow, skurczony wci\ we dwoje. Jczy na caBy glos i wrzeszczy, bo to na niego leci, prdko na niego leci9. Kiedy kto[ stwierdza, \e padB ofiar choroby, posyBa po tego, który j na niego zesBaB. Nie ma innego sposobu uniknicia [mierci. Chorob mo\na wyleczy lub podleczy tylko przy pomocy egzorcysty, którym mo\e by jedynie ten sam czarownik. Zazwyczaj czarownik, teraz proszony o wypdzenie choroby, sam chorego nie odwiedza. Wydycha zaklcie do naczynia z wod, które przynosi mu kto[ z krewnych chorego. Naczynie zostaje szczelnie zamknite, a chory kpie si w tej wodzie w swoim domu. Czsto uwa\a si, \e egzorcyzm zapobiegB [mierci, 8 Ofiara. 9 Podano tu skrócon wersj. Patrz: Fortun, s. 139-140. natomiast nie odwróciB kalectwa - przekonanie to jest odbiciem faktu, \e wiele pospolitych chorób lokalnych prowadzi raczej do kalectwa ni\ do [mierci. Przeciw chorobom przywiezionym przez Europejczyków, jak gruzlica, odr, grypa i dyzenteria, chocia\ od pidziesiciu lat znane s DobuaDczykom i bywaj [miertelne, nie istniej \adne zaklcia. DobuaDczycy posBuguj si zaklciami sprowadzajcymi chorob w okre[lonych celach. Ich sposób zaznaczania, \e jakie[ towary czy drzewa nale\ do nich, polega na zara\aniu ich stanowic ich  wBasno[" chorob za pomoc zaklcia. Krajowcy powiadaj:  To jest drzewo Alo" lub  To jest drzewo Nada", rozumiejc przez to, \e  To jest drzewo, na które Alo rzuciB czary frombozji" lub \e  To jest drzewo, na którym Nada umie[ciB parali\". Naturalnie ka\dy zna posiadaczy tych zakl, a ten co je posiada, posBuguje si nimi jako wBasnym znakiem. Zebra owoce ze swego drzewa mo\na tylko w jeden sposób, a mianowicie wypdzajc zeD najpierw chorob. Poniewa\ posiadanie mocy egzorcyzmu jest nieodBczne od posiadania zaklcia wywoBujcego chorob, mo\na zawsze zabezpieczy si przed chorob umieszczon uprzednio na drzewie. Trudno[ polega tylko na tym, \e trzeba si tak\e zabezpieczy przed mo\liwo[ci kradzie\y owoców z drzewa zaczarowanego chorob. ZBodziej mo\e bowiem umie[ci na drzewie inn chorob. PodjB on ryzyko nieodczarowywania choroby uprzednio tam umieszczonej za pomoc wBasnych zakl, zakl, które mog nie by egzorcyzmem okre[lonym wyraznie dla tej choroby, jak zara\ono drzewo. Recytuje on swoj dziedziczn formuB, wspominajc tak\e o chorobie, któr chce usun z drzewa, po czym umieszcza na nim wBasne zaklcie wywoBujce chorob. Dlatego kiedy wBa[ciciel ogrodu zabiera si do zbierania owoców ze swego drzewa, jest nara\ony na to, \e wraz z owocami zbierze zeD tak\e inn chorob. FormuBka, któr si posBuguje, ma dla zachowania ostro\no[ci zawsze form liczby mnogiej. FormuBka jego brzmi: One odlatuj nie bdzie ich. Podejrzliwo[ u Dobu osiga rozmiary paranoidalne, zawsze spodziewaj si oni jakich[ przeciwczarów. W rzeczywisto[ci lk przed sprowadzeniem choroby jest zbyt wielki, aby pozwolono sobie na tak zabaw. Wyjtkiem jest tylko gBód, kiedy to majc przed sob perspektyw [mierci gBodowej, mo\na podj ryzyko kradzie\y. Strach przed przekleDstwem choroby umieszczonym na przedmiocie wBasno[ci jest ogromny. Zaklcia zachowuje si dla drzew znajdujcych si poza granicami wsi; przekleDstwo rzucone na drzewa we wsi zabiBoby j caB. Wszyscy opu[ciliby wie[, gdyby znaleziono przywizany do drzewa uschnity li[ palmy kokosowej, wskazujcy na rzucone przekleDstwo. Kiedy dr Fortun, zanim nauczono go zaklcia gangosa, udaB, \e rzuca j na przedmioty, które chciaB pozostawi bez ochrony w nie znanej sobie wsi, jego sBu\cy niespodziewanie opu[cili noc dom. Pózniej stwierdziB, \e wszystkie rodziny mieszkajce w promieniu pidziesiciu czy stu jardów opu[ciBy równie\ domy i udaBy si do swych siedzib w górach. Moc zsyBania choroby nie ogranicza si do tych posiadanych powszechnie zakl zwizanych ze specyficznymi chorobami. Pot\ni czarownicy - a raczej pot\ni ludzie, skoro wszyscy ludzie s czarownikami - maj do dyspozycji jeszcze grozniejszy [rodek, zwany vada10. Mog stan twarz w twarz z ofiar, a lk przed przekleDstwem czarownika jest tak wielki, \e nieszcz[nik w konwulsjach pada na ziemi. Nigdy ju\ nie odzyskuje przytomno[ci, stopniowo marnieje i umiera. Aby rzuci to przekleDstwo, czBowiek musi czeka na wBa[ciwy moment, a kiedy jest ju\ gotów, \uje du\e ilo[ci imbiru, rozgrzewajc przez to swe ciaBo w takim stopniu, \eby nada zaklciu wBa[ciw moc. Powstrzymuje si te\ od stosunków seksualnych. Poza tym pije du\e ilo[ci wody morskiej, przez co wysusza gardBo, aby nie móc potkn razem ze [lin wBasnych zBych zakl. Nastpnie namawia jakiego[ zaufanego krewnego, aby wspiB si na drzewo w pobli\u ogrodu, gdzie pracuje nie podejrzewajca niczego ofiara, i obserwowaB j stamtd. Z pomoc magicznego zaklcia obydwaj z krewnym czyni si niewidzialni i obserwator zajmuje swoje stanowisko na drzewie, aby móc zaalarmowa czarownika, gdyby zbli\aB si kto[ niepowoBany. Tymczasem czarownik bezszelestnie podczoBguje si do swojej ofiary. Wydaje mro\cy krew w \ytach, wBa[ciwy mu jako czarownikowi okrzyk i ofiara pada na ziemi. Zaczarowan lipow kopystk czarownik, wedle wierzeD Dobu, wyjmuje wewntrzne organy z ciaBa swojej ofiary i zasklepia ran nie pozostawiajc blizny. Upewnia si jeszcze, zwracajc si trzykrotnie do ofiary:  Powiedz moje imi". Milczenie ofiary dowodzi, \e ju\ nie jest w stanie nikogo rozpozna ani 10 Relacja o vada patrz: Fortun, s. 158-164 i co do danych porównawczych, s. 284-287. nazwa po imieniu. BeBkocze tylko bez zwizku i biegnie przed siebie nieprzytomnie. CzBowiek taki ju\ nigdy nie je. Nie potrafi wstrzyma moczu i kaBu. Stopniowo traci siBy i umiera. T relacj podaB godny zaufania i bliski znajomy spo[ród krajowców. Dowodem wiary tubylców s przypadki tych ludzi, którzy umarli powoln [mierci po spotkaniu z czarownikiem. Vada ilustruje w skrajnej formie zBo[ kryjc si w praktykach Dobu oraz strach, który pozwala na realizacj jej ostatecznych celów. Nie mówili[my dotychczas o dobuaDskiej wymianie towarów. Namitno[ do rozszerzania wzajemnych transakcji handlowych, która panuje niemal w caBej Melanezji, spotykamy równie\ na wyspie Dobu. Najbli\szego swemu sercu, namitnie po\danego i bdcego przedmiotem gwaBtownej zazdro[ci sukcesu szuka DobuaDczyk przede wszystkim w dwóch dziedzinach - posiadaniu dóbr materialnych i w \yciu seksualnym. Jeszcze inn dziedzin s czary, ale w odniesieniu do tamtych celów s one raczej [rodkiem ni\ celem, [rodkiem zdobycia i obrony osigni w tych tak bardzo wa\nych dziedzinach. Osignicia materialne w spoBeczno[ci tak bardzo przeniknitej perfidi i podejrzliwo[ci, jak dobuaDska, musz oczywi[cie silnie kontrastowa z celami ekonomicznymi uznanymi w naszej cywilizacji. Akumulacja dóbr jest wykluczona. Nawet jedne udane zbiory, do których ogrodnik si nie przyznaB, ale które wy[ledzili inni, s dostateczn okazj do zarzucenia niebezpiecznych czarodziejskich praktyk. Niemo\liwe jest tak\e ujawnienie zebranych dóbr. Idealn metod handlow byBby system \etonów, które przechodz przez rce ka\dego czBowieka, ale nie mog sta si niczyj trwaB wBasno[ci. WBa[nie taki system istnieje na wyspie Dobu. Istotn spraw \yciow na tych wyspach jest wymiana  midzynarodowa" obejmujca kil- kana[cie wysp le\cych mniej wicej w promieniu stu pidziesiciu mil. Wyspy te tworz krg kula, który dr Malinowski11 przedstawiB piszc o Trobriandczykach, póB- nocnych partnerach handlowych DobuaDczyków. Krg kula obejmuje szerszy zasig ni\ kultura Dobu, a inne kultury, które uczestnicz w tej wymianie, wzniosBy z pewno[ci swoje zwyczaje, inne motywacje i inne zado[uczynienia. Specyficzne obyczaje krgu kula, które w takim stopniu 11 BronisBaw Malinowski, Argonauts of the Western Paciftc, London 1922 zharmonizowaBy kultur Dobu z pozostaB cz[ci wzoru kulturowego tego obszaru, nie musz wywodzi si z tych wzorów czy motywacji, które obecnie wi\ si z nimi na wyspach Dobu. Zajmiemy si tylko wymian istniejc u Dobu. Nie wiadomo, aby zwyczaj kula wystpowaB gdziekolwiek poza Trobriandami12. Krg kula obejmuje pier[cieD wysp, wokóB których co póB roku przewozi si jeden rodzaj podlegajcych wymianie ozdób w jedn stron, a inny ich rodzaj w drug. MieszkaDcy ka\dej z wysp odbywaj dBugie wyprawy zamorskie, wiozc naszyjniki z muszli w kierunku zgodnym z ruchem wskazówki zegara, a naramienniki z muszli w przeciwnym. Ka\dy czBowiek ma swego partnera na ka\dej z wysp, z któr dokonuje wymiany - w obu kierunkach targujc si przy tym na ró\ne sposoby. W koDcu ozdoby zataczaj peBne koBo i oczywi[cie mo\na doda do nich nowe. Naramienniki i naszyjniki z muszli wszystkie maj swoje imiona, a niektóre posiadaj tradycyjnie wysok warto[ proporcjonaln do sBawy. CaBa sprawa nie przedstawia si tak bardzo fantastycznie, jakby si mogBo zdawa po przyjrzeniu si formalnemu wzorowi tej procedury. Du\e rejony Melanezji i Papui posiadaj swój lokalny wyspecjalizowany przemysB. W krgu kula jeden lud poleruje nefryty, drugi konstruuje lodzie, jeden rzezbi w drzewie, inny wytwarza ceramik, a jeszcze inny barwniki. Wymiana tych towarów odbywa si pod pozorem obrzdowej wymiany cenniejszych kosztowno[ci. W rejonie, gdzie \ywi si ogromn namitno[ do wzajemnej wymiany, system zwyczajowej wymiany ceremonialnej w krgu kula nie jest czym[ tak nadzwyczajnym, jak musi si wydawa obserwatorom reprezentujcym kultur pozbawion odpowiedniej podbudowy. Nawet pozornie przymusowy kierunek, w jakim poruszaj si naramienniki i naszyjniki z muszli, znajduje racje w wymogach chwili. Naramienniki wyrabiane s z muszli trocus znaj- dowanych jedynie w póBnocnym rejonie krgu kula, podczas gdy naszyjniki wytwarza si z muszli spondylusa przywo\onych z poBudnia na najbardziej wysunite na poBudnie wyspy krgu. Dlatego w handlu zachodnich wysp krgu, które maj przewag nad wyspami wschodnimi, ozdoby z póBnocy kieruj si na poBudnie, z poBudnia za[ na póBnoc. W chwili obecnej ozdoby te s stare i tradycyjne, nowy import ma maBe znaczenie. Ale wzorzec przetrwaB. 12 Gospodarcze tBo kula patrz: Fortun, s. 200-210. Co roku w czasie przerwy w pracach ogrodowych, kiedy zebrano ju\ bulwy, a jeszcze nie trzeba chroni ich w sposób magiczny, aby zachowa je w domu, Bodzie Dobu udaj si na wypraw kula, na póBnoc i na poBudnie. Ka\dy czBowiek posiada ozdoby kula z poBudnia przeznaczone na wymian za ozdoby, które ma otrzyma na póBnocy. Szczególny charakter wymiany kula polega na tym, \e mieszkaDcy ka\dej wyspy udaj si celem otrzymania ozdób na wyspy swych partnerów. Zabieraj ze sob dary w charakterze przynty i otrzymuj towary, obiecujc rewan\ w postaci towarów znajdujcych si w ich posiadaniu, kiedy gospodarze oddadz im wizyt. Dlatego wymiana kula nigdy nie stanowi transakcji rynkowej, w której ka\dy rozkBada swe kosztowno[ci i zabiega o korzystn wymian. Tu ka\dy otrzymuje co[ zale\nie od warto[ci daru-przynty i obietnicy, która - jak si zdaje - jest obietnic przekazania towaru bdcego ju\ w posiadaniu obiecujcego, lecz zostawionego w domu i gotowego do ofiarowania w stosownym momencie. Kula nie polega na wymianie grupowej. Ka\dy dokonuje wymiany indywidualnie, zachowujc si wobec swego partnera jak zalotnik. Zaklciami gwarantujcymi powodzenie w kula s zaklcia miBosne. W sposób magiczny usposabiaj one partnera do spojrzenia Baskawym okiem na zaloty oferenta. Przydaj mu nieodpartego uroku fizycznego, wygBadzajc skór i blizny po liszajach, przydajc czerwieni wargom i sprawiajc, \e ciaBo jego staje si wonne dziki perfumom i ma[ciom. W niedorzecznym rozumieniu Dobu jedynie ekwiwalent skBonno[ci fizycznej mo\e uczyni wiarygodnym obraz pokojowej i korzystnej wymiany kosz- towno[ci. ZaBoga jednej Bodzi gromadzi swe dary majce by zacht, na które skBada si \ywno[ i przedmioty produkcji rkodzielniczej. Przed wypByniciem w podró\ jedynie wBa[ciciel Bodzi i jego \ona wypowiadaj magiczne zaklcie. Wszelkie inne czary zarezerwowane s do chwili, kiedy kula jest ju\ w drodze. WBa[ciciel Bodzi wstaje o [wicie, aby rzuci zaklcie na mat, która ma okrywa towary w drodze powrotnej i zapewni w sposób magiczny, \e przykryje ogromny stos bogactwa. Jego \ona równie\ posiada zaklcia, których powinna u\y, aby zwikszy powodzenie wyprawy maB\onka, który mknie jak wicher po morzu, budzc dr\enie i po\danie nie tylko w ciele swego partnera, lecz tak\e w ciele swej \ony i dzieci, [nicych tylko o  wielkim czBowieku", ich m\u i ojcu. Kiedy skoDcz si wszystkie przygotowania, to je[li nawet jest pomy[lny wiatr, ze wzgldów rytualnych jeszcze do koDca dnia wyprawa nie wyrusza. Postój ten powinien mie miejsce na jakiej[ bezludnej, opuszczonej wyspie, z dala od wszelkiej mo\liwo[ci skalania wyprawy przez kobiety, dzieci, psy i codzienne kBopoty. Ale kiedy Bodzie pByn na poBudnie, nie ma tam takiej wyspy, wic rytualny postój odbywa si na brzegu, przy czym wszyscy wracaj na noc do wsi, stwierdzajc wbrew rzeczywisto[ci, \e nie ma sprzyjajcego wiatru. Jest to forma rytualnej podejrzliwo[ci, która nigdy nie mo\e zanikn. Nazajutrz rano wBa[ciciel Bodzi zaBadowuje j, u\ywajc przy tym drugiego zaklcia, ostatniego, które ma zastosowanie zbiorowe. U\ywajc go, podobnie jak w przypa- dku zaklcia wygBoszonego uprzednio przez \on, wymienia w nim przede wszystkim siebie. [ywno[, któr zabiera jako dary-przynt, zamienia magicznie w same towary kula, a partnera, do którego maj si uda, opisuje jako oczekujcego ich przybycia niczym ksi\ycowego nowiu, wypatrujcego ich ze szczytu swego pBaskiego dachu, wypatrujcego przede wszystkim samego wBa[ciciela Bodzi. DobuaDczycy s zBymi \eglarzami, pBync trzymaj si brzegów, a na noc dobijaj do ldu. Pora wypraw kula jest okresem dBugich ciszy morskich. Dobu u\ywaj magicznych zakl, wzywajc upragniony wiatr póBnocno-zachodni, by po[lubiB \agiel zrobiony z delikatnego li[cia pandanusa, schwyciB go i nie pozwoliB nikomu ukra[ sobie m\a. Wierz, \e wiatr, jak wszystkie inne zjawiska, powstaje nie inaczej ni\ dziki magii. Kiedy w koDcu Bodzie dobij do miejsca przeznaczenia, przybyli na nich wybieraj nag raf koralow, aby odprawi wielkie przygotowawcze obrzdy kula. Ka\dy m\czyzna z pomoc magii i ró\norakich ozdób stara si upikszy jak tylko mo\e. Zgodnie z dobuaDskim zwyczajem zaklcia stanowi wBasno[ prywatn, tote\ ka\dy u\ywa [rodków magicznych na u\ytek [ci[le osobisty. Ci, którzy nie znaj \adnego zaklcia, maj najwiksze trudno[ci. Musz ucieka si do ró\nych wybiegów, u\ywajc zastpczo wszystkiego, co im tylko przyjdzie na my[l. Jest oczywistym faktem, \e mimo [cisBej tajemnicy, w jakiej trzymane s zaklcia - bo zaBoga Bodzi z towarem nigdy nie wie, kto z nich posiada zaklcia - na podstawie obserwacji stwierdzi mo\na, \e znaj je ci, którzy dokonuj najwikszych transakcji kula. Pewno[ siebie daje im dostateczn przewag nad towarzyszami. Ci, którzy znaj zaklcia, i ci, którzy ich nie znaj, trudz si w równym stopniu, aby przygotowa si fizycznie na moment rozpoczcia transakcji kula. Perfumuj si pachncym li[ciem u\ywanym w czasie zalotów, nakBadaj [wie\ opask biodrow, maluj twarze i zby, namaszczaj ciaBa olejem kokosowym. Tylko tak mog wystpi wobec swoich partnerów. Sam transakcj ka\dy przeprowadza jak swój interes prywatny. WytrwaBe targi s rzecz wa\n i wysoko cenion, a zgodnie z dobuaDsk zasad, \e im bli\ej jeste[ z kim[ zwizany, tym niebezpieczniej zagra\a twemu \yciu; odwet na uczestniku- kupcu kula, któremu si powiodBo, mo\e wzi niefortunny partner z Bodzi albo kto[ inny z jego zespoBu; nie jest to sprawa, któr mog rozstrzygn sami dwaj uczestnicy transakcji. O ozdobach kula mówi si, jak w homeryckim refrenie:  Wielu m\ów zginBo z ich powodu". I nigdy \aden DobuaDczyk nie zabija Trobriandczyka ani czBowiek z Tubetube DobuaDczyka wskutek kBótni, która wybuchBa midzy rozw[cieczonymi partnerami w wymianie. Zawsze zabójc jest DobuaDczyk, któremu si nie powiodBo, zabitym za[ czBowiek z jego wBasnego zespoBu, któremu wymiana si udaBa. Najwikszym zródBem zawi[ci jest przewrotna praktyka zwana wabuwabu. Wabuwabu to znaczy dosta du\o naszyjników z muszli spondylusa w ró\nych miejscach na poBudniu, kiedy si w ka\dym tym miejscu zapewni, \e si da w zamian jeden naramiennik, który ma si w domu na póBnocy; albo na odwrót, du\o naramienników na póBnocy za jak[ obietnic te\ nie bardzo do dotrzymania, bo ma si tylko jedn jedyn cenn rzecz, a przyrzeka si j wielu ró\nym ludziom, \eby ich uprosi o dary. To jest chytro[, a nie oszustwo. Powiedzmy, \e ja, Kisian z Tewara, jad na Trobriandy i wystaram si tam o naramiennik zwany  Jaszczurka Ostrzegacz". Potem jad na Sanaroa i w czterech ró\nych wsiach dostaj cztery naszyjniki, bo ka\demu, kto mi daje naszyjnik z muszli, obiecuj, \e mu w zamian dam pózniej  Jaszczurk Ostrzegacza". Ja, Kisian, nie musz bardzo dokBadnie obiecywa, kiedy dam. To pózniej przyje\d\aj ci czterej do mnie na Tewara i ka\dy my[li, \e dostanie  Jaszczurk Ostrzegacza", a dostaje j tylko jeden. Ale tamci wcale nie s oszukani na zawsze. W[ciekli s, to prawda, i musz na t wymian czeka rok. Ale w nastpnym roku ja, Kisian, jad znów na Trobriandy i przedstawiam, \e jak mi kto[ da cztery naramienniki, to ja mam dla niego w domu cztery naszyjniki. Wicej naramienników dostaj ni\ przedtem i zaBatwiam swoje dBugi po roku. Tamci trzej, co nie dostali  Jaszczurki Ostrzegacza" s u mnie, na Tewara, nie u siebie, wic w niedobrym poBo\eniu. A pózniej, kiedy wróc do swoich domów, s za daleko, \ebym ja, Kisian, musiaB si ich ba. Mog odprawia czary na zabicie swojego szcz[liwego wspóBzawodnika, co dostaB  Jaszczurk Ostrzegacza". To prawda. Ale to ju\ jest tylko ich sprawa. Ja, Kisian, robi si wielki, bo pomna\am swoje wymiany dziki temu, \e t wymian z nimi odwlekam o rok. DBu\ej to ju\ wymiany z nimi nie mog odwleka, bo wtedy nikt mi nie bdzie ufaB. Wic w ostatecznym wyniku jestem uczciwy13. Stosowa wabuwabu z powodzeniem to wielkie osignicie, jedno z tych, które na wyspach Dobu budzi najwiksz zazdro[. Wielki mityczny bohater kula byB mistrzem wabuwabu. Podobnie jak wszystkie praktyki Dobu, wauwabu akcentuje wBasn korzy[ kosztem czyjej[ straty. Praktyka wabuwabu umo\liwia osobist korzy[ w sytuacji, w której inni padaj ofiar podstpu. Kula nie jest jedynym przedsiwziciem, w którym czBowiek ryzykuje, \e padnie ofiar wabuwabu. Okre[lenie to odnosi si równie\ do oszustwa w wymianie maB\eDskiej. Szereg darów ustalonych midzy dwiema wsiami w czasie zarczyn wymaga du\ego majtku. M\czyzna, który ma odwag poniesienia ryzyka, mo\e zarczy si celem osignicia tylko korzy[ci finansowej. Kiedy szala wymiany przechyla si na jego stron, zrywa zarczyny. I nie ma na to rady. M\czyzna, który wycofuje si w ten sposób, wykazuje, \e jego czary s silniejsze od czarów wsi, któr zniewa\yB; naturalnie wie[ ta bdzie dyba na jego \ycie. Jest on czBowiekiem godnym zazdro[ci. Wabuwabu w tym ostatnim przykBadzie ró\ni si od kula, poniewa\ akt wymiany odbywa si w obrbie tego samego zespoBu. Wrogo[, nieodBczna w stosunkach panujcych w grupie, przeciwstawia sobie dwie grupy biorce udziaB w wymianie, 13 Fortun, s. 216-217. zamiast poró\ni wspólników handlowych pByncych w jednej Bodzi, jak w wypadku kula. Oba przypadki wabuwabu Bczy fakt, \e jest to wykorzystanie drugiej osoby. Postawy, które omówili[my, ujawniajce si w maB\eDstwie, magii, ogrodnictwie i wymianie handlowej, uwydatniaj si najsilniej w zachowaniu w momencie czyjej[ [mierci14. DobuaDczyk, mówic sBowami dr Fortune'a,  ze strachu przed [mierci kuli si jak pod razami bata" i natychmiast rozglda si za jak[ ofiar. Zgodnie z dobuaDsk zasad ofiar pada czBowiek najbli\szy zmarBemu, to znaczy wspóB- maB\onek. DobuaDczycy wierz, \e czBowiek, z którym dzieli si Bo\e, mo\e by sprawc [miertelnej choroby. M\ posBu\yB si zaklciami sprowadzajcymi chorob, a \ona u\yBa swych czarów. Bo cho kobiety mog tak\e zna zaklcia sprowadzajce chorob, to jednak m\czyzni zawsze przypisuj im szczególny rodzaj mocy, a utarty zwyczaj im przypisuje win w wypadku [mierci lub nieszcz[cia. Wró\bita, wezwany, by wskaza morderc, nie jest zwizany t konwencj i posdza o spowodowanie [mierci równie czsto m\czyzn, jak kobiet. Ta konwencja wskazuje raczej na istniejcy antagonizm midzy pBciami ni\ na rzeczywiste istnienie usiBowaD morderstw. W ka\dym razie m\czyzni przypisuj kobietom specjalne i Bajdackie metody, przypominajce metody czarownic latajcych na miotBach z tradycji europejskiej. Czarownice Dobu opuszczaj ciaBa u[pione u boku m\ów i lataj w powietrzu, aby spowodowa jaki[ wypadek - upadek czBowieka z drzewa czy zerwanie si Bodzi z kotwicy - albo te\ wyjmuj dusz z wroga, który wskutek tego opada z sit i umiera. M\czyzni \yj w tak wielkim lku przed tymi machinacjami swoich kobiet, \e wierzc, i\ kobiety trobriandzkie nie praktykuj czarów, tylko na Trobriandach przybieraj dumn postaw, a nigdy nie robi tego w domu. U Dobu m\ boi si \ony przynajmniej tak samo, jak \ona boi si m\a. Je[li jedno z maB\onków zachoruje powa\nie, wówczas obydwoje powinni natychmiast przenie[ si do wsi tego, które zostaBo dotknite chorob - je[li wBa[nie w owym roku mieszkali we wsi drugiego maB\onka. Zmier powinna nastpi, je[li to tylko mo\liwe, tam, gdzie owdowiaBy maB\onek znajduje si w mocy susu zmarBego. [yjcy maB\onek jest wrogiem w obrbie wsi, wiedzm lub czarownikiem, 14 Obrzdy \atobne przy [mierci maB\onka patrz: Fortun s. 11, 57, 194. który spowodowaB wyBom we wrogich szeregach. Susu zwiera front wokóB ciaBa swego zmarBego czBonka. Tylko oni mog dotyka zwBok czy speBnia obowizki zwizane z pogrzebem. Tylko im wolno wznosi \aBobne okrzyki. PozostaBemu przy \yciu maB\onkowi wzbronione jest najsurowiej przebywanie w pobli\u miejsca, gdzie wykonywane s te czynno[ci. ZwBoki wystawia si na dachu domu, przystraja kosztowno[ciami, je[li zmarBy byt czBowiekiem bogatym; kBadzie si przy nim wielkie bulwy, je[li byB dobrym ogrodnikiem. Krewni ze strony matki zawodz gBo[no w tradycyjnych lamentach. Tej samej nocy lub nastpnego dnia dzieci siostry zmarBego wynosz zwBoki, aby je pogrzeba. Dom nieboszczyka zostaje pusty i opuszczony. Nikt si ju\ do niego nie wprowadzi. Pod podBog urzdza si pomieszczenie, zawieszajc jego [ciany plecionymi matami i mieszkaDcy wsi wprowadzaj tam uroczy[cie pozostaBego przy \yciu maB\onka. CiaBo ma umalowane na czarno wglem drzewnym z ogniska i na znak \aBoby zawiesza mu si na szyi, w formie ptli, czarny sznur. Miesic lub dwa spdza siedzc na ziemi w ciemnym pomieszczeniu. Pózniej pracuje w ogrodach swoich te[ciów pod ich nadzorem jak za czasów narzeczeDstwa. Pracuje tak\e w ogrodach zmarBej \ony oraz jej braci i sióstr. Nie otrzymuje za to \adnego wynagrodzenia, a jego ogród musz uprawia za niego bracia i siostry. Nie wolno mu si u[miecha, nie bierze te\ udziaBu w \adnej wymianie \ywno[ci. Kiedy z grobu wyjmuje si czaszk, nie wolno mu patrze na taDczcych. Czaszk zatrzymuje syn siostry zmarBej, a jej duch zostaje uroczy[cie odesBany do krainy zmarBych. Krewni wdowca musz nie tylko pracowa w jego ogrodach w okresie \aBoby, lecz spadaj na nich jeszcze ci\sze obowizki. Po pogrzebie musz zapBaci za pogrzeb wsi zmarBej. Przynosz gotowane bulwy synowi siostry nieboszczki, który j pogrzebaB, i wspaniaBy dar w postaci surowych bulw, które roznosi si we wsi zmarBej i rozdziela midzy jej krewnych, przy czym czBonkowie susu otrzymuj wiksze porcje. Wdowa jest podobnie traktowana przez krewnych jej zmarBego m\a. Na dzieci jej nakBada si specjalne obowizki, przez rok musz gotowa papk z bananów i taro i zanosi j susu zmarBego,  aby zapBaci za ojca".  Czy\ nie trzymaB nas w swych ramionach?". S one obcymi, pBaccymi grupie blisko spokrewnionej z ich ojcem, grupie, do której nie nale\, za jednego z tej grupy, który postpowaB z nimi dobrze. SpeBniaj swój obowizek, tote\ nikt im nie pBaci za te usBugi. [aBobnik mo\e by zwolniony z tych obowizków, je\eli jego klan zBo\y na rzecz klanu zmarBej dalsze dary. CzBonkowie klanu przynosz dar zBo\ony z surowych bulw i wszystko odbywa si podobnie, jak w ju\ opisanym przypadku, po czym krewni zmarBego uwalniaj go od \aBoby zdejmujc mu sznur z szyi i zmywajc wgiel drzewny z ciaBa. Wszyscy taDcz, a krewni odprowadzaj go z powrotem do jego wsi. Rok pokuty si skoDczyB. Nigdy nie wraca do wsi swojej maB\onki. Je[li uwalnia si od \aBoby wdowca, wówczas oczywi[cie jego dzieci pozostaj we wsi prawdziwych krewnych, gdzie ich ojcu nigdy nie wolno ju\ wej[. Pie[D wykonywana przy zakoDczeniu \aBoby wystawia to obowizkowe po\egnanie. Skierowana jest do ojca w ostatnim dniu jego pokuty: Le\ bez snu, le\ bez snu i mów w czas póBnocy. Tylko le\ bez snu i mów, le\ bez snu i mów. Maiwortu, posmolila wglem ciebie Mwaniwara, co odeszBa w dóB pod ziemi. Zwit rozedrze nocn czarno[. Tylko le\ bez snu i mów15. Maiwortu jest wdowcem, któremu pozostaje tylko ta jedna, ostatnia noc, kiedy mo\e rozmawia ze swymi dziemi. Nastpnego dnia zostanie zmyty z niego czarny wgiel. Jak  [wit, co rozedrze nocn czarno[", tak jego ciaBo wyBoni si znowu ju\ nie uczernione. On i jego dzieci nie bd odtd nigdy rozmawia ze sob. Klany maB\onków nie s jedynymi, które obrzucaj si wzajemnymi oskar\eniami w okresie \aBoby. To z maB\onków, które pozostaBo przy \yciu, jest nie tylko przedstawicielem wrogiej wsi, w tradycyjnym sformuBowaniu obwinionym o [mier zmarBego. Jest tak\e reprezentantem tych wszystkich, którzy po[lubili dziewczta z jego wsi. Jak widzieli[my, grupa ta skBada si z ludzi pochodzcych z jak najwikszej liczby wsi, gdy\ za zB polityk dla wioski uwa\a si posiadanie w jej obrbie kilku zwizków maB\eDskich z t sam wsi. Ci, którzy za[lubili mieszkanki wioski, znajd si w koDcu - je[li si ich maB\eDstwo utrzyma - w sytuacji podobnej jak maB\onek odbywajcy teraz swoj kar. Z pocztkiem \aBoby maj oni prawo zakaza spo\ywania owoców z drzew we wsi zmarBego, a nawet, 15 Cytata patrz: Fortun, s. 11. okazujc wielki gniew, [ci kilka z nich. Kilka tygodni pózniej chcc, znie[ ten zakaz, uzbrajaj si w dzidy i napadaj na wie[, jakby zamierzali j opanowa. Przynosz ze sob du\ego wieprza, którego ciskaj z rozmachem przed chat najbli\- szego krewnego nieboszczyka. Potem rzucaj si gromad na palmy betelowe, zrywaj z nich wszystkie orzechy i uciekaj, zanim ludzie ze wsi zdadz sobie spraw z tego, co si staBo. Oba te ataki stanowi rytualny wyraz urazy wobec grupy, która w koDcu mo\e zmusi ich do pokuty w czasie \aBoby. Dawniej miejsce tBustego wieprza zajmowaBa ofiara z czBowieka. W ka\dym razie mieszkaDcy wsi, kiedy napastnicy znikn im z oczu, szalej z rado[ci nad wieprzem. Po ugotowaniu staje si on podstaw szeregu uczt wydawanych dla wszystkich wsi, z których pochodz maB\onkowie w tej wiosce, a gotowane jedzenie podaje si w sposób mo\liwie najbardziej obrazliwy. Ofiarodawcy wylewaj roztopiony smalec na czcigodnego starca z zaproszonej wsi. Smaruj go nim niemal caBego. CzBowiek ten zaczyna skaka przybierajc najgrozniejsze pozy, taDczy z urojon dzid i obra\a swych gospodarzy tradycyjnymi obelgami. Podobnie jak przedtem mógB zakaza zrywania owoców z drzew, posiada on przywilej wyra\enia niechci maB\onków z innych wsi wobec klanu zmarBego, który zmusiB ich do pokuty w czasie \aBoby. Jeden z czBonków susu zmarBego przyjmuje grozn postaw wobec starca, ale nie mówi mu nic obrazliwego i tamten w koDcu obmywa si i zaczyna je[ z wielkim apetytem. Je[li wie[ zmarBego zanosi do wiosek swoich maB\onków gotowan papk zamiast wieprza, to papk t oblewa si jednego z tych, którzy j przyjmuj, i tak samo spotyka si to z obrazliw reakcj w formie publicznego taDca. Napite stosunki midzy tymi dwiema grupami koDcz si jedn z najwikszych uczt urzdzanych przez Dobu, uczt wydan we wsi zmarBego, podczas której obrzuca si obelgami go[ci ze wsi spokrewnionych przez maB\eDstwo.  Tawa, to twoje! ZmarBy miaB du\o [wiD. Twoje maciory s jaBowe".  Togo, to twoje! ZmarBy byB mistrzem w zarzucaniu sieci. A ty tak Bowisz ryby".  Kopu, to twoje! ZmarBy byB wielkim ogrodnikiem. WracaB z pola o zmierzchu. A ty przywlekasz si do domu, wyczerpany, ju\ w poBudnie". Jak powiada dr Fortun,  w ten wesoBy sposób zespóB zbiera siBy, ilekro uderzy weD [mier"16. 16 Fortune, s. 197-200. Tradycyjna podejrzliwo[ istniejca midzy wsi maB\onka pozostaBego przy \yciu a wsi zmarBego nie oznacza, naturalnie, \e \yjcego z maB\onków uwa\a si konkretnie za zabójc. Mo\e tak by, ale wró\bici szybko wynajduj rzucajcy si w oczy sukces zmarBego w jakiej bdz dziedzinie i przypisuj jego [mier zazdro[ci, któr ten sukces wzbudziB. Jednak\e  zdarza si cz[ciej", \e obrzdy \aBobne s nie tylko form rytuaBu, lecz wyrazem  ponurej podejrzliwo[ci z jednej strony i urazy wywoBanej podejrzliwo[ci" z drugiej. W ka\dym razie s one charakterystycznym objawem uczu, które krzewi si bujnie w[ród DobuaDczyków. Zabójstwo mo\e zosta dokonane zarówno za pomoc [rodków niemagicznych, jak i magicznych. Równie powszechnie podejrzewa si o zabicie za pomoc trucizny, co czarów. [adna kobieta ani przez chwil nie zostawi bez opieki swego garnka z obawy, aby kto[ si do niego nie dobraB. Poszczególne jednostki posiadaj ró\ne wBasne trucizny, które wypróbowuj tak, jak wypróbowuj swe magiczne zaklcia. Je[li oka\e si, \e trucizny te s w stanie zabi, wówczas nadaj si do rozwizywania powa\nych konfliktów.  Mój ojciec opowiadaB mi o tym. To si nazywa budobudo. Du\o tego ro[nie w morzu. ChciaBem to wypróbowa. Wycisnli[my z tego sok. WziBem orzech kokosowy, wypiBem z niego mleko, wycisnBem sok z budobudo do skorupy i zatkaBem j. Na drugi dzieD daBem go dziecku, ze sBowami: PiBem ju\ to, ty te\ mo\esz si napi. W poBudnie dziecko zachorowaBo. A w nocy umarto. ByBa to córka siostry ze wsi mojego ojca. Mój ojciec otruB budobudo jej matk. Ja otruBem pózniej pozostaB sierot. Dlaczego? Ona rzuciBa czary na mojego ojca. CzuB si sBaby. ZabiB j, wic i jego ciaBo znowu nabraBo siBy"17. Zwrotem, który odpowiada naszemu  dzikuj", kiedy otrzymujemy jaki[ dar, jest:  Je[li mnie teraz otrujesz, to jak ci si odwdzicz za ten dar?". Znaczy to, \e DobuaDczycy korzystaj z ka\dej okazji, by zwróci ofiarodawcy uwag, \e nie odniesie \adnej korzy[ci, je[li posBu\y si t uniwersaln broni przeciwko komu[, kto ma wobec niego pewne zobowizania. Konwencje Dobu wykluczaj [miech, a za cnot uwa\aj nastrój ponury i odstrczajcy.  To zródBo [miechu", mówi z pogard o mniej ponurych ssiadach. 17 Fortune, s. 23; co do ponurej podejrzliwo[ci w czasie wymiany zwizanej z \aBob patrz: Fortune, s. 170. Jednym z podstawowych obowizków w ramach tak wa\nych obrzdów jak ogrodnictwo i kula jest powstrzymanie si od czynno[ci przyjemnych czy wyra\ania zadowolenia.  W ogrodzie nie bawimy si, nie [piewamy, nie gwi\d\emy, nie opowiadamy ba[ni. Je[li bdziemy si tak zachowywa, to sadzonki bulw powiedz: «Co to za zaklcia? Kiedy[ istniaBy dobre zaklcia, ale te - có\ to takiego». Sadzonki bulw nie zrozumiej naszej mowy. Nie bd rosn"18. Ten sam zakaz obowizuje w czasie kula. Kiedy zwrócono si do pewnego czBowieka, który siedziaB skulony na granicy wsi na wyspach Amphlett, gdzie odbywaBy si taDce, odrzuciB on z gniewem propozycj przyBczenia si do taDczcych, mówic:  Moja \ona powiedziaBaby, \e si dobrze bawiBem". Jest to w najwy\szym stopniu wzbronione. Ta ponuro[ jako ceniona cnota wpBywa tak\e na to, do jakich granic Dobu posuwaj si w swojej zazdro[ci i podejrzliwo[ci. Jak widzieli[my, wej[cie do domu czy ogrodu ssiada jest wzbronione. Ka\dy pozostaje na swoim terenie. Jakiekolwiek spotkanie midzy m\czyzn a kobiet uwa\a si za niedozwolone, tote\ w praktyce, zgodnie ze zwyczajem, m\czyzna wykorzystuje fakt, \e kobieta, któr spotkaB, nie ucieka przed nim. Uwa\a si za rzecz oczywist, \e sam fakt, i\ jest sama, dowodzi jej rozpusty. Zazwyczaj kobieta bierze ze sob kogo[ do towarzystwa, czsto maBe dziecko, i taka  przyzwoitka" chroni j zarówno przed oskar\eniami, jak i niebezpieczeDstwem nadprzyrodzonym. Dlatego te\ m\ staje zwykle na stra\y u wej[cia do ogrodu, kiedy pracuj tam kobiety, zabawiajc si rozmow z dzieckiem i pilnujc, aby jego \ona z nikim nie rozmawiaBa. Skrupulatnie oblicza czas jej nieobecno[ci, kiedy udaje si w krzaki dla zaBatwienia czynno[ci fizjologicznych, a nawet w skrajnych przypadkach mo\e jej tam towarzyszy, mimo ogromnej pruderii panujcej na wyspie Dobu. Godne uwagi, \e pruderia DobuaDczyków jest równie skrajna, jak pruderia wczesnych purytanów. Nikt nie obna\y si wobec drugiego, nawet w[ród czysto mskiej zaBogi pByncej Bodzi ka\dy przechodzi na cz[ rufy niewidoczn dla pozostaBych, je[li chce odda mocz. Ujawnienie swego \ycia seksualnego jest równie\ zakazane; nie wolno o tym mówi, chyba \e obrzuca si kogo[ plugawymi obelgami. Dlatego te\ w konwencji sBownej przed[lubne zaloty okre[la si jako czyste, chocia\ pie[ni i taDce, które daj im 18 Zachowanie wobec bulw jam patrz: Fortune, s. 222. wyraz, peBne s nieskrywanej namitno[ci, a fakty z tej dziedziny znane s ka\demu dorosBemu czBowiekowi. GBboko zakorzenion pruderi wBa[ciw Dobu znamy dobrze z wBasnego krgu kulturowego, a zwizana z ni ponuro[ cechujca DobuaDczyków towarzyszyBa tak\e pruderii purytanów. Ale istniej te\ midzy nimi pewne ró\nice. Przyzwyczaili[my si do kojarzenia tego kompleksu z tBumieniem namitno[ci i mniejszym akcentowaniem spraw seksualnych. Ale skojarzenie to nie jest nieuniknione. U Dobu ponuro[ i pruderia id w parze z przedmaB\eDsk swobod seksualn i wielkim uznaniem dla namitno[ci i techniki pBciowej. Zarówno m\czyzni, jak kobiety ceni wysoko zadowolenie pBciowe i bardzo zabiegaj o osigniecie go. Nie istnieje u nich konwencjonalna obojtno[ czy mska solidarno[, która by popieraBa m\czyzn podejrzewanego przez \on o zdrad. Wykorzystuje si zmienne przypBywy namitno[ci, podczas gdy np. u Zuni s one Bagodzone przez zwyczaje plemienne. Podstawowy sposób utrzymania przy sobie m\ów, zawarta w zasobie znajomo[ci spraw seksualnych, jaki kobiety wnosz do maB\eDstwa, polega na wykorzystywaniu ich pod tym wzgldem, jak si tylko da. Nie ma [ladów jakiego[ umniejszania fizycznych aspektów \ycia pBciowego. DobuaDczyk jest wic czBowiekiem ponurym, pruderyjnym i namitnym, po\eranym zazdro[ci, podejrzliwo[ci, peBnym uraz. Uwa\a on, \e ka\dy sukces musi wyrywa zBo[liwemu [wiatu w walce, w której pokonuje swego przeciwnika. Dobry czBowiek to ten, który mo\e si pochlubi licznymi walkami, co Batwo pozna po tym, \e wyszedB z nich caBo. To, \e kradB, zabijaB dzieci i swych bliskich z pomoc czarów, oszukiwaB jak mógB, uwa\a si za rzecz naturaln. Jak wiemy, kradzie\ i cudzoBóstwo s przedmiotem cennych zakl ludzi szanowanych w danej spoBeczno[ci. Jeden z najbardziej szanowanych mieszkaDców wyspy daB dr Fortune'owi zaklcie czynice czarownika niewidzialnym i dodaB takie pouczenie:  Teraz mo\esz wchodzi do sklepów w Sydney, kra[, co zechcesz, i wychodzi nie zauwa\ony. Wiele razy kradBem gotowanego wieprza. MieszaBem si z grup ludzi, nie widziany przez nich. I odchodziBem nie widziany z moj wiartk wieprza"19. Odprawianie i rzucanie czarów nie jest bynajmniej przestpstwem. CzBowiek 19 Fortune, s. 78. warto[ciowy nie mógBby bez nich istnie. Z drugiej strony, czBowiek, który poniósB szkod na majtku lub na ciele, lub zostaB pokonany w walce, jest czBowiekiem bezwarto[ciowym. CzBowiek kaleki to zawsze czBowiek zBy. Nosi w ciele obraz swojej klski i wszyscy mog to widzie. Dalszym i najbardziej niezwykBym skutkiem istniejcej tu walki na [mier i \ycie jest brak u Dobu normalnych form prawnych. Oczywi[cie istnieje wiele ró\norakich sposobów zatwierdzania prawomocnych przepisów w ró\nych kulturach. Zobaczymy, \e na póBnocno-zachodnim wybrze\u Ameryki o ustanowieniu prawnej wBasno[ci nie decyduje dosBowna znajomo[ rytuaBu czy drobiazgowa znajomo[ towarzyszcych zabiegów, lecz zabicie wBa[ciciela natychmiast przelewa legalnie prawo wBasno[ci - w inny sposób nieosigalne - na zabójc. Nie mo\na skra[ rytuaBu przez podsBuchiwanie, ale czynem uprawnionym, legalnym jest czyn, który w naszej cywilizacji uznaliby[my za bezprawie. Chodzi o to, \e u Indian istnieje czyn nadajcy czemu[ warto[ prawn. U Dobu nic takiego nie istnieje. Wszyscy cigle boj si podsBuchiwania, poniewa\ zdobycie jakiego[ zaklcia w ten sposób jest równie dobre, jak ka\de inne poznanie. Szanuje si wszystko, co mo\e uj[ bezkarnie. Wabuwabu jest praktyk tradycyjn, ale nawet ta zdradziecka praktyka, której nie aprobuje \aden obyczaj, nie jest na wyspie Dobu przedmiotem interwencji spoBecznej. Kilka gruboskórnych jednostek nie poddaje si \aBobie po zmarBym maB\onku. [ona mo\e uchyli si od tego tylko wtedy, je[li jaki[ m\czyzna zapragnie, by z nim uciekBa, a wówczas wie[ zmarBego m\a przychodzi do wsi, do której uciekBa, i za[mieca j li[mi i gaBziami. Je[li za[ m\czyzna nie chce [wici \aBoby, nie dzieje si nic. Jest to publiczne wyznanie, \e jego czary s tak mocne, i\ wie[, skd pochodziBa jego \ona, jest wobec niego bezsilna. Ten sam brak organizacji spoBeczno-prawnej wyra\a si w braku instytucji wodza czy skoncentrowania wBadzy na danej jednostce. W jednej wsi dziki zbiegowi okoliczno[ci czBowiek imieniem Alo zyskaB pewien uznany autorytet.  Spor cz[ wBadzy zawdziczaB Alo nie tylko sile swej osobowo[ci i odziedziczonym dziki pierworództwu czarom, lecz tak\e temu, \e jego matka, a tak\e babka, byBy bardzo pBodne. Byt najstarszym z najstarszej linii i jego krewni, bracia i siostry, stanowili wikszo[ w[ród mieszkaDców wsi. Najskromniejszy przejaw organizacji spoBeczno-prawnej u Dobu zale\y od tak rzadkich okoliczno[ci, jak poBczenie silnej osobowo[ci z odziedziczeniem czarów w rodzinie wyró\niajcej si wiedz oraz du\ liczb potomstwa"20. Zdradzieckiej walki ideaBu etycznego Dobu nie Bagodz instytucje spoBeczne, które stanowi podstaw organizacji spoBeczno-prawnej. Nie osBabia jej tak\e ideaB lito[ci czy \yczliwo[ci. BroD, któr walcz, wyklucza pora\ki. Dlatego te\ nie marnuj tchu i nie wdajc si w wyzwania i obelgi, nie ryzykuj, \e kto[ pokrzy\uje ich plany. Obelgi zgodnie z tradycj rzucaj jedynie w czasie jedynej, wspomnianej ju\, uczty rytualnej. W zwykBej rozmowie DobuaDczyk jest Bagodny i w namaszczony sposób uprzejmy.  Je[li chcemy kogo[ zabi, zbli\amy si do niego, jemy z nim, pijemy, [pimy, pracujemy i odpoczywamy z nim razem i to mo\e trwa par miesicy. Czekamy na wBa[ciwy moment i nazywamy go swym przyjacielem". Dlatego, kiedy wró\bita zbiera dowody, aby ustali morderc, podejrzenie pada na ka\dego, kto szukaB towarzystwa zabitego. Uwa\a si podejrzenie za udowodnione, je[li oka\e si, \e zmarBy i przyjaciel przebywali razem z powodów, które nie wydaj si normalne. Jak powiada dr Fortun:  DobuaDczycy wol by piekielnie wredni ni\ wcale"21. DobuaDczyk pod pozorem przyjazni, pod dowodami wspóBpracy w ka\dej dziedzinie \ycia widzi wszdzie jedynie zdrad. Najwiksze wysiBki ka\dego, zgodnie z ich tradycjami, s dziaBaniem prowadzcym do niczego. Dlatego, kiedy bierze udziaB w kula, u\ywa zaklcia majcego  zamkn usta temu, który pozostaje w domu". Jest dlaD oczywiste, \e ci, co pozostali, dziaBaj na jego szkod. O urazie mówi si cigle jako o motywacji, która mo\e sprowadzi klsk. W wielu wypadkach stosowania technik magicznych DobuaDczyk trzyma si pewnego wzorca, zgodnie z którym zaklcie wypowiada si tylko nad pierwszymi zasadzonymi bulwami lub pierwsz \ywno[ci i darami-przyntami zaBadowanymi do Bodzi kula. Dr Fortun spytat o to czarownika.  Bulwy s jak ludzie - wyja[niB tamten - one rozumiej. Kto[ mówi: «Ta bulwa rzuca czary. A ja co?» O, bulwa gniewa si wtedy i wyrasta wysoko". W postpowaniu z ludzmi, jak i obchodzeniu si z sitami nadprzyrodzonymi obowizuj te same zasady. 20 Fortune, s. 85. 21 Fortune, s. 109. Jednak\e roz\alony czBowiek ma jeszcze jedno wyj[cie, którego \aden DobuaDczyk nie zaliczy do nadprzyrodzonych. Mo\e podj prób samobójstwa albo [ci drzewo, z którego skradziono owoce. Jest to ostatnie wyj[cie dla czBowieka, którego upokorzono, ratuje honor i ma, jak si sdzi, zdoby mu poparcie jego susu. Próba samobójstwa, jak ju\ widzieli[my, podejmowana bywa zazwyczaj w kBótniach maB\eDskich i w rzeczywisto[ci skBania klan do pomocy tak rozgoryczonemu maB\onkowi, \e a\ targnB si na wBasne \ycie. Zwyczaj [cinania drzewa, z którego skradziono owoce, jest mniej zrozumiaBy. Ludzie, którzy nie znaj zakl wywoBujcych chorob, które mogliby umie[ci na swoich drzewach, nadaj im nazwy od nieszcz[liwego wypadku lub powa\nej choroby którego[ z bliskich krew- nych, i czBowiek, który skradnie owoce z takiego drzewa, nara\ony jest na ów wypadek lub chorob. Je[li kto[ stawi czoBo przekleDstwu, wBa[ciciel drzewa wchodzi na nie i [cina je. Przypomina to zachowanie przy próbie samobójstwa, ale jasne jest, \e w obu przypadkach nie chodzi o lito[ ani pomoc nawet od wBasnych krewnych. DobuaDczyk w najwy\szym upokorzeniu przenosi na siebie i na swoj wBasno[ zBo[liwo[ i \dz zniszczenia, wymagane we wszystkich zwyczajach jego spoBeczeDstwa. DziaBa w ramach tej samej metody, chocia\ u\ywa jej w tych wypadkach przeciw sobie. [ycie na wyspie Dobu podsyca te skrajne formy wrogo[ci i zBo[liwo[ci, które wikszo[ spoBeczeDstw w swych zwyczajach zminimalizowaBa. Zwyczaje Dobu natomiast rozwinBy je w najwy\szym stopniu. DobuaDczyk \yje, nie tBumic najgorszych zmór zBej woli wszech[wiata, a zgodnie z jego pogldem na \ycie cnota to wybranie ofiary, wobec której mo\na da upust zBo[liwo[ci, któr przypisuje i spoBeczeDstwu ludzkiemu, i siBom natury. CaBe istnienie przedstawia mu si jako walka na [mier i \ycie, w której [miertelni wrogowie wspóBzawodnicz ze sob o zdobycie dóbr konsumpcyjnych. Podejrzliwo[ i okrucieDstwo s mu wiern broni w tej walce, tote\ nie zna lito[ci ani o ni nie prosi.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sanctus benedictus ambr
Blake Jennifer Rodzina Benedi Roan id 2169894
benedictus scaled
Byrd Misa a Tres 5 Benedictus

więcej podobnych podstron