był już bardzo bliski śmierci, ojczysta ziemia zaczęła mu sama stawać przed oczami. Zaczęły mu się przypominać torfowiska, łąki, Lepietnica, skąd pochodziła jego żona, drewniany kościół z dzwonnicą. Wspominał także odpusty, tancerzy, śpiewaczki, chałupy, ale także matka, ojciec, dzieci, żona. Wtedy zaczął płakać i chciał wracać do Polski, ale było daleko... Pomyślał, że chciałby jeszcze kiedyś zobaczyć rodzinną ziemię. Wstał i zaczął iść. Kosztowało go to dużo trudu, pokonywał przeszkody o głodzie, bolały go nogi, plecy i zalewał pot. Rano jednak ujrzał Polskę.
Osoby:
Tomek Wierchowiec Plan:
1. Kłótnia z sąsiadami.
2. Proces.
3. Utrata majątku.
4. Emigracja do Węgier.
5. Praca w Liptowie.
6. Tęsknota za ojczyzną.
7. Powrót do Polski.
FRANEK SELIGA I PAN BÓG
Był sobie tytułowy Franek, który to pracował w kopalni w Magurze. B>4 bardzo przystojny, do tego stopnia, że jak szedł przez wieś to kobiety się za nim oglądały, a on był dumny ze swej urody, a także z faktu, że wywodził się ze szlachty (przynajmniej takie były opowieści). Ale ludzie się z tego śmiali.
W Kuźnicach mieszkał rachmistrz Walewski, który miał córkę Anielcię. Była ona śliczna jak żadna kobieta i spodobała się Frankowi, bo uważał, że skoro oboje są tacy urodziwi, to będą do siebie pasować. 1 zaczął się Franek stroić do kościoła, gdzie także chodziła Anielcia z ojcem. Przestał Franek pić, palić, zbierał pieniądze, żeby tylko się stroić. W kościele zawsze przepychał się do ławki, w której siedziała Aniela z ojcem. Tutaj też zawsze siedział z podniesioną głową, pokazując jaki to on jest cudowny. Patrzył też oczywiście na Aniele i ona czasem na niego zaglądała. Oczywiście przetłumaczył to sobie w ten sposób, że Aniela go polubiła i zaczął się tym faktem wszystkim chwalić. Gdy mówił to ludziom, to wszyscy się dziwili, bo przecież ona jest panną, a on chłopem, na co Franek oczywiście się burzył, bo przecież on jest ze szlachty! Wręcz jeden z rozmówców (nie jest napisane kto) zapytał go: „Cy cie odymiło?!” :D Franek jednak uważał, że jest piękny i to wystarcza.
Gdy Franek tylko chodził do Kuźnic, np. po wypłatę, zawsze szukał wzrokiem Anielci. Ona mimo, że była panną, to nie stroniła tak bardzo od Franka. Sama nie raz chodziła w chuście na głowie i boso. Jednak fakt, że ojciec jej był rotmistrzem zmuszał do tego, że trzeba do niej było mówić panno Anielo, a nie zwyczajnie - Anielci u.
Raz wybrała się Aniela do Olczyska na borówki i tam zakradł się na nią Franek. „Były już usta na ustach, ręce poza plecy - wydarła się”. Wtedy Franek się wściekł, bo dowiedział się do tego wszystkiego, że Aniela by za niego nawet wyszła za mąż, gdyby tylko ojciec pozwolił. Jednak ojciec upatrzył dla niej krawca z Sącza. Przestał więc Franek widywać Anielę, bo ją ojciec zamykał, wiedział tylko od służącej, że Aniela go kocha.
Oboje doszli do wniosku, że im to tylko Pan Bóg może pomóc. W pobliżu nie było żadnego kościoła, tylko kapliczka murowana z mosiężnym daszkiem, a w niej oko Opatrzności wyrobione z drewna i pomalowane. Klęknął Franek przy owej kapliczce, ściągnął kapelusz i zaczął się modlić. Obiecał Bogu, że jak mu pomoże, to przyniesie mnóstwo srebra do kościoła (jeszcze nie wie skąd je weźmie: może wykopie, a może
2