O Pan I robi Panu II wymówki, twierdzi, że to jego chęć wyjścia spowodowała zamknięcie się drzwi. Pan II odpiera zarzuty, chodzi, stuka, próbuje otworzyć drzwi. Pan I się denerwuje, ciągle uważa, że jego wolność wewnętrzna i tak nie została ograniczona. Pan II się o zakres nienaruszalności swojej wolności wewnętrznej nie martwi, zdejmuje but i wali nim w ścianę.
D W wyniku stukania, a może z zupełnie innych przyczyn, jedne z drzwi się otwierają i pojawia się w nich Ręka ogromna, która, kiwając palcem, przyzywa Pana II. Ten podchodzi. Ręka - na migi - każe sobie oddać buty i pasek od spodni. Potem kiwa na Pana I. Jemu też każe oddać buty i szelki od spodni. Pan I tłumaczy się gęsto, jest lizusem.
0 Pan II się denerwuje, ograniczenia zewnętrzne drażnią go. Zauważa, że więźniom zawsze najpierw odbiera się paski i sznurówki, żeby się nie powiesili. A to by znaczyło, że Ręka myśli o nich w kategoriach życia i śmierci.
0 Pan I nadal twierdzi, że jest wolny, bo jego wolność wewnętrzna w dalszym ciągu pozostała nienaruszona. Zapytany, jakie ma możliwości, mówi, że mógłby podwinąć nogawki, ubrać marynarkę na lewą stronę, udawać rybaka i śpiewać. Pan II realizuje ten pomysł.
0 Pojawia się Ręka i każe sobie oddać spodnie i marynarki. Panowie zostają w koszulach i pasiastych, identycznych kalesonach do kolan. Dodajmy, że Pan I oddaje ubranie niejako z własnej inicjatywy.
D Pan I znów zarzuca Panu II, że to przez niego zostali pozbawienie dalszych części garderoby. Ten znów mówi, że takie uzasadnienie nie ma podstaw. Pan I ciągle mówi o swoim poczuciu wolności wewnętrznej, co bardzo złości Pana II. Pan I w imię wolności wewnętrznej nie będzie się bronił. Bronić się to uczynić wybór, a więc naruszyć tę wolność.
□ Pojawia się Ręka. Tym razem przyzywa obu Panów równocześnie i skuwa ich razem kajdankami. Panowie, nawet Pan I, są już mocno zdegustowani. Pan II jako zwolennik działania zewnętrznego, stwierdza, że Rękę trzeba przeprosić, tak profilaktycznie, za wszystko. Pan I oczywiście odmawia, chyba że... Pan II go zmusi. Pan II mówi na to, żeby czuł się zmuszony.
D Drzwi się otwierają, pojawia się Ręka. Pan II wygłasza przeprosiny za wszystko, „za to, co Ręka wie, a my nie wiemy". Pan I się przyłącza. W drugich drzwiach pojawia się druga Ręka, w czerwonej rękawiczce, przyzywa Panów. Ręka pierwsza nakłada paierowy kaptur na głowę Panu II, potem Panu I. Robi im się ciemno, ale „kiedy woła, trzeba iść". Potykając się, idą ku Ręce drugiej. Nagle przypominają sobie o teczkach. Znajdują je po omacku i „wychodzą w stronę Ręki drugiej. Wyciemnienie. Kurtyna".