Croma, Croma... 4, "Ten pierwszy raz"


CROMA 4

Ta część jest zadedykowana specjalnie dla Soyka ^_^ To dzięki jej testowi wpadłam na pomysł z nowymi bohaterami^_^ Thx Soy!!!:>

_______________________

Pojawili się w ciemnym pomieszczeniu.Cuchnęło zgnilizną i padliną.

-Pan na razie oczy zasłoni.-machnęła znów palcem. W tym momencie Zelgadis nie widział nic. Czerń...i tyle.

-AAAGRR!!!!-krzyknął. Starał się przyłożyć dłonie do oczu, ale nadal nie mógł się ruszyć.

-Nie drzyj się!-warknęła. Znów machnęła palcem i Zelgadis zniknął.

-MMMMMM!!!!!!-krzyknęła Lina próbując wydrzeć się sznurom.

-A ty...-wskazała Nillyam na Linę.-Teraz pośpisz...słaba jakaś jesteś. Czemu?- spytała ironicznie i złośliwie.

Lina znów zobaczyła obraz. TEN obraz...

-Co chcesz powiedzieć?- Nillyam dobrze się bawiła. Jednym ruchem palca uwolniła usta Liny.

-Gdzie Zelgadis!!!!!!!!!!!!!!!!!!?????-ryknęła na całe gardło Lina.

-Kto?

-Zelgadis!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

-Ten co był przed chwilą? Jeśli nie zaginął w astralu to jest na samym dole wśród demonów.- powiedziała jakby to było oczywiste.

-Nie...-

-No...raczej długo nie pożyje. Szczególnie, że odebrałam mu wzrok.

-Nie! ZEL!!!!

-Po co go wołasz? Nie słyszy. Nawet nie wiesz jaką mam ochotę cię pomęczyć. Szkoda, że jesteś mi potrzebna. I szkoda, że jak pobiorę od ciebie tę moc, niewiele zostanie z twojego ciała...o duszy już nie mówię. Żadnego pożytku z ciebie.

Nagle Lina zauważyła leżące w kącie ciało. Było wyjątkowo znajome. Złote, długie włosy...Przecież to...

-No, kończymy.-powiedziała szybko Nillyam, gdy zauważyła, że Lina przygląda się drugiemu więźniowi.- A raczej...zaczynamy.-uśmiechnęła się paskudnie.

Lina poczuła silny ból w karku.Świadomość zaczęła ją opuszczać. Po chwili nie widziała i nie czuła już nic.

***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~**~~~***~~~***~~~***~~~***~~~

Xellos wrócił do domu. Spojrzał na bałagan zostawiony przez Nillyam.

-Filia...jak mogłaś tak napaskudzić???Ja myślałem, że smoki to schludniejsze są!!!-przeszedł się po mieszkaniu. Dopiero po chwili uświadomił sobie, co się wydarzyło.Przebiegł po pokojach i zatrzymał się przy podartym zdjęciu.

-Fak...-zaklął i część mieszkania wybuchła, jakby pod wpływem jego emocji.-Nilly...pożałujesz tego.

Kopnął leżące krzesło i zniknął. Biedne siedzenie wpadło na ścianę i pękło.

***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~**~~~***~~~***~~~***~~~***~~~

Filia przebudziła się w ciemnym, ogromnym pomieszczeniu. Nie mogła się ruszyć. Czuła, że ma ciężkie obręcze na szyi oraz nadgarstkach. Uchyliła lekko oczy. Kajdany były przyczepione grubymi łańcuchami do ściany. Nie takimi, z którymi nie mógł by sobie poradzić smok, ale o dziwo Filia nie mogła się przemienić. Z trudem rozejrzała się. Obraz był zamazany, ale widziała przed sobą jakąś kobietę. To chyba Nillyam.

-Uch...-chciała przekręcić szyję, ale łańcuch jej to uniemożliwił.

-O, przebudziłaś się?- Nillyam podeszła do niej i spojrzała z politowaniem. Filia warknęła cicho.

-Widzę, że łańcuch się przydał.- uśmiechnęła się.

-Zostaw ją Nilly.- powiedział czyjść zimny głos. Kobieta odwróciła się machinalnie.

-Xellos...-wysyczała.

-A tak.

Zaraz za nią stał Xellos z przymrużonymi ślepiami.

-Wypuść ją, albo dojdzie do niepotrzebnego rozlewu krwi...- stuknął końcem laski o ziemię.

-Ho,ho...w twoich ustach słowa "niepotrzebny rozlew krwi" brzmią bardzo...egzotycznie...wręcz nienaturalnie.- zniknęła i pojawiła się tuż koło leżącej na ziemi Liny. Wzięła dziewczynę za kark i podniosła.

-Obudź się.- powiedziała milutko patrząc na Xellosa. Oczy Liny lekko się uchyliły. Strasznie źle się czuła. Miała wrażenie, że jak zaraz się nie położy to zwymiotuje. Nillyam postawiła ją na ziemi, a ta zachwiała się.

-Lino...-zaczęła Nillyam łagodnie- Pamiętasz Gourry'ego?

Lina zadrżała.

-A Zelgadisa?

Opadła na kolana i zaczęła ciężko dyszeć.

-Obaj mają ze sobą coś wspólnego. -spojrzała z zadowoleniem na Xellosa- Wiesz może co?

Lina zacisnęła oczy i usta. Nie...nie chciała tego słyszeć. Błagam, nie!!!

-Obaj...umarli...przez...ciebie.-każde słowo oddzieliła od siebie króciutką pauzą i wypowiedziała je z ogromną siłą i naciskiem.

-NIE!!!!!!!!!!- Lina uderzyła pięściami o ziemię. Nie obchodził ją ból mocno zbitych nadgarstków.-Nie!Nie!Nie! Zostaw mnie!!!!!

-Nie mogę...ale wiem, czym możesz odkupić swe winy...

Xellos patrzył uważnie na Nillyam i nic nie robił. Po prostu...stał.

-Xellos...-wydyszała Filia- Zrób coś!!!

-Nie Filio.- odpowiedział lodowato- Nie teraz. I nie zaraz.

-Ale...nie pozwól...

-Cicho Filia.- syknął groźnie. Przerażona smoczyca zamilkła. Co się tu dzieje do jasnej cholery???

-Wiem co możesz zrobić...aby wrócić im życie...-powiedziała prawie szeptem Nillyam.

Lina uniosła głowę.

-Co?-spytała słabo.

-Widzisz ten kryształ?- wskazała na czarny kamień stojący na postumencie.

-Tak...

-Rozbij go Laguna Blade...i ożyją...-zacisnęła palce.

-Tak?

-Nie Lino.-gwałtownie przerwał Xellos.-Nie rób tego. Nie ożyją.

-Ssss...-zasyczała Nillyam i spojrzała morderczym wzrokiem na Xellosa.- Ożyją Lino...ożyją...

Rudowłosa ciężko wstała i rozejrzała się niemrawo. Co robić?

-Nie. Lina, nie rób tego. Kryształ tylko wchłonie twoją energię.

-A...-zaczęła- Dlaczego ty nic nie zrobisz?- spytała ze złością.

-Nie mogę. Nie mam prawa.

Nillyam zbliżyła twarz do Liny i szepnęła jej do ucha.

-Widzisz? Głupi sługus Zellas...nie może cię powstrzymać bo nie ma prawa...skąd wiesz że nie kłamie? Jak zawsze.

Lina była pod poważnym wpływem Nillyam. I Xellos to widział. Cóż, dużo z tego co teraz powiedziała demonica było prawdą. Nie mógł nic zrobić. Przyglądać się jedynie rozwojowi wypadków.

-I co?-spytała Lina patrząc na Xellosa- Co zrobisz teraz?

Zaczęła wymawiać inkantację.

Xellos nie drgnął. Nie mógł nic zrobić. Ale żeby chociaż Filię stąd zabrać. Żeby tylko...

-Xellos!!!-krzyknęła rozpaczliwie Filia- Zróbże coś!!!!!!

Nie poruszył się.

-Czy to prawda? Co powiedziałeś? Z tym kryształem?

-Mhm...

-Powstrzymaj ją!!!!- rzuciła się, ale łańcuchy brutalnie sprowadziły ją na twardą posadzkę.

-Nie ma to jak ujarzmić zwierzę.-zaśmiała się Nillyam. Xellos zacisnął palce na lasce.

-Laguna...

-Stój.-spokojnie powiedział kobiecy głos. Lina już nie mogła zatrzymać zaklęcia. Jednak kobieta, która ukryta była w cieniu machnęła tylko ręką i zaklęcie ustąpiło. Nie było nic. Lina spojrzała ze zdziwieniem. O co chodzi? Jak to się stało? Takie potężne zaklęcie...

-Idziesz ze mną. Nie próbójcie sztuczek.Nie uda wam się.- zniknęła. A razem z nią Lina.

-Xellos...kto to był?-spytała Filia.

-Nie...nie mam pojęcia.- patrzył szeroko otwartymi oczami w miejsce gdzie przed chwilą stała kobieta, która bez najmniejszych przeszkód zniszczyła Laguna Blade. Jak to się stało?????????

***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~**~~~***~~~***~~~***~~~***~~~

-Co??? Kto to był?!!- delikatny głosik zmienił się w tak piskliwy, że mógłby zbić szybę.

***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~**~~~***~~~***~~~***~~~***~~~

Lina pojawiła się w jasnym pokoju. Sama. Co się tu do cholery dzieje????? Wstała na chwiejących się nogach i rozejrzała po pokoju. Po środku stał mały stoliczek ze słoiczkiem.

-Lino.-znów przemówił kobiecy głos.- Czy chcesz zobaczyć Zelgadisa i Gourry'ego?

-Ale...

-Czy chcesz?

Z trudem przełknęła ślinę. Co od niej chce ten głos?

Niepewnie kiwnęła głową.

-Świetnie.Zjedz tabletki, które leżą na stole...zjedz tabletki.

Lina rozpoznała je. To była trucizna.Lina cofnęła się kilka króków. Nie chciała umierać. Przyparła plecami ścianę i ze strachem spojrzała na stół.

-Czemu nie jesz?-spytał poirytowany głos- Jedz!

-Nie.-Lina potrząsnęła głową- Nie dam się zabić! Zostaw mnie w spokoju!

-...- głos chyba myślał nad tym co zrobić.- Nie chcesz im pomóc?

-Im już nie można pomóc!

-Można. Skąd wiesz, że nie?

-Nie można...-szepnęła.

-Znów chcesz mieć wyrzuty? Znów cierpieć, z ich powodu?! Dobrze wiesz, że to ty ich zabiłaś!!!

-Nie! Błagam zostaw mnie wreszcie!!!- zatkała uszy rękoma. Nie chciała po raz kolejny tego słuchać.

-To twoja wina.- głos wiedział co robić -Ale możnesz im pomóc. Zjedz tabletki!

-Nie...nie...-powtarzała icho Lina. Teraz już klęczała. Miała tego dosć. Zostawcie ją w spokoju!!! Wpływa głosu na jej umysł był coraz większy.

-Nie będziesz już więcej cierpieć...czy nie tego chcesz? Spotkasz się z nimi. I razem wrócicie...

-Nie,nie,nie...

-Zjedz...nie chcesz zobaczyć czy są cali i zdrowi? Daję ci szansę...

-Nie...- zacisnęła oczy i starała się nie słyszeć bardzo przekonującego głosu. On jednak tkwił w niej. Nie dało się nic zrobić.Cały czas wiercił w jej głowie ogromną dziurę."Zostaw mnie!"

-Jak możesz nie chcieć im pomóc?! Przecież zabiłaś ich! I nic tego nie zmieni!

-...- ustępywała. Nie mogła dłużej tego znieść. Opuściła ręce i spojrzała martwo na stolik. Już prawie nie myślała.

-Zjedz. Wtedy wszystko się zmieni...już nikt nie będzie miał do ciebie żalu...

-Żalu?- spytała zaspanym głosem.-Ktoś ma do mnie żal?

-Oczywiście. Nie wiedziałaś? Wszyscy, którzy znają tą historię.

-Nie! To nie była moja wina!!!

-Owszem. Była!!!- ostatnie słowo zastało wykrzyknięte, w taki sposób, że odbiło się echem po czterech ścianach pomieszczenia i wróciło do Liny ze zwielokrotnioną siłą. Dziewcztna już nie wiedziała co robi. Miała dość tego wszystkiego. Tych cholernych głosów nie wiadomo skąd, demonów, które się do niej przyczepiły i ogromnego poczucia winy. Nie będzie już nigdy nikogo z przyjaciół narażać. Przecież gdyby nie ona to Gourry pewnie siedziałby teraz w jakiejś karczmie i opychał się dziczyzną, a Zelgadis wertował stronych grubych tomów w bibliotece.Tak nie może być, że z jej winy giną niewinni.

-Nie byli zwykłymi ludźmi...-głos jakby odgadł jej myśli.

Lina drgnęła. DObrze!Zrobi wszystko, tylko nie wypowiadaj tego słowa! Proszę!

-...byli przyjaciółmi. Twoimi przyjaciółmi.

To uderzyło w Linę najbardziej. Nie miała siły już krzyczeć. Rzuciła się jedynie do stolika, złapała za słoik i odkręciła pokrywkę. Zauważyła garść białych tabletek. Przystawiła do warg brzeg słoika i pozwoliła, aby cała jego zawartość znalazła w jej ustach.

***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~**~~~***~~~***~~~***~~~***~~~

-Nie! To nie tak miało być wykorzystane!!!

***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~***~~~**~~~***~~~***~~~***~~~***~~~

Szklany słoiczek upadł na ziemię, ale nie zbił się, tylko poturlał pod ścianę. Lina cofnęła się kilka kroków z przerażeniem w oczach. Bała się to połknąć, a jednak po kolei małe granulki spływały jej do brzucha. Oparła się rękami o ścianę i zaczęła ciężko oddychać.

-I co? Czy nie lepiej?-spytał głos.

-Nie...

-Zaraz przejdzie. Nie będziesz czuła nic.

Lina uderzyła lekko plecami o ścianę i spojrzała przed siebie. Cały obraz był zamazany i przykryty mgłą. Co się dzieje? Tabletki szybko działają. Nagle poczuła, że wszystkie emocje słabną. Robi się cicho i ciepło. Tak dobrze, tak miło. Delikatnie osunęła się na ziemię z uśmiechem na ustach. Obraz stał się biały. Chyba widziała anioły. No...te stworzonka z takimi długimi skrzydłami...

-Lina!

Co to za głos? Co on rabi tutaj?

-Lina!!!

Odejdź. Daj mi spokój. Umieram.

-Żesz do cholery. LINA!!!

...

-Nie da się nic z tym zrobić?

Cieniutki głos koło niego zapiszczał.

Lina poczuła, że ją ktoś podnosi.

Nie! Zostawcie mnie! Chcę już umrzeć! Proszę! Dajcie mi...

-Przepraszam Lino, ale to dla twojego dobra.- ktoś mruknął. Została postawiona w pionie.

Zostaw...

Ktoś rzucił nieznane jej zaklęcie. Nagle wszystko wróciło. Zamazany obraz, emocje, poczucie winy i wspomnienia. Zniknął natomiast spokój, ciepło i anioły. Nie było jej dane zobaczyć Boga. Na dodatek poczuła, że zaraz będzie wymiotować. Nie! Nie! Nie! Zakaszlała gwałtownie i opadła na kolana. Co oni jej zrobili??? W końcu kaszlnęła tak mocno, że pozbyła się wszystkich tabletek. Złapała się za brzuch i cicho jęknęła.

-Ajjj...

-Jak śmieliście?!- znów ten głos. Był wściekły.

-Ależ Sorrow...-pisnął cieniutki głosik.

-Zamknij się cute! Miałeś się nie odzywać!

O co chodzi? Lina uniosła oczy, a pot spłynął po jej twarzy. Co to za dziwaczne dwie postacie? Tutaj...jakaś mała dziewczynka. Wzrostem przypomina Amelię, ale to nie ona, bo ma brązowe włosy do łopatek. Lina zauważyła ogromne,słodkie, orzechowe oczy. Kto to jest? Dziewczynka ubrana była w żółty żakiecik z wystającą spod niego maleńką, czerwoną spudniczką. Na ramionach miała dwa żółte wybrzuszenia, spod których wyglądały cienkie, czerwone rękawy, obciskajace kurczowo jej ręce.Na piersi miała dużą, czerwoną kokardę, od której odchodziły dwie cienkie wstążki tegoż samego koloru. Na nogach miała żółte podkolanówki.

-Kim...jesteś?-spytała z wysiłkiem Lina.

-Me?- dziewczynka przestraszyła się i pobiegła w drugi kat, po czym schowała się za jakiegoś mężczyznę. Kolejny nieznajomy? Nie. Tym razem Lina wiedziała, że skądś go zna. Ten ubiór...oczy... Zerwała się na nogi i podbiegła do niego.

-Przepraszam!!!!!!!- krzyknęła i przycisnęła się do niego.-Przepraszam!!!!! Przepraszam!!!!!!!- krzyczała bez opamiętania.

-Lina co się stało?- mężczyzna był zdziwiony.

-Przepraszam cię...-powiedziała jakby spokojniej.

-Za co?

-Że przeze mnie zginąłeś...

-Ale Lina! Ja tu jestem! Ja żyję!

-Zel?- puściła jego talię i przyjrzała się. Faktycznie. To był on. Cały i zdrów.

-Jak się cieszę!!!- uśmiechnęła się, a z oczu popłynęło jej kilka łez.

-A ja już myślałem, że ty umarłaś.

-Kto to?- dopiero teraz odezwała się mała dziewczyna chowająca się pod peleryną Zelgadisa.

-Lina Inverse.-powiedział Zelgadis- Ta o której ci opowiadałem.

-Zel, kto to?- teraz Lina zadała pytanie.

-Nie uwierzysz jeśli ja ci to powiem.- uśmiechnął się i zrobił kilka kroków odsłaniając dziewczynkę.

-Przedstaw się.

-Mhm...-kiwnęła jak na zawołanie. Uśmiechnęła się słodko i lekko dygnęła.- Jestem...Cute Angel!!!^_^

-Co?- zdziwiła się Lina. -Jesteś...

Maleńkie, białe skrzydełka zatrzepotały na plecach dziewczyny.

-Aniołem???????????/

-Mhm.^_^

-Pomogła mi wyjść. Gdyby nie ona pewnie bym cię nie znalazł.

-Anioł???- jeszcze raz powtórzyła Lina nie bardzo wiedząc co się tu dzieje.

-Cute, miałaś się nie wtrącać.- powiedział ktoś lodowatym głosem. Dziewczynka zadrżała.

-Sorrow, musiałam. Nawet nie wiesz, jak on przypomina mi brata.- pisnęła składajac ręce.

Nagle koło nich pojawiła się kobieta. Ta która zabrała Linę od Nillyam i namawiała do połknięcia tabletek. Miała krótkie, srebrno siwe włosy i metaliczne oczy.Płynął z nich niewypowiedziany chłód. Na twarzy próżno było szukać uśmiechu. Nigdy tego nie robiła. Na szyi miała gorsecik w odcieniu zgniłej zieleni. Niżej znajdował się czarny materiał lekko przysłonięta fioletowym kostiumem mocno odsłaniającego dekold kostiumu. Na rękach znajdowały się czarne rękawiczki. Na głowie znajdowała się ciemnofioletowa przepaska, której końce zwisały po bokach. Czoło zdobił metaliczny talizman. Zza kobiety zystawały dwa, rozłożyste białe skrzydła, ozdobione fioletową biżuterią.

-A ty to kto?- mruknęła Lina.

-Angel of Sorrow.- powiedziała chłodno.

-Sorrow! Uśmiechnij się!- zapiszczała wesoło Cute.

-Nie jestem taka jak ty, Cute.-spojrzała na Linę- To ja jestesm odpowiedzialna za spotęgowanie twojego poczucia winy.

-Domyśliłam się.-warknęła zniesmaczona Lina.

-Lepiej powiedz, dlaczego chciałaś zabić Linę?- spytał Zelgadis.

-Potrzebna mi była, a co?

-Nic, prócz tego, że to moje życie.

Sorrow prychnęła i założyła ręce na piersi.

-Brzydko Sorrow...brzydko...-odezwał się kolejny głos.

-Ile was tam jest!!!?- ryknęła Lina i zamachała rękoma.

Sorrow westchnęła.

-Red, przestań.- warknęła.

-Sorrow...czy musisz być taka oziębła?

W rogu zabłysło czerwone światło.

___________________________________

Croma mi jakoś ciężko idzie ^^"""" No nic. Mailito: Chimi@vp.pl

Shi-san

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Croma, Croma... 1, "Ten pierwszy raz"
Croma, Croma... 7, "Ten pierwszy raz"
Croma, Croma... 3, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 3, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 8, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 9, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 7, "Ten pierwszy raz"
ten pierwszy raz, smieszne teksty
Nagini - Ten pierwszy raz, FF Draco Hermiona
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 5, "Ten pierwszy raz"
To czego pragniesz naprawdę, To, czego pragniesz naprawdę... 1, "Ten pierwszy raz"
Ten pierwszy raz (drabble)
ten pierwszy raz,46
ten pierwszy raz
Ten pierwszy raz
Ten pierwszy raz i duzo wiecej
Jej pierwszy raz
35 lat temu Polacy pierwszy raz sprzeciwili się PZPR

więcej podobnych podstron