D. Niewola
CIUCIUBABKA
— To Maciek, nie poznajesz go? —próbowałem podpowiedzieć Sławkowi.
— Złapałeś Seweryna! — wrzeszczałem za chwilę.
— Bądź cicho — uspokajała mnie Petronela. — Przecież i tak nikt cię nie słyszy. Miała rację. Sławek wcale mnie nie słuchał. Sam doskonale radził sobie z rozpoznawaniem kolegów. Dotykał ich twarzy i rąk, sprawdzał, czy we włosach nie ma przypadkiem jakiejś spinki lub kokardy, badał nawet długość spodni i obmacywał pantofelki.
— Pewno podpatruje — szepnąłem Krzysiowi na ucho. Krzyś był jednak odmiennego zdania. Petronela również. Postanowiłem więc spróbować sam.
Lalka zawiązała mi na oczach apaszkę. Uniosłem odrobinę powieki i usiłowałem coś dojrzeć. I wiecie co? Nie zobaczyłem nic. Wokół mnie było tak ciemno jak w nocy.
Poczułem, że ze strachu trzęsą mi się kolana. Zamachałem rękami w powietrzu i złapałem coś gładkiego i szeleszczącego.
— Kokarda — domyśliłem się. Petronelu, czy to ty? Lalka zapiszczała z radości.
Później namacałem coś miękkiego i milutkiego. Głaskałem to coś i dotykałem, ale nie mogłem rozpoznać. Lecz gdy usłyszałem ciche sapanie, od razu odgadłem:
—Krzyś!
Ściągnąłem z oczu apaszkę i choć moje prawe kolano jeszcze trochę się trzęsło
— byłem bardzo zadowolony. Zerknąłem nawet w stronę przedszkolaków — może ktoś dostrzegł mój sukces i będzie bił brawo?
Dzieci były jednak zajęte. Dzieliły się wrażeniami z zabawy:
— Poznałem cię od razu, bo nosisz okulary.
— Namacałem twój perkaty nosek.
— Dotknąłem loków i już wiedziałem.
Każdy ma jakieś charakterystyczne cechy, po których można go rozpoznać. A jeśli jeszcze nie wiecie, w czym jesteście szczególni — zerknijcie później do lusterka.
J. Gałkowski
Album rodzinny.
Czegoż nie znajdziesz w rodzinnym albumie,
jeśli tylko poszukać umiesz.
Dawne stroje, stare mundury,
altanki, stoliki, fotele ze skóry
i domy, jakich już teraz nie ma —
bo wszystko ciągle się zmienia.
Ten chłopak o oczach wesołych
to twój tata, gdy idzie do szkoły,
a ta dziewczynka z białą kokardą
to twoja mama — naprawdę!
Ten na wyblakłym zdjęciu pan z rowerem
to dziadek, gdy był jeszcze kawalerem,
dalej na kilku kolejnych kartkach
wujek Jurek zimą na nartach.
Odnajdziesz też w albumie rodzinnym
ojca i matki lata dziecinne.
A tuż obok buzia uśmiechnięta,
to ciocia Asia, straszna wiercipięta,
co przez dzień cały bez ustanku
chciałaby biegać ze skakanką
i jeszcze dziś na twoich imieninach
tamte lata sobie przypomina.