plik


ÿþSny z nazwiskami Sny z nazwiskami - odcinek 12 - Jakobe Mansztajn Autor Maciej Gierszewski Å" 1 sierpieD 2009 12:09 {W pakiecie promocyjnym w ramach debiutu& } 140505 CK  Zamek , Sala Kominkowa, za chwil ma si zacz kolejne spotkanie w ramach  Poznania Poetów , spotkanie z MiBoszem Biedrzyckim, które ma prowadzi Toma~ `alamun. Za czarnym fortepianem Edward Pasewicz rozstawia perkusj, bdzie graB, podobno ma nie [piewa, tak stoi w programie:  Bdzie graB, ale obiecujemy, nie bdzie [piewaB , to zdanie jest wydrukowane na czerwono. Siedz na widowni, obok mnie nikt nie siedzi, chocia| jest du|o ludzi. Siedz nawet na podBodze przy drzwiach. Rozpoczyna si spotkanie. Jest [miesznie. MiBosz ma na gBowie napoleoDsk czapk i dorysowane wsy. WBa[nie czyta jaki[ smutny wiersz, gdy otwieraj si drzwi. Wchodzi Jakobe Mansztajn, stara si zachowywa bardzo cicho, ale drzwi bardzo skrzypi. Wszyscy z sali spogldaj w jego kierunku. On strasznie si czerwieni i gBo[no przeprasza. Edward mówi do niego:  Nie bdz bezczelny, [cignij koszulk . Na co Jakobe faktycznie zdejmuje przez gBow swoj czerwon koszulk, na której ma prasowank z gBow Che. 100307 Stoj przed regaBem z ksi|kami, który odbija si w lustrze, którego odbicie tak|e odbija si w lustrze, ale stojcym po drugiej stronie sali. Najpierw staram si sczytywa tytuBy ksi|ek z grzbietów. A po chwili sam si w nim przegldam. Mam wymalowane na ciele i ubraniu jakie[ literki. Jakobe Mansztajn mówi do mnie:  Jeste[ znakiem . Patrz uwa|niej. Rzucaj mi si w oczy moje ogromne bokobrody á la Mickiewicz. Wygldam komicznie. Sam si z siebie [miej. Jakobe zreszt tak|e si ze mnie [mieje. Pani bibliotekarka pyta, czy mógBbym powiesi nad lustrem plakat  Seryjnych poetów . Wchodz na hokera, ale to ju| jest  Dragon na Zamkowej w Poznaniu, i wieszam ponad póBk z alkoholami plakat  Seryjnych poetów . 270408 W nocy razem z Adamem Kaczanowskim spaceruj ulicami Sopotu. Jest ciepBo i cicho. Adam pyta, kiedy dojdziemy do domu Jakuba. Odpowiadam, |e nie wiem, ale ma si nie martwi, bo znajdziemy, przecie| Sopot nie jest du|ym miastem. Zreszt Jakobe Mansztajn dzwoni co chwil i pyta:  Gdzie jeste[cie? , odpowiadam, |e tu i tu, podajc nazw ulicy, na co on mówi:  To ju| blisko . Chodzimy tak od kilku godzin. Zaczyna [wita. Adam chce biega, mówi do mnie:  Maciej, ju| czas zacz poranny trening . Kucamy w blokach startowych, po mojej prawej rce mam Jakobe, który jest czarny, jak murzyn. 200709 Nad rzek. Chc si wykpa, ale w tym miejscu rzeka jest pBytka, dlatego id w gór, mo|e gdzie[ jest gBbiej. Du|a dziura, gdzie zgromadziBa si woda i chce tam si wykpa, wskoczy z brzegu prosto do niej, ale kolejka jest tak du|a, |e rezygnuje. Zreszt wilkiem si na mnie patrzy, dlatego id dalej, dalej w gór rzeki, wierzc, |e bdzie gBbiej, gdzie[ bdzie gBbiej, gdzie[ musi by gBbiej i bd mógB si wykpa. Teraz wody jest po kostki. Za zakrtem, który ma przeszBo 90 stopni, jest zajezdnia pocigowa, stoi du|o wagonów, rzeka wci| pBynie, pBynie przez du|e kosze na [mieci, peBne s zimnej wody, wiec w nich chc si kpa. Wskakuje do pierwszego i przepBywam przez trzy nastpne, wychodz, wycieram si o li[cie Bopianu i przygldam jak za murem Jakobe Mansztajn przeszukuje kontener wagonu peBnego [mieci. Przerzuca du|e, foliowe, czarne torby przez mur, a Joanna Janowicz podchodzi i zabiera te torby, cignie je za sob, cignie w miejsce, gdzie mo|e si schowa i zaczyna przeszukiwa co wstpnie przesortowaB Jakobe. Wyszukuje nie uszkodzonych przedmiotów. Podchodz do niej i mówi, by si ze mn podzieliBa, ona odpowiada, |e dobrze, ale musz co[ równie| robi, wic uzgadniamy, |e bd szukaB miejsca, aby chowa te rozwalone [mieci, do niczego si nie nadajce. Jakobe wyszukuje kartony z perfumami L oreala i Douglasa, s to zwroty z drogerii do tych firma, podobnie jak ksi|ki, zdjcia i plakaty, to zwroty z Reala i Empiku; wBa[nie Joanna przeszukuje drzeworyty japoDskie, które nie daj si podzieli na 3y cz[ci w taki sposób, aby historia opowiadana za ich pomoc byBa jasna i klarowna, historia w komiksie japoDskim. Jabobe [ni si tak|e Joannie Herman: 240709 Jestem na snobistycznej imprezie. Wntrze przypomina luksusowy paBac, wokóB ludzie w maskach weneckich. Wszyscy graj w jak[ gr, ale nie jestem wtajemniczona& Poruszam si po korytarzach z lampk wina w rce, jak inni. Nie mog nikogo rozpozna, nikt nie podchodzi, ale podejrzewam |e to literaci, bo wszdzie le| tomiki wierszy. Z jednego z pokoi (a mo|e raczej z komnaty) sBycha dziwn minimalistyczn muzyk, przez zamknite drzwi przecieka ró|owe [wiatBo. Podchodz i delikatnie naciskam klamk. W [rodku krajobraz jak z teledysku: z sufitu sypi si w zwolnionym tempie kartki z tekstami, po[rodku stoi wielki na póB sali stóB bilardowy, a na nim w pozycji póBle|cej, odziany tylko w obcisBe skórzane spodnie tkwi rozanielony Jakobe Mansztajn. Wyglda jak faun, zapu[ciB sobie sko[n bródk, ma maleDkie ró|ki. Cudnie si u[miecha. WokóB stoj na wpóB roznegli|owani pikni mBodzi chBopcy i prze[liczne dziewczta w maskach, ka|da z ksi|k w rku. Wyglda na to, |e ustawili si do Jakobe w kolejce. Ja tak|e ustawiam si w kolejce. Wstydz si pisa, co dalej& ale dziaBo si, oj, dziaBo& [cytat z maila]

Wyszukiwarka