Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
III.38)
Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana
Maria Valtorta
Księga III - Drugi
rok życia publicznego
–
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA –
38.
«POZOSTAW UMARŁYM GRZEBANIE UMARŁYCH»
Napisane 3 czerwca 1945. A,
5237-5241.
Widzę Jezusa, który wraz z jedenastoma – ponieważ
wciąż brakuje
Jana – idzie w kierunku jeziora. Mnóstwo osób tłoczy się wokół Niego.
Spośród
nich wielu było na górze, zwłaszcza mężczyzn, którzy przyłączyli się do
Niego w
Kafarnaum, aby jeszcze słuchać Jego słów. Chcieliby Go zatrzymać, lecz
On mówi:
«Należę do wszystkich i wielu jest tych, którzy
muszą Mnie
posiąść. Powrócę. Przyłączycie się do Mnie, lecz teraz pozwólcie Mi
odejść.»
Trudno Mu utorować sobie drogę przez tłoczący się na
wąskiej
ścieżce tłum. Apostołowie posługują się łokciami, umożliwiając Mu
przejście.
Wygląda to jednak tak, jakby zamierzali się na elastyczną substancję,
natychmiast
powracającą do poprzedniej formy. Denerwują się, wszystko –
bezskuteczne.
[por. Mt
8,19n, Łk 9,57n] Znajdują
się
już przy brzegu, kiedy po gwałtownym przedzieraniu się [przez tłum]
podchodzi do
Nauczyciela mężczyzna w średnim wieku, wyglądający na wykształconego.
Aby
przyciągnąć uwagę Jezusa, chwyta Go za ramię. Jezus odwraca się i
zatrzymuje,
pytając:
«Czego chcesz?»
«Jestem uczonym w Piśmie, ale tego, co znajduje się
w Twoich
słowach, nie można nawet porównywać z zawartością naszych przepisów.
Twoje słowa
mnie zdobyły. Nauczycielu, już Cię nie opuszczę. Pójdę za Tobą,
dokądkolwiek się
udasz. Dokąd idziesz?»
«Do Nieba.»
«Nie o tym mówię. Pytam, dokąd się udajesz. W jakich
domach, poza
tym [tutaj], mogę Cię odnaleźć?»
«Lisy mają swe nory, a ptaki swe gniazda, lecz Syn
człowieczy nie ma
gdzie złożyć głowy. Moim domem jest świat; mój dom jest wszędzie, tam
gdzie
znajdują się dusze do pouczenia, nędze do usunięcia i grzesznicy
potrzebujący
odkupienia.»
«Zatem wszędzie...»
«Jak rzekłeś. Ale czy ty, doktor Izraela, będziesz
mógł uczynić
to, co ci najmniejsi robią dla Mnie? Tu wymaga się ofiary,
posłuszeństwa i miłości
wobec wszystkich, ducha przystosowywania się we wszystkim do
wszystkich. Wyrozumiałość
bowiem przyciąga. Kto chce przynieść ulgę, musi pochylać się nad
wszystkimi ranami.
Potem będzie czystość Niebios. Tu jednak jesteśmy w błocie, po nim
stąpamy i trzeba
wyrywać z tego błota ofiary już w nim pogrążone. Nie można podwijać
szat ani się
oddalać, bo tam błoto jest większe. To w nas powinna być
czystość. Trzeba
być nią tak nasyconym, by już nic więcej nie mogło w nas wniknąć. Czy
możesz to
wszystko osiągnąć?»
«Pozwól mi przynajmniej spróbować.»
«Spróbuj. Będę się modlił, abyś był do tego zdolny.»
[por. Mt
8,21n, Łk 9,59n] Jezus
udaje
się
w dalszą drogę, przyciągany przez dwoje śledzących Go oczu. Mówi do
młodego,
wysokiego i barczystego mężczyzny, który się zatrzymał, aby przepuścić
pochód.
Wydaje się on udawać w inną stronę:
«Pójdź za Mną.»
Młody mężczyzna zrywa się, miesza się, mruży oczy,
jakby
oślepiony światłem. Otwiera usta, chcąc przemówić, lecz nie znajduje
odpowiednich
słów. W końcu mówi:
«Pójdę za Tobą, lecz zmarł mój ojciec w Korozain i
muszę go
pochować. Pozwól mi to uczynić, a potem pójdę za Tobą.»
«Chodź za Mną. Pozostaw umarłym grzebanie ich
umarłych. Ciebie
już przyciągnęło Życie. Zresztą pragnąłeś tego. Nie opłakuj pustki,
jakiej
Życie dokonało wokół ciebie, by cię mieć za ucznia. Zranienie uczuć to
korzenie dla
skrzydeł, wyrastających człowiekowi zamienionemu w sługę Prawdy.
Pozostaw psucie się
swemu naturalnemu losowi i wznieś się ku Królestwu, w którym nie ma nic
zepsutego.
Znajdziesz tam niezniszczalną perłę twego ojca. Bóg wzywa i
przechodzi. Jutro
nie znajdziesz już twego dzisiejszego serca i zaproszenia Bożego.
Chodź! Pójdź
ogłaszać Królestwo Boże.»
Mężczyzna oparł się o murek i trwa tak z
opuszczonymi rękoma, w
których trzyma z pewnością worki wypełnione wonnościami i opaskami. Z
pochyloną
głową rozmyśla nad dwoma przeciwstawnymi miłościami: do Boga i do ojca.
Jezus czeka i patrzy. Potem bierze na ręce dziecko,
tuli je do serca i
mówi:
«Powiedz ze Mną: “Błogosławię Cię, Ojcze, i proszę o
Twoje
światło dla tych, którzy płaczą we mgle tego życia. Błogosławię Cię,
Ojcze, i
wzywam Twej mocy dla tego, kto jest jak dziecko potrzebujące kogoś, kto
by je
podtrzymał. Błogosławię Cię, Ojcze, i wzywam Twej miłości, abyś
pozwolił
zapomnieć o tym, co nie jest Tobą, wszystkim, którzy znaleźliby w Tobie
– lecz nie
potrafią w to uwierzyć – całe swe dobro tutaj i w Niebie.”»
Dziecko, może czteroletnie, powtarza swym głosikiem
święte słowa.
Ma rączki złożone do modlitwy w prawej dłoni Jezusa, który trzyma jego
krągłe
nadgarstki jak dwie łodyżki kwiatów.
Mężczyzna podejmuje decyzję. Oddaje pakunki
towarzyszowi i podchodzi
do Jezusa, który błogosławi dziecko i stawia je na ziemi. Obejmuje
młodzieńca i idzie
tak z nim, by go pocieszyć i podtrzymać w wysiłku.
[por. Łk
9,61n] Drugi mężczyzna mówi:
«Ja także chciałbym iść z nim, ale zanim pójdę za
Tobą,
chciałbym pożegnać się z moimi krewnymi. Czy mi pozwolisz?»
Jezus patrzy na niego uważnie i odpowiada:
«Wrosło w twoją ludzką naturę zbyt wiele korzeni.
Wyrwij je, a
jeśli ci się to nie uda, odetnij je. Na służbę Bożą trzeba przyjść
z
całkowitą wolnością ducha. Nic nie powinno wiązać tego, kto [jej] się
oddaje.»
«Ależ, Panie, ciało i krew pozostają ciałem i krwią!
Powoli
będę dochodził do wolności, o której mówisz...»
«Nie, nie. Nigdy byś do niej nie doszedł. Bóg jest
wymagający jak
również nieskończenie hojny w wynagradzaniu. Jeśli chcesz być uczniem,
musisz
ucałować krzyż i przyjść. Inaczej pozostaniesz w liczbie zwykłych
wiernych. Droga
sługi Bożego nie jest wysłana płatkami róż. Jest bezwzględna w swoich
wymaganiach.
Nikt – kto przykłada rękę do pługa, aby zaorać pole serc i rzucić w nie
ziarno
Bożej nauki – nie może oglądać się w tył, aby popatrzeć na to, co
opuścił, co
utracił, co mógł posiadać, idąc drogą powszechną. Kto tak działa, nie
nadaje się
do Królestwa Bożego. Pracuj nad sobą. Stań się mężniejszy. Potem
przyjdź. Nie
teraz.»
Dochodzą do brzegu. Jezus wchodzi do łodzi Piotra,
mówiąc mu
szeptem kilka słów. Widzę Jezusa, który się uśmiecha, i Piotra, który
wydaje się
zachwycony, lecz nic nie mówi. Wchodzi też młodzieniec, który nie
poszedł pogrzebać
swego ojca, lecz podążył za Jezusem.
Przekład: "Vox Domini"
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
03 0000 038 02 Leczenie choroby Lesniowskiego Crohna u doroslych863 03ALL L130310?lass101Mode 03 Chaos Mode2009 03 Our 100Th Issuejezyk ukrainski lekcja 03DB Movie 03 Mysterious AdventuresSzkol Okres pracodawcĂłw 03 ochrona ppoĹźFakty nieznane , bo niebyĹe Nasz Dziennik, 2011 03 162009 03 BP KGP Niebieska karta sprawozdanie za 2008rid&657Gigabit Ethernet 03Kuchnia francuska po prostu (odc 03) Kolorowe budyniewiÄcej podobnych podstron