Dociekając, skąd męka A. Mickiewicz stwierdził: "Cierpi człowiek, bo służy sam
sobie za kata. Sam sobie robi koło i sam się w nie wplata". Ustosunkuj się do
tej myśli odwołując się do wybranych utworów z literatury XIX i XX w.
Niemal każdy człowiek zetknął się w swoim życiu z cierpieniem. Najczęściej
zadawane w takich chwilach pytanie brzmi "dlaczego?" - "dlaczego tak się
stało?", "dlaczego to spotkało właśnie mnie?". Ten kto zadaje sobie takie
pytanie zaczyna też dociekać źródła swego cierpienia. Wówczas prawdopodobnie
okaże się, że jest w tym i jego wina. Być może swoim postępowaniem sam
doprowadził do swojej klęski. W literaturze odnajdujemy potwierdzenie słów A.
Mickiewicza - człowiek sam sobie służy za kata. Nie zawsze jednak chodzi o tę
samą osobę. Zdarza się, że cierpienie, fizyczne lub psychiczne, sprowadza inny
człowiek. Potwierdzenia motta przewodniego ukazują się bardzo licznie w "epoce
cierpień" czyli romantyzmie. W "Panu Tadeuszu" Jacek Soplica popełnia zbrodnię
- zabija Stolnika Horeszkę. Zabójcę dręczą jednak wyrzuty sumienia. Targa nim
poczucie winy, pragnie odpokutować za swój występek; a przecież to on sam
doprowadził do takiej sytuacji gdy tylko pociągnął za spust swej broni. Stolnik
zaś zginął, ponieważ bezwzględnie wykorzystał Soplicę i pozbył się go gdy tylko
ten zapragnął ręki z jego córką. Ta dwójka bohaterów sama zapracowała sobie na
swoją niedolę. Cierpienia jednak nie poszły na marne. Pod przybraną osobą ks.
Robaka, Soplica zrobił wiele dobrego dla swojej ojczyzny. Dzięki temu mógł po
części wymazać własne winy. W II cz. "Dziadów" cierpi widmo złego pana, któremu
nikt z mieszkańców nie chce pomóc. Okazuje się, że za swego życia właściciel
ziemski był niezwykle okrutny. Wyrzucił ze swego domu potrzebującą kobietę,
szczuł psami wszystkich, którzy zrywali jabłka, bo nie mieli co jeść. Teraz
widmo cierpi z powodu swojej przeszłości, która mogła przecież być inna. W
późniejszych utworach również zaobserwowałem kolejne potwierdzenia tezy
Mickiewicza. Przykładem bohatera, który ucierpiał z powodu swojego postępowania
jest Andrzej Kmicic z "Potopu" Henryka Sienkiewicza. Bohater, zaprawiony w boju
o ojczyznę, prowadzi także bardzo hulaszczy tryb życia. Dowodzi również bandą
awanturników, która dopuściła się wielu morderstw oraz czynów niegodnych
wojownika o wolność swojego kraju. Swoim postępowaniem oddział Kmicica
przysporzył sobie wielu wrogów, którzy nie mogli obojętnie patrzeć na kolejne
pijackie burdy i ekscesy. Jego ludzie zostali wciągnięci w walkę i
zdziesiątkowanie. Dowódca zaś utracił, chociaż nie na zawsze, swoją narzeczoną,
Aleksandrę Bilewiczównę. Nie koniec jednak na tym, ponieważ wkrótce Kmicic
został poważnie ranny w pojedynku z Michałem Wołodyjowskim, zwanym także "małym
rycerzem". Doznane przez bohatera klęski miały także swoje dobre strony.
Wkrótce Andrzej Kmicic, podobnie jak jego romantyczny odpowiednik Jacek
Soplica, zmienił się i wsławił zwalczając kolejne oddziały Szwedów. W tym
wypadku awanturnicza przeszłość bohatera przysporzyła mu niemało cierpienia i
kłopotów. Doznane trudy otworzyły jednak jego oczy i pomogły we wspaniałym
przeobrażeniu w szlachetnego rycerza. Podczas dalszej walki Kmicic zostaje
wiele razy ranny. Są to konsekwencje takiego sposobu życia. Określenie, że "sam
jest sobie katem, jest najzupełniej trafne, chociaż bardzo niesprawiedliwe, ale
istotnie takie są skutki jego postępowania. Gdyby nie brał udziału w walkach,
nie zostałby ranny. W tym przypadku mamy do czynienia z tragicznym wyborem
bohatera, który zawsze oznacza cierpienie. Podobnie Stanisław Wokulski, postać
literacka w "Lalce", również autorstwa Sienkiewicza, sprowadził na siebie
cierpienie ciężką pracą i własnymi ambicjami. Kosztem wielu wyrzeczeń dorobił
się wielkiego majątku, który niestety nie przysporzył mu szczęścia i radości, a
wprost przeciwnie - wpędził go w nieszczęśliwą miłość do Izabeli Łęckiej, która
widziała w nim jedynie bogactwo materialne. Nie odwzajemniała jego uczucia, co
doprowadziło
do tragedii ich obojga. Zbyt wysokie ambicje często kończą się cierpieniem
psychicznym, zwłaszcza u młodych ludzi, którzy pragną zmienić świat, ale
konfrontacja z rzeczywistością daje im bardzo bolesną lekcję pokory wobec
świata. Doświadczył tego dr. Tomasz Judym z "Ludzi bezdomnych" Stefana
Żeromskiego. Bohater po ukończeniu studiów w Paryżu pragnął pomóc potrzebującym
mieszkańcom Warszawy. Chcąc zwrócić uwagę elity na problemy higieny wśród
najuboższych tylko zraża ich do siebie. Judym czuje się niedoceniony, cierpi z
powodu swoich ambicji. Nie kończy się tylko na tym jednym razie. Utracił
stanowisko dyrektora uzdrowiska w Cisach, ponieważ popadł w konflikt z
Krzywodądem. Tomasz nie chce dopuścić do planu oczyszczenia stawów wodą, którą
potem mieli pić chłopi. Bohater instynktownie stanął w obronie zdrowia
mieszkańców, które i tak było już na katastrofalnym poziomie. Częstym widokiem
stały się matki prowadzące do lekarza swoje dzieci z sinymi wargami. Prawdziwa
tragedia Judyma polegała na tym, że zrobił to co powinien każdy. Niestety on
został za to ukarany. Jego cierpienie polega także na swoistej bezdomności.
Bohater praktycznie nigdy nie zaznał szczęścia domu, który oznacza także
kochającą rodzinę, miejsce gdzie jest ktoś, kto nas kocha. Styl życia młodego
doktora nie pozwala mu na założenie własnej rodziny. Częste zmiany pracy
powodują, że miejsca, w których mieszka są dla niego tylko tymczasowym
noclegiem. Nawet tak piękne uczucie jak miłość może zranić, czego dowodzi
przypadek Stanisława Wokulskiego. Jego późniejszym odpowiednikiem jest Cezary
Baryka, główny bohater "Przedwiośnia" Żeromskiego. Na wstępie warto pokrótce
przedstawić jego historię. Urodził się ok. 1900 roku w dość zamożnej rodzinie
jako syn Seweryna Baryki, pracownika carskiej administracji w Baku. Gdy w 1914
roku wybuchła wojna, ojciec Cezarego został powołany do wojska. Wkrótce
zaginął. W tym czasie młodzieniec, któremu wyraźnie zaczęło brakować twardej,
ojcowskiej ręki, zaczął coraz bardziej kosztować uroków beztroskiego życia, w
czym pomagała
mu pokaźna suma pieniędzy ulokowanych na koncie ojca. Cezary zaczął wkrótce
sympatyzować z bolszewikami. Doprowadziło to pośrednio do utraty rodzinnego
majątku, domu, a na koniec do śmierci jego matki. Cezary po pewnym czasie
spotkał swojego ojca i za jego namową podjął się wspólnej podróży do
legendarnej ojczyzny - Polski. Droga była bardzo ciężka, Seweryn Baryka
przypłacił ją życiem. Po dotarciu do kraju nie minęło wiele czasu i wybuchła
kolejna wojna, bardzo niebezpieczna dla świeżo powstałego państwa. Chłopak
walczył z tym w co wierzył - z rewolucją bolszewicką. Konflikt zakończył się
sukcesem Polaków. Baryka został zaproszony do Nawłoci przez swego przyjaciela
Hipolita Wielosławskiego, któremu uratował życie. Okres wielomiesięcznego
pobytu w Nawłoci stał się ważnym etapem w jego życiu. Cezary zakochał się w
Laurze Kościenickiej, narzeczonej Barwickiego. Wkrótce z tego uczucia zrodził
się romans, który doprowadził do poważnego konfliktu. Bohater został zmuszony
do opuszczenia Nawłoci. Podczas pożegnania z Hipolitem Cezary rozpłakał się,
nie potrafiąc zapanować nad kotłującymi się w jego duszy smutkiem i rozpaczą.
Romansowanie zawsze przysparza kłopotów. Przekonał się o tym Cezary Baryka,
przekonał się i Zenon Ziembiewicz w powieści "Granica" autorstwa Zofii
Nałkowskiej. Bohater był mężem Elżbiety Bieckiej i jednocześnie nie potrafił
zerwać znajomości z Justyną Bogutówną, która zaszła z tego powodu w ciążę.
Dziewczyna została opuszczona przez Ziembiewicza, dla którego była tylko
ciężarem. Zenon wcześniej namówił ją na aborcję. Justynie zaczęło się śnić jej
nienarodzone dziecko. Koszmary doprowadziły ją do obłędu. Gdy nie mogła już
wytrzymać, odpłaciła się dawnemu kochankowi, oblewając go żrącym kwasem w jego
biurze. Zenon utracił wzrok i wkrótce popełnił samobójstwo. Wszystko to stało
się dlatego, że główny bohater, będąc mężem Elżbiety Bieckiej, nie potrafił
zerwać stosunków z Justyną Bogutówną. Jest wiele więcej potwierdzeń motta
Mickiewicza. Sądzę, że zawarte powyżej przykłady mają najwyraźniejszą wymowę.
Przytoczeni
bohaterowie istotnie cierpią z powodu własnego postępowania. Niektórzy działali
niezgodnie z etyką. Wówczas spotykała ich zasłużona kara. Pozostali jednak nie
zrobili nic złego - wprost przeciwnie, chcieli dobrze i to jest w/g mnie
prawdziwe cierpienie. Wykluczyłem okres II wojny światowej, zdominowany przede
wszystkim przez literaturę faktu, bardzo różniący się od wcześniejszych epok.
Nie można w nim rozpatrywać winy poszczególnych jednostek, bo najlepszym mottem
dla niego jest myśl sformułowana przez Zofię Nałkowską: "Ludzie ludziom
zgotowali ten los".