i
i
PARADOKSY I OGÓLNIKI
Niejedno takie ziarno prawdy, przechowujące się w mar* twym ogólniku, nowem zakiełkowało i wybujało życiem w ożywczej myśli, ożywczem słowie tych, co zdołali je wydobyć z wie* kowej pleśni starych grobowców ideowych.
Pytanie jednak: co robić z ogólnikami, wydobytymi ze starych i nowych pudeł doktrynerskich, w których nietylko ziarn prawdy, ale i ziarn jakiejkolwiek szczerej myśli o prawdzie trudno się nieraz doszukać. A takich pudeł bezlik za dni naszych : istne magazyny doktryn de omnibus rebus et ąuibus* dam aliis — o wszystkich rzeczach i o niektórych innych. — Jest to objaw bardzo naturalny w epoce, w której więcej myśli aniżeli prawd, więcej słów aniżeli myśli.
W takiej epoce rozumującej i mędrkującej każdy chce mieć na własny użytek jaknajwiększy zasób idei, pojęć, mniemań, a oczywiście nie każdego stać na zdobycie ich przez samodzielną pracę umysłową. Stąd ogromne zapotrzebowanie gotowego materyału myślowego i odpowiadająca mu olbrzymia produkcya sporządzanych na prędce doktryn, w których łożyskiem szerokich uogólnień płyną nieliczne, wątłe ziarenka prawdy, tonące w powodzi złudzeń fałszów lub zgoła pustych frazesów.
W epokach nietyle rozlewnej co skupionej w sobie, pracy ducha, ogólniki powstawały w głowach ludzkich jak kryształy w przyrodzie pod olbrzymim ciśnieniem wiekami nagromadzonych mas myślowych; — w dobie takiej ogromnej, jak za dni naszych, rozlewności czy rozsypności ideowej niby piasek w pustyni mnożą się one w nieprzeliczonej ilości na skutek stopniowego wietrzenia i kruszenia potężnych ongi skał i głazów myśli.
Równocześnie z mnożeniem się ogólników, jako pospolitej strawy doktrynerskiej intelektualnego pospólstwa naszej epoki, na przeciwległym krańcu skali umysłowej mnożą się paradoksy jako wyszukane przysmaki ideowe samorzutnych, ■wybitnie indywidualnych inteligencyi współczesnych.
Jak często rozbrzmiewała nimi literatura i sztuka w ciągu ostatnich lat kilkudziesięciu. Jeśli w tej i w tamtej nagroma-