2DU OD 8. DO 15. GRUDNIA 1914 R.
podnieść można. Im więcej strzelali, tern więcej szyb padało i dachówek leciało, przybywało coraz więcej dziur na klasztorze, a wkońcu cały dach naszego budynku kochanego przybrał wygląd sita, świecąc tylko drewnianemi łatami, przez które śnieg i deszcz zalewał sklepienia.
Co się działo we wsi.
Kule kierowane w nasz klasztor zasypywały również całą wieś. Przerażeni wieśniacy, którzy dla pilnowania swych domostw, pozostali w chałupach, nie mogąc w nich wytrzymać, wykopali sobie przed domami ogromne jamy w ziemi, nakryli je z wierzchu deskami, przywalili gałęziami i ziemią, a zostawiając tylko mały otwór do wejścia, sprowadzili się tam, zabierając z sobą bydło, pościel, święte obrazy i lampki do świecenia. W tych ,,dekunkach“ przesiadywali całymi dniami,, modląc się i śpiewając nabożne pieśni; tylko na noc, gdy ucichły armaty szli do chałup dla ugotowania sobie żywności. Bojaźliwsi ludzie, osobliwie kobiety z małemi dziećmi, szukały przytułku w klasztorze.
b
Mury klasztoru były także zasłoną chwilową dla wojska
nieprzyjacielskiego, bo kiedy największe strzały padały dokoła, wszystko wojsko rosyjskie, jakie było w pobliżu, tuliło się i przyczajało do ścian klasztoru, pragnąc ujść śmierci. Nawet wozy z amunicyą ustawili szeregiem przed oknami klasztoru, a konie ich wystraszone, w wielkiej panice przeczuwając nie-bezpieczeństwo^pchały się łbami do murów.
W mieszkaniu u jednego wieśniaka podczas kanonady bawiło się czteroletnie dziecko w pokoju przy oknie ; wtem wpadła kula i zabiła je, a z roztrzaskanej główki dziecka mózg wyleciał pod sam sufit i przylepił się na nim. U innego wieśniaka cała rodzina była zgromadzona w izbie, między nimi znajdował się żołnierz rosyjski, wtem wpadła kula pomiędzy zgromadzonych, mieszkańcom domu nic nie zrobiła, a Moskalowi urwała nogi powyżej kolan.