OD a DO 15, GRUDNIA 1914 R. 255
bym otwór równej objętości, od początku do końca. W pokoju rozpękła się, dziurawiąc całą ścianę i sklepienie. Ze stojącego tam fortepianu zrobiła istne straszydło, jedną mieszaninę klawiszy, strun i skórek. Nogi potrzaskała, pedały urwała, a cały
blat na szczypy potargawszy, po całym pokoju rozniosła ; prócz
%
tego wszystkie meble, obrazy i lustra tam schowane bardzo uszkodziła. W przyległym pokoju było pełno dzieci wieśniaczych, a jedno z nich bawiła matka na ręku obok szkłannych drzwi strzaskanego pokoju. Lecące szkło z wybitych drzwi pokaleczyło tę dziecinę. Krew oblała całą główkę dziecka, przywołano służebniczkę, aby mu rany opatrzyła, a dwuletni dzieciak zapominając o swem cierpieniu wołał na cały głos : „Poćkaj, poćkaj Moskalu — ino ja powiem mojemu tatusiowi, to on cię zabije”. Mowa ta dzielnego dzieciaka wszystkich w tym strasznym smutku rozśmieszyła.
Ludzie widząc co się dzieje, poczęli tłumnie z pokoi uciekać, matki *wynosiły kołyski z niemowlętami i ustawiły je w zacisznym kącie przy drzwiach dębowych obok refektarza, sądząc, że tam będzie im najbezpieczniej, bo któżby istotnie przypuścił, że i tam za chwilę będzie bardzo groźnie!
I
11
Granat na ]
Jeszcze się jedno nie skończyło a już nowe nieszczęście. Przed chwilą Hbyłam w mojej sypialni i zaledwie zeszłam na dół pod kaplicę, aż tu cały klasztor zatrząsł się na nowo — myślałam, że od huku ogłuchnę. Olbrzymi granat padł na moją sypialnię od strony zachodniej, strzaskał cały dach, zgruchotał wiązania, wywalił ogromny otwór w sklepieniu sufitowem, wprost nad łóżkiem, wleciał do pokoju i tu eksplodował. Działanie tego granatu było wprost przerażające : Cały pokój został wraz z meblami zamieniony w jedną kupę gruzów, kamieni i zgliszcz. Chaos nie do opisania!
Olbrzymia szafa, wmurowana we framugę, pełna starożytnej bardzo cennej porcelany i kryształowych naczyń — została wyrwana, rzucona na drugą ścianę pokoju, a cała jej