30 METODA RELIGIJNO PEDAGOGICZNA FOERSTERA
n
kiedy specyalnie dla opiekunów dusz w wielkich miastach podaje trochę materyalu do stosowanej|nauki moralności “. (Str. II).
Tak skromną nie jest jednak rola Foerstera w oddziały-
waniu na religijną pedagogikę, czy to zważymy jego faktyczny
*
wpływ, czy też teoretyczne jego wynurzenia.
Zdaniem Foerstera „nauczanie religii w szkole nowoczesnej nie kształci charakteru i nie stanowi dostatecznego pouczania etycznego''. (Wychów, czł. str. 92). Nie chodzi jednak Foersterowi „o usunięcie lub lekceważenie pouczania religijnego, lecz o metodę pedagogiczną właśnie w pouczaniu reli-gijnem" (str. 94). To oświadczenie mówi chyba coś więcej, niż pragnienie podania „trochę materyalu do stosowanej nauki moralności''. Atoli autor staje się jeszcze jaśniejszym, solidaryzując się z Fairschildem w American Journal oj Sociology (styczeń 1898): „Kościelna nauka moralności zanadto oddala się od życia. Kościołowi potrzeba nowej metody dla konkretnego stosowania swych prawd do codziennego trybu życia w sposób możliwie wyrazisty. Zebrawszy i zestawiwszy konkretne kon-
V ■s •
flikty etyczne, należy dyskutować z dziećmi o kwesty ach - dobra i zła na tle ich własnego życia". (W oryginale: „Man solle die IconTcreten ethi&chen K on f Uktę der Kinder sammeln und mit diesen die ganz bestimmten Fragen von Recki und Unrecht diskutieren, die in ikrer tdglichen Lebenserfahrung zutage treten‘\ Jugend-lehre Berlin 1909, S. 122). To żądanie szczególnie podoba się Foersterowi, dla którego „przeżywanie religijne i wypływające z wewnątrz pojmowanie ewangelii" (Wych. czł. str. 109) jest podstawą etycznego wpływu przez religijne wychowanie.
„Zadanie główne pouczania kościelnego młodzieży stanowi budzenie i wzmacnianie życia etycznego przez jego stosowanie do ideałów religijnych, oraz przypowieści i nauk hi-storyi świętej". (Wych. czł. str. 107). Tu uwydatnia się już dosyć jaskrawo protestancki duch autora. Wieczne prawdy religii chrześcijańskiej są dla niego przede wszystkiem symbolami prawd życiowych, do zrozumienia których prowadzą własne doświadczenia wewnętrzne wychowanka. Powiedziałem „przedewszystkiem", bo autor odczuwając zapewne brak kom-