O GÓREK NA NIEDZIELĘ
Zaniki pamięci
[podpis] MICHAŁ OGÓREK
Gazeta Wyborcza nr 48, wydanie waw z dnia 25/02/2006 - 26/02/2006 JEDYNKA, str. 1
Zapowiadana sprawność i bezwzględność w łapaniu złoczyńców nie może się coś zacząć. Pracownikom Instytutu Pamięci Narodowej - który ma w swojej strukturze pion śledczy - nie udało się wykryć, który z nich wyniósł stamtąd "listę Wildsteina". Jak ten Instytut ma odkrywać zamierzchłą przeszłość Polski, skoro nie umie ustalić, co się tam działo wczoraj? Jak pracownicy Instytutu mają poznać agentów sobie nieznanych, skoro nie umieją nawet znaleźć i rozpoznać siebie samych? Podejrzani kryć się tam mogą nie tylko w każdej teczce, ale i za każdą teczką. Nie można przy tym oprzeć się wrażeniu, że gdyby to nie Instytut Pamięci prowadził śledztwo w sprawie dawnych służb, ale dawne służby w sprawie Instytutu Pamięci, to już by sprawca tak łatwo nie uszedł. Trudno jednak postulować, aby to zbi(o)ry łapały teraz archiwistę.
MICHAŁ OGOREK
paginaj FELIETONY
POD SZKŁEM
[podpis] MICHAŁ OGÓREK
Gazeta Telewizyjna nr 47, wydanie waw z dnia 24/02/2006 - 02/03/2006, str. 75
Z programu Planete dowiedziałem się, że z Ziemi cały czas wysyłane są sygnały mające przekonać ewentualnych kosmitów, że jesteśmy cywilizacją rozumną. W tym celu wysyła się zakodowane informacje i daje się im do zrozumienia, że wiemy coś o tym, że suma przyprostokątnych się tam czemuś równa. Tu przepraszam, ale zapomniałem czemu, co jest jedynie przykładem na to, że rozumni są nie wszyscy Ziemianie i Ziemianki. (Nawiasem mówiąc, "Wysokie Obcasy" rozprawiające się z różnymi fatalnymi określeniami na kobiety powinny od słowa "Ziemianka" -oznaczającego przecież najprymitywniejszą konstrukcję na Ziemi - zacząć.)
Nie wiadomo, dlaczego przyprostokątna miałaby wywrzeć na kosmitach tak piorunujące wrażenie, jeżeli jednak tak nam na zaimponowaniu kometom i czarnym dziurom zależy, to przede wszystkim nie powinno się do nich wysyłać kosmonautów. Pojawia się ostatnio coraz więcej prawdziwych relacji z pierwszych lotów: byli na przykład tacy kosmonauci radzieccy, którzy przemycili na pokład statku kosmicznego flaszkę wódki. Jeżeli coś jest zastanawiające, to to, że tylko jedną. Musieli liczyć na to, że jak wpadną jacyś kosmici, to jeszcze coś przyniosą.
To, że kosmonauci mogli nie zostać uznani za przedstawicieli istot rozumnych, okazało się na przykładzie Walentyny Tierieszkowej - pierwszej kobiety wysłanej na przynętę dla kosmitów w kosmos. Wiadomo dziś, że przez trzy dni pozostawała ona na swoim statku w ataku głębokiej histerii. Ładnie byśmy wyglądali, gdyby to ją w napadzie szaleństwa spotkali jacyś kosmici i na jej podstawie wyrobili sobie o nas wszystkich zdanie. Nawet - a może zwłaszcza - gdyby w tym stanie na dodatek powitała ich informacją o sumie przyprostokątnych.
MICHAŁ OGÓREK
134