1687289638

1687289638



Na wysokim płaskowyżu. 63

torów, idzie „biały”. Jest jeszcze „bielszy” w promieniach elektrycznych, ubrany na biało, w białym kasku na głowie. Drugi „biały” siedzi przy kierownicy, trzeci powrócił na swe miejsce na rozesłanych pledach. Położył się i patrzy w gwiazdy. Czarne, nagie postacie pchaj*} powoli samochód. Murzyni śpiewają. Śpiewają zawsze, gdy praca wymaga wspólnego, .zgodnego wysiłku. Właściwie śpiewa jeden i dopiero gdy skończy część pieśni, inni podchwytują i powtarzają ostatnie jego słowa. Nasi „czarni” chłopcy należą widocznie do jakiegoś myśliwskiego plemienia. Wielu z nich ma przy sobie łuki i strzały, a śpiewają,

0    ile zrozumieć możemy, jakąś pieśń łowiecką.

Trudno jest zrozumieć treść pieśni, gdyż śpiewają po murzyńsku, zauważyć tylko możemy, że powtarzają ciągle jedne i te same słowa wkółko, a najczęściej powtarzające słowo, to: siniba, które oznacza najgroźniejszego wroga murzynów — lwa.

Ilekroć szosa zbiega wdół, murzyni ze śmiechem

1    żartami biegną za posuwającym się samodzielnie samochodem, lub czepiają się stopni, lecz gdy droga idzie pod górę, muszą dobrze wysilać mięśnie. Często przystają i odpoczywają.

Całą rozkosz tej oryginalnej nocnej podróży psuje ciężki i przykry zapach potu „czarnych”, aż w głowie się kręci...

Wyskakuję z auta i dopędzam towarzysza, idącego na przodzie.

Bez przygód po trzech godzinach docieramy do wielkiego murowanego domu, stojącego przy szosie. Jest to właśnie cel naszej podróży: fazenda, do której tyle godzin nie mogliśmy dojechać.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
44 Na wysokim płaskowyżu. W czasie upału bowiem jazda jest prawie niemożliwa. Ale, jak to zwykle z s

więcej podobnych podstron