Na wysokim płaskowyżu. 65
ilość mleka, kilka dobrze odpasionych i podobnych do naszego dzika, świń z rnałemi prosiakami. Zato kury i koguty, sprowadzone z Europy, były wielkie
i
naprawdę piękne!
Pokazano nam też małą antylopę, wychowaną,
w pokojach fazendy.
Miesiąc temu uciekła nam w góry, byliśmy wszyscy bardzo zmartwieni, gdyż przywiązaliśmy się do niej, jak do rodzonego dziecka. Ale po tygodniu nieobecności, któregoś dnia podczas śniadania, zjawiła się, jakby nigdy nic i jak zwykle, zażądała swojej porcji. Teraz codziennie ucieka w góry i zawsze
powraca do domu
opowiada gospodarz.
— A nie porwie jej w górach jakaś onęal
— Bardzo możliwe, to grozi każdej antylopie. Mogą ją też zabić murzyni, którzy uzbrojeni w łuki często polują w okolicy. Ale nie mam wprost serca pozbawiać jej wolności. Jeśli ma zginąć, to niech zginie, ale na swobodzie, a nie w klatce, z tęsknoty do
gór i lasów.
Antylopa szła za nami i, zdawało się, słuchała uważnie. Lecz raptem wierzgnęła wesoło i nieoczekiwanie zaatakowała małego kundla podwórzowego.
lesek nie mógł się zorjentować, czy to żarty, czy na serjo. Zaszczekał, przywarował do ziemi, a potem z podwiniętym pod siebie ogonem popędził do swej
Przeszliśmy przez mostek, zbudowany na głównym kanale, doprowadzającym wodę z rzeki.
Ponieważ przez pół roku, w tak zwanej „suchej” porze, deszcze w Angoli nie padają prawie wcale, większość zaś roślin nie może istnieć bez wilgoci, wszyst-
Wśród murzynów Angoli. 5