Na wysokim płaskowyżu 75
ni; śpią, jak zabici. Lecz gdybyś uciekł teraz, złapa-noby cię napewno! Cała wieś jest pełna wojowników, którzy przyszli na ucztę. Zrobię tak: wyjdę aż za wieś od strony wschodniej i podniosę głośny
krzyk, że uciekłeś i pobiłeś mnie, gdy cię chciałam
■
zatrzymać. Wszyscy rzucą się w moją stronę, a wtedy uciekaj na zachód.
* Rozcięła mi więzy i cicho wyszła z szałasu. Czekałem długo, tak długo, że już myślałem, iż kobiecie przeszkodzono w wykonaniu planu. Wreszcie usłyszałem jej krzyk. Poczciwa wrzeszczała tak, jak-gdyby obdzierano ją ze skóry! Nie namyślając się długo, rzuciłem się do ucieczki. Wśród dzikich zwierząt i wart nieprzyjacielskich, przez lasy pełne krzaków i gałęzi kolczastych, biegłem zupełnie nagi. Dwadzieścia kilometrów drogi przebyłem chyba w godzinę.
Połączyłem się z towarzyszami, a wkrótce nadeszły posiłki wojenne. Rozpoczęła się rzeź, krew czarnych popłynęła rzeką i, naprawdę, nikt nigdy nie potrafił określić, ile tysięcy murzynów zgładziliśmy wtedy ze świata.
mogliśmy
- J. M CJ V ^
brać do pracy pokojowej i twórczej. Lecz pokój nie
latach
wstanie, o wiele groźniejsze, gdyż murzyni posiadali karabiny najnowszego systemu i cztery armaty.
wzięli tę broń
wykrzyknąłem zdu-
uczył wreszcie strzelać ?!
arabinów
Wstyd mi odpowiadać na to pytanie,
rzekł