Tradycja i nowoczesność 21 i
Na pytanie, dlaczego tak krótko, odpowiedziała:
Bo już jest dorosła, żeby nie porwali jej po prostu (...) jak będzie miała dziesięć, jedenaście, dwanaście lat to już nie będzie sama chodziła po ulicy, bo będziemy się bali, żeby jej nie porwali. (War. 2)
Inna respondentka opisała tę sytuację w taki sposób:
...moja córka chodzi do szkoły, ale ze strachem ją puszczam. Po prostu ja nie mam tyle czasu, żeby zaprowadzać ją i przyprowadzać. A to się boję, żeby ktoś z ulicy mi ją nie porwał. (...) Ale niestety musimy trzymać tę tradycję. Boję się o nią, ale musi chodzić do szkoły. Teraz są takie czasy, że bez szkoły nie ma życia... (Gal.)
Ograniczenia w edukacji dzieci i młodzieży (głównie dziewcząt) respondenci widzieli w samej tradycji i związanych z nią zwyczajach. Twierdzili, że ta sytuacja jest dla nich krzywdząca, lecz można te trudności pokonać, nie tracąc przy tym nic na jakości zachowań tradycyjnych. Najistotniejszym problemem jest właściwe wychowanie dziewcząt, tak aby ich „czystość” była bezsprzeczna. Istotne jest i to, w jaki sposób uda się pogodzić stały nadzór dziecka (dziewczynki) i zarobkowanie, jeżeli uda się zorganizować stosowną opiekę dla córki na czas wyjścia do szkoły i powrotu z niej, to zazwyczaj dziewczyna uczy się tak długo, jak jest to możliwe, jeżeli natomiast nie ma takiej opieki — dziewczyna jest zmuszona przerwać naukę. Respondentka z Pabianic ma dwoje dzieci. W tym samym roku, w którym przeprowadzono wywiad, jedna z jej córek zdała do trzeciej klasy gimnazjum. Wraz z mężem uzgodnili, że podzielą się swoimi obowiązkami tak, aby móc dziewczynę prowadzić do szkoły i zabierać po lekcjach do domu. Zimą, z powodu licznych wyjazdów, planują jednak skorzystać z pomocy babci i dziadka. W poprzedniej klasie dziewczyna niesystematycznie uczęszczała na lekcje — z powodu kłopotów zdrowotnych, ale również na skutek niemożności zapewnienia jej właściwej opieki. Respondentka już zasygnalizowała wychowawcy, że jej córka będzie przyprowadzana do szkoły i zabierana z niej przez kogoś z bliskiej rodziny oraz że nie powinna opuszczać terenu szkoły sama lub z obcymi osobami. Respondentka ufa swojej córce i wierzy w jej rozsądek.
Ona wie, jak ma się zachować. Ktoś może powiedzieć, że ją prosi—wyjdzie poza budynek (...) i wtedy by już nie wróciła. Natomiast ona wie, co ma robić. Jest dobrze wychowaną dziewczyną. (...) Ona na pewno nie wyszłaby z klasy gdzieś tam. (Jag. 3)
Chłopiec może chodzić do szkoły tak długo, jak zechce. Może nawet kontynuować naukę na studiach. Natomiast swoboda dziewczynki kończy się z chwilą pierwszej menstruacji i zazwyczaj wtedy dziewczęta przestają chodzić do szkoły.
O tym, czy dziecko pójdzie do szkoły czy nie, decydują tak naprawdę starsi, czyli np. dziadkowie, jest to dobrze widoczne w rodzinach, w których młodzi razem ze swoimi dziećmi mieszkają z teściami i prowadzą wspólne gospodarstwo domowe. Nie wszyscy starsi Romowie uznają wartość szkoły, co może prowadzić do konfliktów między pokoleniami. Zgodnie z wypowiedziami respondentów, spory dotyczące rozpoczęcia i kontynuowania nauki najczęściej wygrywają starsi: