66 Narodziny dziecka (locija)
noszą one za to odpowiedzialności, ponieważ źródłem skalania jest świadoma zgoda na aborcję. Jest to jednak sytuacja niezwykle kłopotliwa.
Dziecko jest pożądanym członkiem rodziny. Zdaniem niektórych respondentów, im więcej dzieci rodzi kobieta, tym lepiej. Zmniejszenie się liczby dzieci w małżeństwach w czasach współczesnych w porównaniu do sytuacji sprzed 10-15 lat nie świadczy o pojawieniu się zjawiska aborcji wśród społeczności romskich, lecz o wzroście wiedzy seksualnej i o tendencji do świadomego planowania rodziny.
Podczas porodu i tuż po nim kobieta stanowi największe potencjalne źródło „zanieczyszczenia” osób, miejsc i przedmiotów z założenia „czystych”. Dawniej, w czasie wędrówek, kobieta usuwała się ze społeczności, przeprowadzała się np. do specjalnego namiotu — tam oczekiwała porodu i tam pozostawała przez jakiś czas po porodzie. Miała swoje naczynia i pościel. Nie mogła przygotowywać posiłków dla mężczyzn nawet przez kilka tygodni. Później namiot i wszystkie przedmioty, z których kobieta korzystała w czasie izolacji, były palone15. U niemieckich Sinti kobiety ciężarne i rodzące również postrzegano jako „nieczyste”. W chwili porodu musiały przebywać poza miejscem zamieszkania, natomiast namiot lub przyczepę, w których spędzały czas przed porodem, poród i połóg, należało potem zniszczyć łub sprzedać. U innych grup, w celu odbycia porodu, budowało się dla rodzących specjalne namioty. Kobieta mogła również rodzić na wolnym powietrzu lub w stodole we wsi16. Skalanie porodowe jest skalaniem ciężkim, zatem to, co było związane z porodem i nieczystościami porodowymi, powinno zostać usunięte17. Wszyscy respondenci z Polska Roma również wskazywali na konieczność wyrzucenia przedmiotów, z jakich korzystała położnica.
Respondenci często porównywali współczesny poród do tych, jakie odbywały się dawniej, czyli np. pokolenie lub dwa wstecz. Zgodnie z relacjami respondentów, kobiety rodziły w pewnym odosobnieniu, zazwyczaj tam, gdzie akurat przebywały. Jeżeli w pobliżu był szpital, inne kobiety wiozły (lub prowadziły) rodzącą do szpitala. Jeżeli tabor był w lesie, starano się, aby poród odbierała akuszerka ze wsi lub, jeżeli nie było możliwości sprowadzenia jej, przy porodzie pomagały kobiety romskie. W skrajnej sytuacji rodząca musiała sobie radzić sama.
...ja to za bardzo nie pamiętam, bo mnie mama w szpitalu rodziła (...) Ale chyba było tak, że jak kobieta miała rodzić, a było blisko do miasta, to ją wsadzali na wóz i wieźli do szpitala. no, chyba, że było daleko... Ale jak znowu do wsi było blisko, to ktoś jechał po taką kobietę, co pomaga przy rodzeniu i ją przywozi! do obozu, tam, gdzie się zatrzymali. (...) Cyganki się na tym nie znają... Nie potrafią pomóc. (...) Jeszcze by coś źle zrobiła, by zaszkodziła. To tak jak z lekarzami: oni się znają, a taki zwyczajny człowiek się nie zna i jeszcze może zepsuć. Dlatego potrzeba, żeby była taka kobieta, co się na tym zna. No jak nie ma, bo akurat we wsi nie było, to sobie muszą Cyganki radzić, wtedy już czy matka czy inne przyjdą, wstydu nie ma przecież, że się dziecko rodzi, bo to też kobiety. Tylko, żeby się znały na rodzeniu. (Les. 4)
U Pachowiaków kobiety romskie nigdy nie odbierały porodów:
15 J. Okeley, op cit., s. 66.
16 Za: F. Cozannet, op. cit., s. 89-90.
17 Por. J. Ficowski, Cyganie na..., s. 181-182, 289-290.