razu hasto .rzeźba afrykańska”. Ale co to znaczy? To przecież wielki kontynent z różnymi kręgami kulturowymi. Dlatego trzeba mieć rozeznanie w kulturach świata. Oczywiście nie wolno pomijać naszej kultury, ale dopiero z tej szerokiej perspektywy możemy zobaczyć naszą obecność w święcie. Wiele zarzutów o prowincjonalność naszej kultury jest niesłusznych. Na przykład: niedawno minęła sześćsetna rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych Polski z Turcją. Wkrótce po pokoju toruńskim (1411). w 1414 roku - to także data rozpoczęcia soboru w Konstancji - Jagiełło posłał posłów do Turków osmańskich. Rok później, w sytuacji oskarżeń wysuwanych przez Krzyżaków, pochodzący z pobliskiego Płocka Paweł Włodkowic w przedstawionym na soborze traktacie głosił tezę o prawie do tolerancji, do pokojowego współistnienia państw chrześcijan i pogan, krytykując nawracanie pogan siłą. Pozornie prowincjonalną Polskę postawiło to w roli elementu kluczowego w skali międzynarodowej. Krzyżuje się tu wiele zagadnień dwóch ważnych państw tego czasu - Polski Jagiellonów i Imperium Osmańskiego - wielonarodowość, wielokulturowość, wieloreligijność. Aby zrozumieć i móc zanalizować sztukę i kulturę, trzeba mieć właśnie to szersze spojrzenie, którego pragniemy uczyć.
Tyle krajów już omówiliśmy. Tymczasem chciałbym zapytać, jaki kraj Pana zafascynował jako pierwszy? Czy była nim wymieniane w Pańskim życiorysie NRD?
Pierwsza była Czechosłowacja. Potem dopiero Niemiecka Republika Demokratyczna i następnie Zachód - Austria i Włochy, wreszcie Niemiecka Republika Federalna. Za sto dolarów przyznane mi przez „Orbis" przeżyłem we Włoszech cały miesiąc. A NRD to niebywale interesujący obszar - Lipsk. Drezno. Wittenberga, Weimar. Dessau z Bauhausem. Berlin wschodni z muzeami, gotyk brandenburski... Przeżycia z NRD i Czechosłowacji nie są dla mnie dziś najważniejsze, ale niewątpliwie wywarły na mnie duży wpływ. Przez wiele lat zajmowałem się niemieckim i polskim ekspresjonizmem.