to. jak ktoś wygląda. Nikt przecież ich nie zobaczy, to tylko glosy na nagraniu. Tym razem, mając świadomość, że przygotowuję film, podszedłem do tego inaczej. Musieli odpowiednio dobrze wyglądać - interesująco i charyzmatycznie. Powinni też umieć coś zagrać i oczywiście, zaśpiewać. Było nieco trudniej ale lubię wyzwania i mogę powiedzieć, że się udało się. Wszystkich wokalistów i wokalistki filmowaliśmy podczas nagrań, w charakterze przesłuchania do filmu. Wykorzystujemy te nagrania w teledyskach. Jeśli w końcu dojdzie do realizacji filmu, to będziemy mieli co pokazać reżyserowi i może zdecyduje się on zatrudnić tych samych wokalistów'? Oczywiście tego nie wiem, ale przynajmniej mamy co pokazać. Jak dla mnie są to najlepsze osoby, jakie sobie w filmie wyobrażam.
Na jakim etapie stoją więc przygotowania do filmu?
Pojawiła się epidemia koronawirusa, więc musiałem z tym nieco przystopować. Chciałem ruszyć już teraz, ale póki co nie mamy jeszcze finansowania. Nie bylibyśmy też w stanie ruszyć teraz ze zdjęciami. Z tego powrodu, zde
cydowałem się wydać album już teraz, nie cze-ka-jąc na film. Wytwórnia zgodziła się wydać to jako Ayreon, gdyż materiał zawiera wszystkie charakterystyczne dla tej nazw)' elementy - rozbudowaną historię, tuzin wokalistów, muzykę w różnych stylach, z udziałem wielu gości. Musiałem się do tej myśli przyzwyczaić, bo nie planowałem wydawrać jego całości jako Ayreon. Zdałem sobie jednak sprawę, że będzie to czymś świeżym i fajnym. Na szczęście moi słuchacze są lojalni i mają szerokie horyzonty, więc przynajmniej dadzą tytułowi szansę.
W jakim stopniu wybuch epidemii wpłynął na realizację płyty?
W zasadzie to wszystko było ukończone przed koronawirusem. Całe szczęście! Jedyne co zostało mi do zrobienia to miksy, zwłaszcza w systemie 5.1. Do tego oprawa graficzna, jakieś materiały wideo zza kulis i takie tam dodatki. Nie ma problemu aby zajmować się tym podczas lockdownu.
Mam kilka pytań o wokale pojawiające się na płycie. Nie wszystkich oczywiście, bo rozmawialiśmy wtedy pięć godzin. Jak trafiłeś na Gammie Gilbert?
Chyba jakiś dziennikarz mi o niej wspomniał. Powiedział, że lubią moją muzykę a ja pomyślałem, że powinienem ich posłuchać. Wpadła mi w ręce jakaś składankowa płyta, dołączona do magazynu muzycznego i był tam ich kawałek. zdaje się, że cover "Wltiter Shade Of Pale" Procol Harum. Zakochałem się w tym! Zobaczyłem ich na youtube i zupełnie oszalałam na punkcie jej głosu. Skontaktowałem się i okazało się, że naprawdę uwielbiają moją muzykę. To zawsze jest zaletą, (śmiech) Nie muszę wtedy nikogo przekonywać ani tłumaczyć kim jestem. Cammie przyleciała z Teksasu wraz ze swoim chłopakiem, perkusistą Oce-ans Of Slumber. Okazali się być świetnymi ludźmi. Cammie jest bardzo emocjonalna i kochana. Ma przepiękny glos.
Kolejnym gościem, o którego chciałem zapytać, jest Dee Snider. Niezłe z niego ziółko, prawda?
O, tak, zdecydowanie. Potrzebowałem kogoś eharakternego, bo pojawia się tylko w jednym kawałku. Jest złym ojcem, który nie pozwala synowi na, łamiący ówczesne tabu związek z ciemnoskórą służącą. Zrobiłem listę ludzi, których widziałbym w tej roli i Dee Snider był na jej czele. Słyszałem jego ostatni krążek, "For The Love Of Metal", jego głos jest w doskonałym stanie. Niesamowite, ma sześćdziesiąt pięć lat i staje się coraz lepszy. Oczywiście, nie przyjechał do mnie do studia, nagrywał w Nowym Jorku. Nie miało sensu ściągać go na nagrania jednego kawałka. Doskonale rozumiał swoją partię i rozwalił mnie tym co
przysłał. Uważam, że to strasznie niedoceniany wokalista.
Zgadzam się, Twisted Sister midi wizerunek dzikusów, ale Dee to bardzo inteli-gentrry i barwmy facet.
Nigdy nie przepadałem za ich muzyką, jednak uwielbiałem go jako osobę. Do tego mieli bardzo zabawne teledyski, (śmiech) Owa stylistyka nigdy do mnie nie przemawiała, ale gdy Dee śpiewał albo o czymś mówił, to słuchałem z zainteresowaniem.
Porozmawiajmy jeszcze o tematyce nowego wydawnictwa. Ustaliliśmy, że to już nie jest science fiction a opowieść o duchach. Wspominałeś, że początkowo nie miał być to album Ayreon, ale nurtuje mnie, czy aby nie znudziłeś się dotychczasowymi tematami
SF?
O nie, chłopie, nigdy nie będę znudzony science fiction! To przecież eskapizm najwyższych lotów, (śmiech) Wspominałem już kosztach realizacji filmu SF, nie jestem w stanie sobie na to pozwolić. Po wszystkim będę się zabierał za nowy materiał Star One. no i będzie to fantastyka naukowa. "Transitus" stanowi skok w bok. To rockowy musical, ale nie oznacza, że będę podążał tą ścieżką. Kolejny album będzie czymś zupełnie innym.
Co w ogóle pociąga cię w takiej formie muzycznej jak musical czy opera rockowa?
Wokaliści i ich śpiew, muszą być świetni i to jest dla mnie najważniejsze. Mam na myśli ich głosy, kwestie techniczne nie za bardzo mnie interesują. Odczuwam potrzebę słuchania pięknych i zróżnicowanych głosów. Czasami usłyszysz musical, w którym występuje dziesięć osób i wszyscy śpiewają tak samo. Lubię różnorodność stylistyczną, która może skutkować tym, że nie wszystkie utwór)' ci pod pasują, ale z znajdą się takie, które będą zachwycać. Słuchając "Jesus Christ Superstar" musisz przebrnąć przez nudne fragmenty, zanim dotrzesz do przebojów. Jednakże, nawet te mniej efektowne motywy stanowią część historii. Uwielbiam też powtarzające się lejt-motywy, które stanowią chyba esencję tego gatunku. Zwłaszcza te przebojowe. Niezwykle cieszą mnie interakcje zachodzące pomiędzy śpiewającymi wokalistami i wokalistkami. Konfrontacja Jezusa z Piłatem we wspomnianym już musicalu jest czymś wybitnym.
Musicale nie są dziś tak popularnym gatunkiem jak przed Laty. Jak sądzisz, dlaczego?
Były czymś wielkim w latach siedemdziesiątych, powstała ich wtedy cała masa. W pewnym momencie, w następnej dekadzie, muzyka stała się bardziej stechnicyzowana. Coraz więcej powstawało jej z użyciem komputerów. Muzyka lat osiemdziesiątych jak jest chłodna. Cyfrowa perkusja i loopy stały się coraz częstszym elementem brzmienia, co spowodowało, że umknęło gdzieś ciepło. Pojawił się wtedy też hair metal, bardzo ograniczający' gatunek, którego treścią było tylko impre-zowanie, dziewczyny i nie było w nim miejsca na instrumenty klawiszowe. Przez chwilę mi się to podobało, ale nie był to styl ponadczasowy. W kolejnych latach mieliśmy grunge, który zmiótł wszystko inne z powierzchni ziemi. W owych dekadach nie było miejsca na oper)' rockowe. W latach dziewięćdziesiątych stworzyłem Ayreon i miałem gdzieś, że wszyscy słuchali Nirvany. Postanowiłem zro-
AYREON