Heavy Petem' - Best Of
2020 Bumt Out Wrrcknrds
formacji, szczególnie wyróżnia się techniczna ale nieprzekombinowa-na perkusja Łukasza "Majkela" Dąbrowskiego. Wyraziście wybrz-miewa również mocny i krzykliwy wokal Jakuba Burdy (taka krzyżówka wczesnego Hetfiekla i Billy' ego). W kilku słowy każdy muzyk Heavyquake wyśmienicie wywiązał się ze swoich obowiązków'. Brzmienia instrumentów są pełne, soczyste oraz klarowne, co nadaje dużego komfortu podczas przesłuchania "Metal S hel ter". A całej płyty słucha się z dużą przyjemnością i trzeba to przyjąć za pewnik, a nie szukać jednego lub kilku najlepszych kawałków. Ogólnie jest dobrze i solidnie, może dlatego pojawia się w głowie pomysł, że od poznaniaków powinniśmy jeszcze oczekiwać czegoś ekstra. Być może to przegięcie, niemniej warto mieć oko na Heavyquake i naciskać na nich aby przy okazji następnego albumu pojawiło się owo "ekstra". Chłopaki mają ku temu odpowiednie umiejętności oraz talent. (4)
WW
Ach te nazwy... Już od paru godzin obcuję z najnowszą kompilacją grupy Heavy Pettin', jednak tych "ciężkich pieszczot" ni widu, ni sły-chu. Krążek pod tytułem, a jakże znaczącym, "Best Of to zbiór lekkich, hard rockowych numerów. W sam raz na randkę, na podróż kabrioletem albo do nocnego klubu dla soft rockersów'. Szkoci - bo Heavy Pettin' pochodzi z Glasgow - powstali w 1981 roku i działali do 1988 roku. Później reaktywowali się dopiero w 2017 a trzy lata później pojawia się najświeższa EPka. No dobrze, ale nasza kompilacja opiera się na przeszłości. W sumie z kompozycjami grupy najszybciej zaznajomią się Ci, którzy lubią granie w stylu środkowego okresu Gary Moore'a. stadionowego Van Halen czy rozmarzonego do granic Whitesnake. Gdzieniegdzie pobrzmiewają echa jakiegoś schematycznego rocka w klimacie AC/DC, z bardzo ograniczoną, wystukującą rytm sekcją. Często pojawiają się chóralne refreny, zaśpiewy i piejący wokal. Przy każdym z czternastu utworów' zawartych na "Best Of’ noga sama przytupuje. Bo. szczerze, to taka muzyka - lekka, łatw'a. przyjemna, z odrobiną pazura. Muzyka niebezpiecznie balansująca na granicy hard rocka i kiczu, gdzie blisko jej do upaćkania naszych uszu brokatem i słodkimi melodiami. Mimo wszystko słucha się tego nieźle i. wbrew pozorom, Heavy Pettin’ może momentami zaskoczyć. Zaznaczam jednak, że nie jest to odmiana rocka nadająca się dla każdego. Czasem stężenie melodyjności może przyprawić o mdłości zbyt wrażliwe osoby. Zbiór kompozycji również może posłużyć za mini przewodnik po tych, jeśli ufać wydawcy, najlepszych i najbardziej przebojowych rewirach twórczości Heavy Pet-tin’. Jeśli ktoś po przesłuchaniu tej kompilacji nabierze ochoty na więcej, to grupa dorobiła się trzech pełnych albumów i kilku EPek. (3,5)
Adam Widełka
Helikon - Myth A Legend
2020 Srff.Rcleascd
Helikon to lombardzki zespół działający od 2016 roku. W 2018 roku wydali EPkę zatytułowaną "Challenge Of Death" a w tym roku pokusili się o wydanie dużego debiutanckiego albumu "Myth &. Legend". Sam zespół klasyfikowany jest jako przedstawiciel thrash metalu, niemniej na wspomnianym krążku znajduje się intensywna mieszanka heavy, speed i thrash metalu. Kompozycje są dość długie i długie, dzięki czemu muzycy mogli pozwolić sobie na rozbudowane kompozycje, miejscami nawet ciekawie wymyślone. Większość z nich jest urozmaicona i dynamiczna, z udanie wykorzystanymi ciekawymi zmianami tempa i zwolnieniami. Muzycy nie zapominają też o melodiach. Z grubsza przypomina to mieszankę Megadeth, Am lilii la tor oraz Iced Earth, chociaż Włosi umiejętnie starają się odcisnąć na muzyce swój talent. Generalnie stanowi to jxmad pięćdziesięciominutową dawkę ciekawej muzyki, choć nie tak dobrej jak wspomniane inspiracje. Na krążku znakomicie sprawuje się para gitarzystów Davide Piazza i Mauro Nicolini. To oni stanowią o wyrazie muzyki tego zespołu. Znakomite tło tworzy im zdecydowana i kIarow'na sekcja rytmiczna, która tworzą basista Lorenzo Piazza oraz perkusista Edoardo Scanzi. Nieźle prezentuje się też wokalista Giacomo Merigo, świetnie techniczny ale za mało w jego glosie charakteru i siły przebicia. Najciekawszym momentem "Myth &. Legend" jest finałowa kompozycja "The Bu U ad Of Mcmphisto", mroczna i rozbudowana, która wystawiła cały najlepszy arsenał formacji i trwa ponad jedenaście minut. Całkiem nieźle prezentują się leż techniczny ale bardzo bezpośredni "Princc of Night" oraz zadziorne oraz bujające "Chant of Crotv" i "Myth &. LegeiuT. Najmniej pasuje mi wolny i klimatyczny kawałek "Ophelia". Ogólnie album sprawia pozytywne wrażenie i myślę, że znajdzie swoich zwolenników. (4)
WW
Helion Prime - Question Every-thmg
2020 Saibot Rcigm
Trzeci album Helion Prime, trzeci z kolejnym wokalistą i z tych trzech płyt zdecydowanie najsłabszy, tak jakby Jason Ashcraft trochę się pogubił. Wpływ na taki stan rzeczy' mogły mieć te ciągłe zmiany śpiewaków' (przewinęło się ich przez zespół czw'oro raptem w pięć lat), ale w przypadku tak doświadczonych muzyków nie powinny mieć aż takiego wpływaj na efekt końcowy, tym bardziej, że kolejne wydawnictwa powstawały wr dwuletnich odstępach czasowych. A zespół zaproponował materiał bardzo nierówny, gdzie nieliczne, udane utwory przytłaczają te znacznie słabsze, taka power-metalowa produkcja spod sztamy'. Aż przypomniałem sobie wcześniejsze, dobrze na naszych łamach oceniane, płyty Helion Prime i wniosek jest oczywisty: to krok, albo i dwa w tył, nie ma mowy o rozwoju czy wyższym poziomie. I to mimo tego, że nowa wokalistka Mary Zimmer przebija śpiewającą na debiucie Heather Michele Smith (na drugim albumie brylował już świetny Sozos Michael, tylko wspierany przez Brittney Ha-yes), to jednak reszta rozmywa się w oceanie przeciętności. Gdzieniegdzie mignie więc fajna melodia ("Reawakening"), albo zrobi się mocniej, tak jak w "Terror Of The Cybemetic Space Monster". Ciekawe rozwinięcie zyskał cover Mis-fits "Kong At The Gates", a gitarowe solówki też są wysokiej klasy, ale to wszystko zbyt mało, żeby zaciekawić na dłużej. Zresztą na poprzednich wydawnictwach nie brakowało udanych wycieczek w rejony tradycyjnego metalu czy nawet speed/thrash metalu, tu jest bardziej jednorodnie, symfoni-czmVpow'erowo, ale też po prostu nudno, szczególnie, że "Question Everything" trwa blisko godzinę. Fakt, że z AFM Records zespół trafił do raczkującej Saibot Reigns, też o czymś świadczy - nie ma co zawracać sobie tą płytą głowy. (1,5)
Wojciech Chamryk
Hellbender - American NifjHtma-re
2020 No Ute TU Metal
Fakt, ta płyta to prawdziwy koszmar, taki typowy potworek w ame-rykańskim stylu. Być może w San Francisco Hellbender jest zespołem łubianym, cenionym, a dla kilku osób nawfet kultowym, ale do mnie zawartość "American Night-mare" nie przemawia. Przyczyna jest prosta: to siermiężny, nijaki, nowoczesny thrash/groove metal, który już kilkanaście lat temu nie zrobiłby większego wrażenia, a co dopiero w 2020 roku. Pomysł łączenia wpływów tradycyjnego heavy czy thrashu z tymi nowszymi, czerpanymi od Larnb Of God czy Hatebreed, też wydaje mi się artystycznie chybiony - aż dziwne, że Scott Waters zainteresował się tym materiałem, bo to rzecz warta co najwyżej publikcji w sieci czy na jakimś niskonakładowym CD-R. Niewątpliwym atutem jest tu udział drummera D.R.I. Roba Rampy’ego, bo partie perkusji naprawdę robią wrażenie, ale cała reszta bardzo od nich odstaje - nic dziwnego, że zespół ma już innego bębniarza. Do tego najciekawszy "In Heli" to nagrany ponow nie starszy utwór, a zespół/wydaw'ca nie zadali sobie nawet trudu porządnego opisania promocyjnych MP3. myląc utw-ory z tytułami - jak dobrze, że "American Nightmare" trwa niewiele ponad pól godziny, bo waększej dawki dźwięków' by Hellbender pewnie bym nie zdzierżył... (1)
Wojciech Chamryk
Hellvoid - BassWRoll VoL i.
2020 Sclł-Krlcajcd
HeIlvoid powstał w 2015 roku w Trójmiescie, i charakteryzuje się tym, że nie ma w swoim instrumentarium elekt rycznej sześcio-strunowej gitary. Za to ma dwie gitar)' basowre, jedna prowadzi tradycyjne linie rytmiczne, druga przesterowana, gra gitarowe riffy. Nie jest to nowy pomysł ale ciągle budzi wzmożone zainteresowanie. W wypadku Hellvoid sprawdza się bardzo dobrze, bo muzycy prezentują nam zawsze intrygujące pomy-
184
RECENZJE