plik


ÿþKULIG AUKASZ GOABIOWSKI Nie mo|na si dziwi, |e ta zabawa ludom póBnocnym tak byla upodobana, ludom, które pikn maj zim, i dobr w tym czasie drog, na mrozy s wytrwaBe, a obfito[ zbiorów posiadajc, go[cinni przytem i lubicy wesoBo[; caBy przecig czasu od [wit Bo|ego Narodzenia, a| do pocztku postu, uciechom po[wicali. ByBy te zabawy nie tylko w stolicy, lecz po caBym kraju naszym, od niepamitnych, zapewne przed Sobieskim, czasów. Kulig, ta zabawa jeszcze od Popiela, Ma za cel, by ka|demu zalala gardziela. TrwaBy, pokd jeszcze bBogie za StanisBawa Augusta sBu|yBy chwile. CaBa okolica, powiat caBy, województwo, i kraj, od jednego do drugiego kraDca w ruch byBy przywiedzione. UkBadali szlichtad, czyli kuligi, i porzdkowali zwykle celniejsi z pomidzy mBodzie|y, rej po[ród niej wiodcy. Do zmowy tej, nadania wikszego |ycia, przyjemno[ci, i delikatniejszego powabu, acz skrycie poniekd, przykBadaBy si dziewczta, czasem i matki, lubice jeszcze pohula: to dla siebie, to dla swoich. Rozpisana byBa caBa kolej, gdzie si maj zaczyna, gdzie jak dBugo trwa, gdzie koDczy nareszcie te uciechy. Lask z kul z wierzchu obsyBano od domu do domu, zwoBujc kulig. Od pomienionej buBawy, i nazwisko kuliga ma pochodzi. Nie maBej zapewne potrzeba bylo trafno[ci, dokBadnej ludzi, i wszystkich, caBej rodziny osób znajomo[ci, niepospolitej biegBo[ci na koniec, a|eby wszelkie zawady usun, nie narazi nigdzie, podoba wszedzie; lecz |yjc z soba cigle, a |yjc w otwarto[ci i miBo[ci braterskiej, przy tylu doradcach i porozumieniu, zawsze niemal z kim[ wewntrz domu, i to si snadno uczyni daBo, nastpowaBy maBe jakie zmiany w miar okoliczno[ci, lub uczynionych ostrze|eD. Z jak| niecierpliwo[ci czekano w[rod tych narad pierwszych [niegów? Jak si cieszono, gdy wszystko posBu|ylo, i niebo samo sprzyjalo pospolicie tym niewinnym zabawom? Tak wic u przewódcy swojego zbieraBa si mBodzie|, przesadzajc si na ksztaBtny zaprzg, saneczki, dobrze ubranych ludzi. Muzyka byBa na zawoBaniu. Ruszano w dom najpierwszy, gdzie du|o byBo dziewczt, albo je sproszono, z powinszowaniem [wit szcz[liwych. Zmrokiem przyjecha kazaB obyczaj, przy [wietle kagaDców i pochodni, l[knily si bryllantami okolice caBe i lasy nastrzpione [niegiem, lub srebrem oblane; skrzypiaBy przemykajce si lekko sanice; odkazywaB si z dala tentent koni, jak gdyby szwadron jazdy byB w peBnym pochodzie; brzk dzwonków ró|nogBo[nych, i kóBek nawieszanych, odgBos muzyki, w takt odzywajce si trzaskania biczem zrcznych powozicieli, okrzyki wesoBych, ju| si dawaBy sByszec, gdy tylko co na wie[ wje|d|ali. WybiegaBy kmiotki i caBe ich rodziny na póB ju| nagie i bose, ze snu ocucone, przypatrywa si z u[miechem temu widokowi; wylatywaBy i odzywaBy si psy wszystkie caBej wioski; tak z powikszajcym si coraz szumem i hukiem w otwart wpadano bram, i zaje|d|ano przed mieszkanie gospodarza. WychodziB ku swym go[ciom, witaB uprzejmie, wprowadzaB, gdzie czekaBa |ona i dziewice ju| do taDca postrojone. Po wstpnych grzeczno[ciach i pozdrowieniach, o|ywiaBa si coraz bardziej rozmowa; czstowano ochoczo, i ludziom i koniom rad byB gospodarz, i miejsca obmy[liB. ZaczynaBy si taDce. Przez okna nie zawarte okiennicami, ja[niejacego od [wiatBa domu, z dala z pocztku, coraz bli|ej potem, przypatrywaBy si dziewczta i dzieci, przez starszych tulone, z wioski za kuligiem nadbiegBe. Przerywano taDce coraz kielichami za zdrowie uprzejmego i Baskawego gospodarza, wymieniajc zawsze jego dostojeDstwo; za zdrowie rodziny to ogólnie, to cz[ciowo, za zdrowie dobrych ssiadów i go[ci miBych. Doczekano si tym sposobem, na gwaBt przyporzdzanej, obfitej wieczerzy, po której nastpowaBy plsy, [piewy, do biaBego dnia nieraz, spoczynek utrudzonych nareszcie bez wytworno[ci przyjty, gdzie, i jak mo|na byBo. Tymczasem przysposobiono si w domu do [niadania, lub obiadu nastpnego; wybrano sie nareszcie w podró|, bo trzeba byBo jecha z niemi; a je[li gospodarz nie mógB, jechaBa przynajmniej |ona z córkami, w dom drugi z kolei; tak wszdzie zabierajc z sob rodzin, w której go[cili. Powikszal si kulig, coraz bardziej przybywaBo panien, m|atek, coraz wicej mBodzie|y, sanek, ochoty. Gdzie majtniejsi, bardziej uprzejmi, tam i kilka dni zabawiono, a chwile dniowe nabo|eDstwu z rana, wzajemnym po stancyi odwiedzinom, [niadaniu, obiadowi, rozmowom poufaBym, [miechom, |arcikom, i ró|nym grom spoBeczeDskim po[wicano; to obmy[lano polowanie ró|nego rodzaju na grubego zwierza, na ptastwo, jakie nas i zima nie odstpuje, to Bowk ryb, a zabawom tym towarzyszyly niekiedy i kobiety [mielsze, lub [miaBemi, nieodmawiajcemi pró[b i grzecznemi okaza si chcce; albo zostawaBy z sob i bawiBy w domu z gospodyni, jej rodzin, nie polujcymi m|czyznami; wyrczaBy wBa[cicielk w bawieniu go[ci, w trudach, w przysposobieniu wszelkiem z ujmujc ochot i |yczliwo[ci lub. Innym razem popisywano si nie bez chluby przed osobami przybyBemi swoj stadnin, wierzchowemi koDmi, bydeBkiem, broni, wszystkiem, co mogBo bawi i zajmowa; a w ten czas zrcznie pochwali, i znawc si okaza, byBo przyjemn rzecz i wspólnem wszystkich staraniem, by utrzyma wesoBo[, a|eby go[cie byli zadowoleni, i gospodarz uradowany i wdziczny. Tam imieniny, tu urodziny, tu inna jaka okoliczno[, byBa odwiedzenia chwila i powodem; rozchodziB si nareszcie odgBos zacztej uciechy, |e i do nich zawita szaraDcza ta swawolna, ostrzegaB, do przysposobienia si baczn gospodyni skBaniaB. Który| dom wreszcie obywatelski u nas pró|en byB zapasów, do uraczenia maBo wymagajcych najezdników, wzgldnych na stan ka|dego, okazujcych, i rzetelnie okazujcych, |e s najszcz[liwsi z tak dobrego przyjcia? DBug wzajemno[ci byB to wreszcie tylko, kiedy sie nawzajem Bczc z tem gronem, chwil mile spdzonych i grzeczno[ci doznawaBo wszdzie. Posiadano niezbyt Batw sztuk, jak ukoBysa miBo[ wBasn, rozja[ni zachmurzone czoBo, rado[ci udziela i samym jej doznawa. Powinno[ci i darem to byBo |ycia obywatelskiego, tem snadniejszym, |e i pBe pikna do tego nale|aBa, i caB sw delikatno[, wdzik i powab umiaBa przyda. Nikt nie byB obra|onym, nikt upo[ledzonym, niejedne zatargi, lub nieporozumienia dawne, wtenczas zaspokojono; wszystko, co dotyka mogBo, usunito, co by miBem ceniono i wznoszono. Wyobrazi sobie nie mo|na teraz owej trafno[ci, tak zrcznie ukrytej, a raczej tak naturalnego wszystkich pocigu: do |yczliwo[ci prawdziwie rodzinnej, do serc prawdziwie wylanych. DzieliB te zabawy i kapBan, i rycerz, i powa|ny obywatel, i m| sdziwy, a wszyscy byli weseli; wszelka chmurka znikaBa tak Batwo przy dobrej woli, za wdaniem sie osób zrcznych. Tu ostrze|ono wcze[nie, tu wpadano z nienacka; to w zwykBych, to w najstronniejszych ubiorach, to w zrcznie dobranych maskach. Za przybyciem osób przebranych, zwykle wypadaB najpierw arlekin kuligowy z trzepaczk i [piewaB skaczc: "Ej kulig! kulig! kulig!", a zawsze czyli to najwspanialszem, czy najskromniejszem ugoszczeniem, chtnie zadowolniali si go[cie. Je[li przenikano, |e gdzie co[ brakowa mo|e, w najdelikatniejszy sposób ten zwierzyny, ten ryb nadesBaB, lub trunków jakich, sanie wreszcie byBy peBne zapasów, które nieznacznie wpBywaBy w rce kucharzy, posBugaczy, a przy odjezdzie, domownicy byli obficie udarowani. ZachodziBa-li trudno[ w noclegu, karczma, folwark, dom proboszcza, organisty, kmiotków chaBupy, obite wnet kobiercami, przystrojone, ka|dej rodzinie, ka|dej gromadzie dawaBy schronienie, albo noc caB strawiono na taDcach; rozje|d|ano si z rana. ByB-li dom jaki, gdzieby niezbyt ochoczo przyjto, zatrzymywali si w przylegBem miejscu chwilk wszyscy zebrani, posBano tam jako stra| przedni, osoby najbardziej tej rodzinie miBe; wkrótce zjawiBy si drugie i trzecie sanie, coraz wicej, nareszcie wszystkie. {artowano bez obra|enia z kBopotu gospodyni, przyczyniajcej coraz wieczerzy. Dobry humor powstawaB; wszystkiego czarodziejsk jakoby moc znalazB si dostatek, i nieraz gdzie najmniej spodziewano si; najlepiej czasem zabawiono. Tu chwilk tylko, by nie przeci|y, tu dBu|ej go[ci wypadBo; wszdzie jaka odmiana, wszdzie rozmaito[; a je[li kiedy bywaBa jednostajno[, i ta nie utrudzaBa. Obok zabaw, ile| si nie uBatwiBo interesów, ukBadów, narad obywatelskich nawet, albo sBodkich zwizków familijnych; ile| w tem zbli|eniu nie powstaBo miBo[ci, skojarzeD, zwizków [lubnych? ZnalazB mBodzian sposobno[ by umieszczonym koBo swej dziewicy, tuli j od zimna, ochrania, cz[ciej z ni mówi, bawi i jej si podoba; a je[li byBy jakie zawady, trudno[ci i niechci, za spraw tylu osób w chwili najlepszego humoru, usun je i zezwolenie otrzyma zdoBywaB. Wszelki przypadek zwykle niebezpiecznym nie byB: tam twarz namro|on otarto [niegiem, tu wywrot lekki zabawiB tylko, wesoBo[ i niewinne [miechy podwajaB. Nie znano przedrwiwaD, kBótni, pojedynków; nieporozumienie jakie topiBo si w winie, u[ciskach braterskich, lub w pro[bach dziewiczych, a cz[ znaczn osób, mogBa i nie wiedzie o takim wypadku. Gdzie wskie drogi le[ne, tam saneczki jednokonne brano, albo 2, 3 i 4 konie, koD przed koD z forysiem; sanie to orBem, pelikanem, niedzwiedziem, to murzynem, turkiem w zawoju, to syren, dziewic, lub innem jakiem ozdobione godBem. ZabrakBo-li komu czego, wnet u innych znajdowaB. Je|eli komu wypadaBa potrzeba, na czas krótki do siebie powracaB, lub niechtny jaki dla siebie dom omijaB, BczyB si znowu w umówionem stanowisku z tym hucznym orszakiem. Komu za pó|na przypadaBa kolej, upewniwszy naczelników zabawy o dobrem u siebie przyjciu, o gotowo[ci wszelkiej, BczyB si wcze[niej z kuligiem, by dBu|ej tych zabaw u|ywa. Im krótsza ju| byBa chwila, tem wicej starano si z niej korzysta. Kto widziaB chocia|by cieD jeszcze tych zabaw, przyzna z rozrzewnieniem: jak ludzki, jak uprzejmy, go[cinny, dobroduszny byB ten naród, rodzina to jedna zdawaBa sie jakoby, weselca si razem, u|ywajc darów swej bBogiej ziemi. Ta gromada, podobna do alpejskiej [nie|nicy, wzrastajca coraz bardziej, gdzie spadBa, to dla tego jedynie, a|eby wesoBo[ pomno|y, staro|ytny obyczaj zachowa, serca zbli|ac, wspóBnych uciech doznawa, nie za[ klski nanosi. TopniaBa nareszcie pierwszych dni postu ta hulanka, i ka|dy do siebie powracaB, zabierajc tylko powoli, co gdzie rozpu[ciB, pozostawiaB: to skaleczone konie, to sBug chorego, to sprzt jaki, i odsyBajc na wzajem cudze; spoczynkowi, uciszeniu i pobo|no[ci te dnie religijne po[wicajc. Fragment ze zbioru: GRY I ZABAWY ró|nych stanów w kraju caBym, lub niektórych tylko prowincjach opisane przez Aukasza GoBbiowskiego, w Warszawie, 1831 (reprint, WAiF, Warszawa 1983). Zachowano oryginaln pisowni. Copyright © 1997-1999 Zwoje

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
KULIG P0
Z KOPYTA KULIG RWIE
Skaldowie Z kopyta kulig rwie (440)
Z kopyta kulig rwie Quligowscy
Z kopyta kulig rwie Quligowscy
Z kopyta kulig rwie Brathanki
Z kopyta kulig rwie Skaldowie
Kulig
KULIG

więcej podobnych podstron