plik


TYTUL: Wolnosc i wlasnosc AUTOR: Ludwig von Mises OPRACOWAL : Igor Zakrzewski (iggy@upr.org.pl) ----------------------------------------------------------------- ---------- I W końcu XVIII-go wieku dominowały dwie koncepcje wolnoci, obie znacznie różnišce się od tego, co dzisiaj rozumiemy jako wolnoć. Pierwsza z tych koncepcji była czysto akademicka i bez żadnego zastosowania do regulowania spraw politycznych. Była to idea wyprowadzona z ksišg starożytnych autorów, których studiowanie było sumš i istotš wyższego wykształcenia. W oczach tych greckich i rzymskich pisarzy wolnoć nie była przynależna wszystkim ludziom. Była przywilejem mniejszoci, odmawianym większoci. To, co Grecy nazywali demokracjš, w wietle dzisiejszej terminologii nie jest tym, co Lincoln nazywał rzšdzeniem przez lud, lecz oligarchiš, zwierzchnociš pełnoprawnych obywateli w społeczeństwie, gdzie większoć stanowili metojkowie lub niewolnicy. Nawet taka, dosyć ograniczona wolnoć nie była rozpatrywana przez filozofów, historyków i mówców jako rzeczywista konstytucyjna instytucja. Widzieli jš jako bezpowrotnie utraconš cechę przeszłoci. Opłakiwali odejcie złotego wieku, lecz nie znali żadnego sposobu, aby do niego wrócić. Druga koncepcja wolnoci była nie mniej oligarchiczna, choć nie była inspirowana żadnymi literackimi reminiscencjami. Ambicjš arystokracji ziemskiej, a czasem także mieszczańskiej była obrona swych przywilejów przed rosnšcš siłš królewskiego absolutyzmu. W większoci kontynentalnej Europy ksišżęta w tym starciu zwyciężyli. Jedynie w Anglii i Holandii szlachta i mieszczanie pokonali dynastię. Lecz osišgnęli nie wolnoć dla wszystkich, lecz dla elity, dla mniejszoci. Nie powinnimy oskarżać o hipokryzję ludzi, którzy w tamtych wiekach zachwalali wolnoć, utrzymujšc jednoczenie prawo, zakładajšce niższoć wielu ludzi, nawet poddaństwo i niewolnictwo. Stali oni wobec problemu, dla którego nie znali satysfakcjonujšcego rozwišzania. Tradycyjny system produkcji był zbyt mało wydajny dla stale powiększajšcej się ludnoci. Rosła liczba ludzi, dla których przed-kapitalistyczne metody rolnictwa i rzemiosła dosłownie nie zostawiały miejsca. Ci nadliczbowi byli głodujšcš biedotš. Stanowili zagrożenie dla istniejšcego porzšdku społecznego, a przez długi czas nikt nie mógł wyobrazić sobie innego porzšdku, takiego stanu rzeczy, w którym starczyłoby żywnoci dla wszystkich tych nieszczęników. Nie mogło być problemu nadania im pełnych praw obywatelskich, tym bardziej problemu dania im udziału w prowadzeniu spraw państwa. Jedynym sposobem, jaki znali władcy, było utrzymywanie ich siłš w posłuchu. II Przed-kapitalistyczny system produkcji był restryktywny. Jego historycznš podstawš był wojskowy podbój. Zwycięscy królowie rozdawali ziemię swym paladynom, ci za byli panami w dosłownym znaczeniu tego słowa, jako że nie zależeli od poparcia konsumentów, kupujšcych bšdŸ wstrzymujšcych się od kupna na rynku. Z drugiej strony byli oni głównymi klientami przemysłu przetwórczego, zorganizowanego w systemie cechowym. System ten nie sprzyjał innowacjom, zakazywał odstępstw od tradycyjnych metod produkcji. Liczba ludzi, dla którzy mogli znaleŸć pracę, nawet w rolnictwie, sztuce czy rzemiole, była ograniczona. W tych warunkach wielu ludzi odkryło, używajšc słów Malthusa, że „nie ma dla nich miejsca przy stole natury” i że „mówi im ona, aby szli precz” . Pomimo tego niektórzy z owych wyrzutków potrafili przeżyć, poczšć dzieci i sprawić, że liczba nędzarzy beznadziejnie rosła. Wówczas pojawił się kapitalizm. Postrzega się go zwykle jako radykalnš zmianę, polegajšcš na zastšpieniu prymitywnej i mało wydajnej produkcji rzemielniczej produkcjš fabrycznš. Jest to doć powierzchowny sposób patrzenia. Charakterystycznš cechš, odróżniajšcš kapitalizm od przed-kapitalistycznych metod produkcji, były nowe zasady handlu. Kapitalizm nie jest tylko masowš produkcjš, lecz masowš produkcjš dla zaspokojenia masowych potrzeb. Sztuka i rzemiosło starych, dobrych czasów stały się bardziej ekskluzywne - dostarczały towarów ludziom zamożnym. Fabryki natomiast produkowały tanie rzeczy dla wielu. Wszystko, co ten wczesny przemysł wytwarzał, było pomylane dla służenia masom, takim ludziom, jak pracownicy owych fabryk. Służył on im bšdŸ bezporednio, zaopatrujšc ich, bšdŸ porednio, eksportujšc a potem sprowadzajšc z zagranicy żywnoć i surowce. Te zasady handlu były znakiem tak wczesnego jak i dzisiejszego kapitalizmu. Pracownicy sš jednoczenie konsumentami przeważajšcej częci wyprodukowanych dóbr. Sš suwerennymi konsumentami, którzy „zawsze majš rację”. Ich zakupy, lub rezygnacja z zakupu przesšdzajš co ma być wytwarzane, w jakiej iloci i jakiej jakoci. Kupujšc to, co im najbardziej odpowiada sprawiajš, że jedne przedsiębiorstwa majš zyski i rozwijajš się, inne za przynoszš straty i upadajš. W ten sposób bezustannie przekazujš kontrolę nad czynnikami produkcji w ręce tych przedsiębiorców, którzy najlepiej spełniajš ich życzenia. W kapitalizmie posiadanie rodków produkcji wišże się z obowišzkiem społecznym. Przedsiębiorcy, kapitalici i właciciele ziemscy sš niejako mandatariuszami konsumentów, a ich mandat może zostać unieważniony. Aby być bogatym, nie wystarczy mieć raz zgromadzony kapitał. Konieczne jest cišgłe inwestowanie w to, co najlepiej spełnia życzenia konsumentów. Rynek jest co dzień powtarzanym plebiscytem, eliminujšcym nieuchronnie tych, którzy nie zatrudniajš swej własnoci odpowiednio do zamówienia publicznego. Wielki kapitał, przedmiot fanatycznej nienawici wszystkich obecnych rzšdów i ludzi, którzy mianowali się intelektualistami, zdobył i zachował wielkoć tylko dlatego, że pracował na potrzeby mas. Fabryki, produkujšce towary luksusowe dla niewielu nigdy nie osišgnęły wielkich rozmiarów. Niedocišgnięciem XIX- wiecznych historyków i polityków było to, że nie potrafili dostrzec, iż pracownicy byli głównymi konsumentami wyrobów przemysłu. W ich mniemaniu zarabiajšcy byli ludŸmi ciężko pracujšcymi dla wyłšcznej korzyci klasy pasożytniczej. Hołdowali złudzeniu, że fabryki wyzyskujš masy robotników fizycznych. Gdyby powięcili trochę uwagi statystykom, łatwo mogliby dostrzec fałsz tych opinii. Spadła miertelnoć niemowlšt, wzrosła rednia długoć życia, pomnożyła się liczba ludnoci, a przeciętny człowiek cieszył się udogodnieniami, o których nawet ludzie zamożni we wczeniejszych wiekach nie mogli bodaj zamarzyć. Jednak to bezprecedensowe podniesienie mas było zaledwie produktem ubocznym Rewolucji Przemysłowej. Głównym jej dokonaniem było przeniesienie dominacji ekonomicznej z posiadaczy ziemskich na całš ludnoć. Zwykli ludzie nie musieli już być wołami roboczymi, zadawalajšcymi się okruchami z pańskich stołów. Zniknęły trzy kasty pariasów, charakterystyczne dla czasów przed-kapitalistycznych: niewolnicy, poddani oraz ci, których teologowie, scholastycy, jak również brytyjskie prawo od szesnastego do dziewiętnastego wieku okrelało mianem ubogich. Ich potomkowie stali się, w nowych warunkach przedsiębiorczoci, nie tylko wolnymi pracownikami, lecz także konsumentami. Ta radykalna zmiana miała swe odbicie w nacisku, jaki przedsiębiorcy kładli na rynek. Tym, czego handel potrzebuje przede wszystkim, jest rynek i jeszcze raz rynek. Było to hasło kapitalizmu. Rynek, to znaczy klienci, nabywcy, konsumenci. W kapitalizmie jest jedna droga do majštku: obsłużyć klientów lepiej i taniej niż robiš to inni. W sklepie czy fabryce właciciel - lub w korporacji prezes, reprezentujšcy udziałowców - jest szefem. Lecz jego władza jest tylko pozorna i warunkowa, jest poddana władzy konsumentów. Konsument jest królem, rzeczywistym władcš, a producent zostaje odrzucony, jeli nie przecignie konkurentów w służeniu klientom. Była to wielka gospodarcza transformacja, która odmieniła oblicze wiata. Bardzo wczenie przeniosła siłę politycznš z ršk uprzywilejowanej mniejszoci do ršk ludu. Dojrzałe prawa obywatelskie przyszły w lad za uwolnieniem przemysłu. Zwykły człowiek, któremu działanie rynku dało władzę wyboru przedsiębiorcy i kapitalisty , zdobył podobnš władzę w państwie. Został wyborcš. Wybitni ekonomici, pierwszym z nich był, jak sšdzę Frank A. Fetter, zaobserwowali, że rynek jest demokracjš, w której każdy pens daje prawo głosu. Bardziej poprawne byłoby stwierdzenie, że rzšd reprezentatywny jest próbš urzšdzenia spraw konstytucyjnych na wzór rynku, lecz ten projekt nigdy nie może być w pełni zastosowany. W dziedzinie polityki wola większoci zawsze bierze górę, a mniejszoć musi się jej podporzšdkować. Handel natomiast troszczy się nie tylko o pragnienia większoci. Służy również mniejszociom, o ile nie sš nieistotnie małe. Przemysł odzieżowy produkuje ubrania nie tylko dla ludzi o normalnej budowie, lecz również dla otyłych, a wydawcy drukujš nie tylko westerny i kryminały, lecz również ksišżki dla wybrednych czytelników. Jest druga ważna różnica. W sferze politycznej nie ma sposobu, aby pojedyncza osoba lub mała grupa osób sprzeciwiła się woli większoci. Natomiast w sferze intelektu prywatna własnoć czyni bunt możliwym. Rebeliant musi zapłacić za swš niezależnoć; na tym wiecie nie ma nagrody bez powięceń. Lecz gdy kto gotów jest zapłacić, ma wolnoć popełnienia odstępstwa od obowišzujšcej ortodoksji, czy neo- ortodoksji. Jakie warunki byłyby w społeczeństwie socjalistycznym dla takich heretyków, jak Kierkegaard, Schopenhauer, Veblen czy Freud? Dla Moneta, Courbeta, Walta Whitmana, Rilkego czy Kafki? We wszystkich wiekach pionierzy nowych dróg mylenia i działania mogli pracować tylko dlatego, że prywatna własnoć czyniła możliwym lekceważenie dróg większoci. Tylko kilku z tych odszczepieńców było doć niezależnych ekonomicznie, aby przeciwstawić się opiniom większoci. Lecz w klimacie wolnej gospodarki znaleŸli oni w społeczeństwie ludzi gotowych im pomóc. Cóż mógłby zdziałać Marks bez swego patrona, fabrykanta Fryderyka Engelsa? III Tym, co wypacza socjalistycznš krytykę kapitalizmu, jest pominięcie przez niš władzy konsumentów w gospodarce rynkowej. Widzi ona tylko hierarchicznš organizację różnych przedsiębiorstw i fabryk, a nie dostrzega, że zysk zmusza przedsiębiorców do służenia konsumentom. Zwišzki zawodowe, w swym postępowaniu z pracodawcami, zdajš się kierować złoliwociš i zachłannociš, gdy przeciwstawiajš się im, żšdajšc wyższych stawek płac. Krótkowzrocznoć nie pozwala im dostrzec nic poza bramš fabryki. Stronnicy zwišzków mówiš o koncentracji władzy gospodarczej, a nie dostrzegajš, że władza ta ostatecznie pochodzi z ršk kupujšcej ludnoci, której większoć stanowiš sami pracownicy. Ich niezdolnoć do widzenia rzeczy takimi, jakie sš znajduje swój wyraz w tak nietrafnej metaforze, jakš jest pojęcie „przemysłowego królestwa”. Sš zbyt tępi, aby dostrzec różnicę między suwerennym królem, czy księciem, który może być wywłaszczony tylko przez silniejszego zdobywcę, a „królem czekolady”, który traci swe „królestwo”, jak tylko konsumenci zacznš popierać innego dostawcę. To skrzywienie leży u podstaw wszystkich socjalistycznych planów. Gdyby który z socjalistycznych wodzów próbował zarobić na życie sprzedajšc hot-dogi, nauczył by się co nieco o władzy konsumentów. Lecz byli oni zawodowymi rewolucjonistami, a ich jedynym zadaniem było rozniecenie wojny domowej. Ideałem Lenina było zorganizowanie produkcji w państwie na wzór urzędu pocztowego, niezależnego od konsumentów, bo jego deficyt pokrywany jest przez przymusowo cišgane podatki. „Całe społeczeństwo”- mówił on -”staje się jednym urzędem i jednš fabrykš” . Widział, że prawdziwy charakter urzędu czy fabryki całkowicie się odmienia, gdy zostaje ona jedynš na wiecie i nie daje ludziom możnoci wyboru między produktami i usługami różnych przedsiębiorstw. Jego lepota uniemożliwiała mu dostrzeżenie roli rynku i konsumentów w kapitalizmie, nie mógł więc odróżniać wolnoci od niewolnictwa. Ponieważ w jego oczach pracownicy byli tylko pracownikami, a nie konsumentami, więc byli niewolnikami już w kapitalizmie, nacjonalizacja fabryk i sklepów w niczym nie odmieniła ich pozycji. Socjalizm zastępuje władzę konsumentów władzš dyktatora, lub komitetu dyktatorów. Wraz z ekonomicznš władzš obywateli zanika też ich władza polityczna. Jedyny plan produkcji, unieważniajšcy jakiekolwiek planowanie ze strony konsumentów odpowiada w sferze konstytucyjnej zasadzie jednopartyjnoci, pozbawiajšcej obywateli możliwoci wpływu na sprawy publiczne. Wolnoć jest niepodzielna. Ten, kto nie może wybrać między różnymi gatunkami konserw bšdŸ mydła, pozbawiony jest również możnoci wyboru między różnymi partiami politycznymi i programami oraz możnoci powołania administracji. Nie jest już człowiekiem, staje się pionkiem w rękach dominujšcego inżyniera społecznego. Nawet jego wolnoć prokreacji może być zanegowana przez eugeników. Oczywicie socjalistyczni wodzowie upewniajš nas od czasu do czasu, że tyrania potrzebna jest tylko w okresie przejciowym, a powszechne żšdanie państwa przedstawicielskiego będzie spełnione w socjalistycznym tysišcleciu . Skoro tylko socjalistyczny porzšdek będzie „wystarczajšco zabezpieczony przed krytycyzmem”, zapewnia nas miło panna Joanna Robinson, wybitna przedstawicielka nowej brytyjskiej szkoły Cambridge, to pozwoli się istnieć "nawet niezależnym towarzystwom filharmonicznym" . Tak więc likwidacja wszelkich dysydentów wyjania, co komunici nazywajš wolnociš. Z tego punktu widzenia możemy również zrozumieć co inny dostojny Anglik, pan J.G.Crowther miał na myli wychwalajšc inkwizycję, jako „korzystnš dla nauki, gdy ta ochrania awansujšcš klasę” . Znaczenie tego wszystkiego jest jasne. Gdy wszyscy ludzie pokornie kłaniajš się dyktatorowi, nie sš już dysydentami przeznaczonymi do likwidacji. Kaligula, Torquemada, Robespierre zgodziliby się z takim rozwišzaniem. Socjalici zmontowali semantycznš rewolucję, odwracajšc znaczenie pojęć w ich przeciwieństwo. W słowniku nowomowy, jak jš nazwał Jerzy Orwell, jest termin „zasady jedno-partyjnoci”. Słowo „partia” pochodzi od łacińskiego „pars”, co znaczy częć. Partia braterstwa nie różni się już od swego przeciwieństwa, całoci; jest z niš tożsama. Partia taka nie jest partiš, a zasada jedno-partyjnoci jest w rzeczywistoci zasadš bezpartyjnoci. Jest to likwidacja jakiejkolwiek opozycji. Wolnoć zakłada prawo wyboru między zgodš a sprzeciwem. Lecz w nowomowie oznacza obowišzek bezwarunkowej zgody i kategoryczny zakaz sprzeciwu. Takie odwrócenie tradycyjnych znaczeń wszystkich słów terminologii politycznej nie jest jedynie dziwactwem języka komunizmu rosyjskiego i jego nazistowskich i faszystowskich uczniów. Porzšdek społeczny, który znosi prywatnš własnoć, pozbawia konsumentów ich autonomii i niezależnoci i przez to podporzšdkowuje każdego arbitralnym decyzjom ministerstwa centralnego planu. Nie może zdobyć masowego poparcia, jeli nie zakamufluje swego charakteru. Socjalici nigdy nie oszukaliby wyborców, gdyby otwarcie wyjawili im, że ich ostatecznym celem jest wtršcenie ich w niewolę. Dla zwykłej przydatnoci zmuszeni sš używać frazesów o umiłowaniu wolnoci. IV Inaczej brzmiały ezoteryczne dyskusje w wewnętrznym kręgu wielkiej konspiracji. Tam nie ukrywano swych zamiarów względem wolnoci. Wolnoć była, ich zdaniem, oczywicie dobrš rzeczš w przeszłoci, w ramach społeczeństwa burżuazyjnego, bo stwarzała im możliwoć knowań. Lecz gdy socjalizm zwycięża, nie potrzebna staje się już wolna myl ani autonomiczne działanie ze strony jednostek. Każda dalsza zmiana może być tylko odstępstwem od doskonałego państwa, jakie ludzkoć osišgnęła wraz z rozkoszami socjalizmu. W tych warunkach tolerowanie dysydentów byłoby po prostu obłędem. Wolnoć, mawiajš bolszewicy, to burżuazyjny przesšd. Zwykły człowiek nie ma żadnych własnych idei, nie pisze ksišżek, nie wygłasza herezji, nie obmyla nowych metod produkcji. Chce tylko przyjemnie żyć. Nie czuje tych potrzeb, co intelektualici, zawodowi dysydenci i innowatorzy. Nie trzeba dowodzić, że jest to bezwzględnie najbardziej aroganckie lekceważenie, jakie spotyka zwykłych ludzi. Nie jest zagadnieniem czy i jak może zwykły człowiek wykorzystać wolnoć mylenia, mówienia i pisania ksišżek. Pytaniem jest czy i jakie korzyci odniesie leń, poruszajšcy się utartymi cieżkami, z wolnoci, danej tym, którzy przyćmiewajš go inteligencjš i siłš woli. Zwykły człowiek może patrzeć obojętnie, czy nawet z lekceważeniem na postępowanie lepszych od siebie, lecz cieszy się wszystkimi udogodnieniami, jakie wysiłki wynalazców postawiły do jego dyspozycji. Nie ma on zrozumienia dla tego, co jest w jego oczach rozszczepianiem włosa na czworo, lecz jak tylko te myli i teorie zostanš urzeczywistnione przez kogo przedsiębiorczego dla zaspokojenia jego ukrytych pragnień, popiesznie przyswaja sobie nowe produkty. Zwyczajni ludzie sš bez wštpienia głównymi beneficjentami wszystkich osišgnięć współczesnej nauki i technologii. To prawda, że człowiek o przeciętnych zdolnociach nie ma wielkich szans na osišgnięcie rangi kapitana przemysłu. Lecz suwerennoć, jakš daje mu rynek w sprawach gospodarczych, pobudza technologów i administratorów do przekształcania dokonań badań naukowych dla jego użytku. Tylko ludzie, których horyzonty intelektualne nie wykraczajš poza wewnętrznš organizację fabryki, i którzy nie widzš, co kieruje przedsiębiorcš, mogš nie dostrzec tego faktu. Zwolennicy systemu sowieckiego wcišż nam powtarzajš, że wolnoć nie jest najwyższym dobrem. Jest „bez wartoci”, jeli powoduje biedę. Powięcenie jej, aby tš drogš osišgnšć powszechne bogactwo, jest ich zdaniem w pełni usprawiedliwione. Lecz dla paru niesfornych indywidualistów, nie przystosowanych do utartych wzorców normalnych ludzi, wszyscy ludzie w Rosji sš doskonale szczęliwi. Możemy pozostawić nierozstrzygnięte, czy to szczęcie było również udziałem milionów ukraińskich chłopów, zmarłych z głodu, pensjonariuszy obozów pracy i wymordowanych w czystkach marksistowskich przywódców. Nie możemy jednak pominšć faktu, że poziom życia jest nieporównanie wyższy w wolnych krajach zachodu, niż na komunistycznym wschodzie. Płacšc odrzuceniem wolnoci za dobrobyt Rosjanie zrobili marny interes. Nie majš teraz ani jednej, ani drugiej. V Romantyczna filozofia hołdowała złudzeniu, że we wczesnych wiekach historii jednostka była wolna, a kierunek historycznej ewolucji pozbawił jš pierwotnej wolnoci. Jak to wyraził Jan Jakub Rousseau, natura przyznała ludziom wolnoć, a społeczeństwo uczyniło go niewolnikiem. W rzeczy samej pierwotni ludzie byli na łasce każdego, kto był silniejszy i mógł odebrać im skromne rodki utrzymania. Nie ma w naturze nic, co można by nazwać wolnociš. Pojęcie wolnoci zawsze odnosi się do stosunków między ludŸmi. Społeczeństwo nie może urzeczywistnić iluzorycznej koncepcji całkowitej niezależnoci jednostki. W społeczeństwie każdy zależy od tego, co inni wnoszš do jego dobrobytu, w zamian za to, czym on się przyczynia do ich dobrobytu. Społeczeństwo jest w pierwszym rzędzie wzajemnš wymianš usług. Tak długo, jak ludzie majš możliwoć wyboru, tak długo sš wolni; jeli sš zmuszeni przez przemoc lub groŸbę przemocy do poddania się warunkom wymiany, nie ważne jak to odczuwajš, tracš wolnoć. Niewolnik nie jest wolny włanie dlatego, że jego właciciel przydziela mu zadania i decyduje co otrzyma za ich wykonanie. Co do społecznego aparatu represji i przymusu, rzšdu, to nie może być mowy o wolnoci. Zasadniczo rzšd jest zaprzeczeniem wolnoci. Jest odwołaniem się do przemocy, lub do groŸby przemocy, w celu uczynienia wszystkich ludzi posłusznymi rozkazom rzšdu, czy chcš, czy nie. Wszędzie tam, gdzie rozcišga się zwierzchnoć rzšdu, tam jest przemocš, nie wolnociš. Państwo jest instytucjš niezbędnš, sprawiajšcš, że system społecznej współpracy pracuje gładko, nie zakłócany aktami przemocy ze strony gangsterów, czy to krajowych, czy obcych. Rzšd nie jest, jak lubiš mówić niektórzy, złem koniecznym, lecz jedynym dostępnym sposobem, aby uczynić pokojowš koegzystencję ludzi możliwš. Lecz jest przeciwieństwem wolnoci, jest biciem, więzieniem, wieszaniem. Cokolwiek rzšd czyni, jest ostatecznie wsparte działaniem uzbrojonej policji. Gdy rzšd otwiera szkołę, czy szpital, to potrzebne fundusze pochodzš z podatków, to znaczy pieniędzy wymuszonych od obywateli. Gdy rozważyć że, jak ludzka natura wskazuje, nie może być ani cywilizacji, ani pokoju bez funkcjonowania rzšdowego aparatu przemocy, to można nazwać państwo najbardziej dobroczynnš instytucjš ludzkoci. Lecz pozostaje faktem, że nie jest instytucjš wolnoci, lecz represji. Wolnoć może być tylko w tych obszarach, na które rzšd nie wpływa. Jest zawsze wolnociš od rzšdu, ograniczeniem jego wpływów. Zwycięża tylko na tych polach, gdzie obywatele majš możnoć wybrać sposób, w jaki chcš działać. Prawa obywatelskie sš statutem precyzyjnie okrelajšcym sferę, w której ludzie prowadzšcy sprawy państwowe majš prawo ograniczyć wolnoć działania jednostek. Ostatecznym celem, jaki przywieca ludziom, powołujšcym państwo, jest umożliwienie funkcjonowania społecznej współpracy na zasadach podziału pracy. Jeli systemem, jakiego chcš ludzie, jest socjalizm (komunizm, planowanie), wówczas nie zostaje miejsca dla wolnoci. Wszyscy obywatele sš pod każdym względem podporzšdkowani rozkazom rzšdu, państwo jest totalitarne. Jedynie rzšd planuje i zmusza wszystkich do podporzšdkowania się temu jedynemu planowi. W gospodarce rynkowej jednostki mogš wybrać sposób, w jaki włšczš się we współpracę społecznš. Tam, gdzie rozcišga się sfera rynku, tam widać spontaniczne działania ze strony jednostek. W tym systemie, zwanym „leseferyzmem”, a który Ferdynand Lassalle nazwał „państwem nocnego stróża”, jest wolnoć, bo jest pole do swobodnego planowania przez jednostki. Socjalici muszš przyznać, że nie ma mowy o wolnoci w systemie socjalistycznym, lecz próbujš zatrzeć różnicę między państwem niewolniczym a gospodarczš wolnociš przez zaprzeczenie, że jest jakakolwiek wolnoć we wzajemnej wymianie dóbr i usług na rynku. Każda wymiana rynkowa jest zdaniem szkoły pro- socjalistycznych adwokatów, „przemocš nad innymi wolnociami ludzi". Nie ma wartej wzmianki różnicy, w ich oczach, między płaceniem podatków, czy grzywny nałożonej przez magistrat, a kupowaniem gazety, czy biletu do kina. W każdym z tych wypadków człowiek jest przedmiotem rzšdzšcej władzy. Nie jest wolny bo, jak mówi profesor Hale, wolnoć oznacza „brak przeszkód w korzystaniu z dóbr materialnych” . To znaczy: nie jestem wolny, bo kobieta, robišca sweter dla swego męża, nie da mi go założyć; ograniczam wolnoć innych, bo nie pozwalam im używać swej szczoteczki do zębów. Zgodnie z tš doktrynš wykonuję prywatnš władzy, odpowiednik publicznej władzy rzšdu, jakš ten wykonuje, więzišc kogo w Sing-Sing. Rozwijajšc konsekwentnie tę zadziwiajšcš doktrynę wnioskujemy, że nigdzie nie ma wolnoci. Twierdzi ona, że to, co nazywa ona przymusem ekonomicznym, nie różni się w swej istocie od przymusu, jaki stosuje pan wobec swego niewolnika. Odrzuca to, co nazywa władzš prywatnš, lecz nie sprzeciwia się ograniczeniom wolnoci przez władzę publicznš. Pragnie zgromadzić wszystko, co zwie ograniczeniami wolnoci, w rękach państwa. Atakuje instytucję własnoci prywatnej i prawa, które, jak twierdzi, „wymusza poszanowanie własnoci - to znaczy odmawia każdemu prawa do działania, w sposób, który go gwałci” . Jedno pokolenie wstecz wszystkie gospodynie gotowały zupę zgodnie z przepisem, jaki dostały od swych matek, lub wyczytały w ksišżce kucharskiej. Dzi wiele kobiet woli kupić zupę w puszce, podgrzać jš i podać swej rodzinie. Lecz, mówiš nasi uczeni doktorzy, fabryki konserw ograniczajš wolnoć gospodyń domowych, bo żšdajšc zapłaty za małš puszkę zupy, przeszkadzajš w jej użyciu. Ludzie, których nie bawi bycie pouczanym przez tych wybitnych nauczycieli, mogš rzec, iż przedsiębiorstwo produkujšce konserwy usunęło największš przeszkodę w korzystaniu z puszki zupy, mianowicie jej nieistnienie. Sama esencja produktu nie może nikogo zaspokoić bez egzystencji. Lecz ci ludzie się mylš, mówiš nasi uczeni w pimie. Korporacja dominuje nad gospodyniš, niszczy jej wolnoć przez nadmiar skoncentrowanej władzy, i jest obowišzkiem państwa zapobiec tej grubej obrazie. Korporacje, mówi, pod auspicjami Fundacji Forda, inny przedstawiciel tej grupy, profesor Berle, muszš być przedmiotem kontroli rzšdu . Dlaczego nasze żony raczej kupujš gotowe produkty, niż trzymajš się metod swych matek i babek? Bez wštpienia dlatego, że uważajš ten sposób postępowania za bardziej korzystny dla siebie, niż tradycyjne zwyczaje. Nikt ich nie zmusza. ZnaleŸli się ludzie - porednicy, kapitalici, spekulanci, gracze giełdowi - którzy wpadli na pomysł, aby zaspokoić nieuwiadomione pragnienia milionów gospodyń domowych inwestujšc w przemysł konserw. Było też wielu innych, równie samolubnych kapitalistów, którzy w wieluset innych korporacjach dostarczyli konsumentom wieleset różnych wyrobów. Im lepiej przedsiębiorstwo służy społeczeństwu, im większej iloci ludzi, tym staje się większe. WejdŸcie do domu zwykłej amerykańskiej rodziny, a zobaczycie dla kogo kręci się ta maszyneria. W wolnym kraju nikt nikomu nie broni osišgnšć bogactwa przez lepsze obsłużenie konsumentów, niż to, z jakim spotykajš się dotychczas. Czego trzeba to dobrej głowy i ciężkiej pracy. „Współczesna cywilizacja, prawie cała cywilizacja” - mówił Edwin Cannan, ostatni z długiego szeregu wybitnych brytyjskich ekonomistów - „oparta jest na zasadzie dogadzania tym, którzy dogadzajš rynkowi, a niedogadzania tym, którzy tego zaniedbujš” . Próżne jest całe gadanie o koncentracji władzy gospodarczej. Im większa jest korporacja, im więcej ludzi obsługuje, tym bardziej jest zależna od nich, od ich upodobań, od mas. W gospodarce rynkowej władza gospodarcza znajduje się w rękach konsumentów. Kapitalistyczna przedsiębiorczoć nie polega na zachowaniu raz zdobytego stanu produkcyjnoci, jest raczej nieustajšcš innowacjš, co dzień powtarzanš próbš poprawy zaopatrzenia klientów w nowe, lepsze i tańsze produkty. Aktualny stan aktywnoci produkcyjnej jest zaledwie stanem przejciowym. Nieustannie bierze górę tendencja do wyrugowania tego, co już osišgnięto przez to, co będzie konsumentom służyć lepiej. I w konsekwencji w kapitalizmie występuje cišgła wymiana elit. Co charakteryzuje kapitanów przemysłu, to wymylanie nowych idei i wcielanie ich w życie. Jak wielka nie byłaby korporacja, jest skazana, jeli tylko nie zdoła dostosować się co dzień na nowo do najlepszych możliwych metod obsługi konsumentów. Lecz politycy i inni mniemani reformatorzy widzš tylko strukturę przemysłu, jaka istnieje w tym momencie. Sšdzš, że sš doć mšdrzy, aby chwycić kontrolę nad fabrykami, jakie sš dzisiaj, i zarzšdzać nimi trzymajšc się ustanowionej rutyny. Podczas, gdy ambitny nowicjusz, który będzie rekinem jutra, już planuje rzeczy wczeniej niesłyszane, wszystko, co oni majš w głowach, to prowadzenie po dawno przetartych cieżkach. Historia nie zanotowała innowacji produkcyjnej, wymylonej i wprowadzonej do praktyki przez biurokratów. Jeli nie chcemy pogršżyć się w stagnacji, to musimy zostawić wolnš rękę tym dzi nieznanym ludziom, którzy sš doć pomysłowi, aby prowadzić rodzaj ludzki po drodze ku coraz lepszym warunkom egzystencji. To jest główne zagadnienie gospodarki narodów. Prywatna własnoć fabryk nie jest ograniczeniem wolnoci wszystkich innych ludzi do wybrania co im odpowiada najbardziej. Przeciwnie, pozwala zwykłym ludziom, jako nabywcom, dominować we wszystkich sprawach gospodarczych. Oznacza zachętę dla najbardziej przedsiębiorczych do jak największego wysiłku w celu służenia innym ludziom. VI Wszelako nie można opisać wyczerpujšco głębokich zmian, jakie wniósł kapitalizm w kondycję zwykłych ludzi, jeli ograniczyć się tylko do przewag, jakimi cieszš się na rynku jako konsumenci, w sprawach państwowych jako wyborcy, i do bezprecedensowego podniesienia standardu życia. Niemniej ważne jest, że kapitalizm umożliwił im oszczędzanie, akumulację kapitału i inwestowanie. Przepać, jaka dzieliła w przed- kapitalistycznych stosunkach posiadaczy od biedaków bez grosza, teraz się zmniejszyła. W dawnych wiekach robotnik dniówkowy miał tak małš płacę, że ledwie mógł co odłożyć, a jeli to zrobił, to mógł jedynie zgromadzić i schować kilka monet. W kapitalizmie jego fachowoć uczyniła oszczędzanie możliwym i sš instytucje umożliwiajšce mu inwestowanie. Niemała iloć kapitału zainwestowanego w amerykańskim przemyle odpowiada oszczędnociom pracowników. Oszczędzajšc w banku, polisach ubezpieczeniowych, obligacjach i akcjach pracownicy otrzymujš zyski i dywidendy, więc w terminologii marksizmu sš wyzyskiwaczami. Zwykły człowiek zainteresowany jest w kwitnšcym przedsiębiorstwie nie tylko jako konsument i pracownik, lecz również jako inwestor. Przeważa tendencja do zacierania ostrej niegdy różnicy między tymi, którzy posiadajš czynniki produkcji, a tymi, którzy ich nie majš. Oczywicie, ten trend może się rozwijać gdy gospodarka rynkowa nie jest sabotowana przez rzekomo socjalnš politykę. Państwo opiekuńcze, ze swymi metodami łatwego pienišdza i kredytu oraz nieokiełznanš inflacjš odbiera po kawałku wszystkie dochody płatne w legalnym pienišdzu. Samozwańczy przywódcy zwykłych ludzi wcišż kierujš się przestarzałš ideš, że polityka, która faworyzuje dłużników kosztem wierzycieli jest korzystna dla większoci. Swš niezdolnoć do zrozumienia istoty gospodarki rynkowej przejawiajš również w tym, że nie potrafiš dostrzec oczywistego faktu, iż udajš pomoc tym, którzy sš też wierzycielami, jako oszczędzajšcy, ubezpieczajšcy się, jako właciciele papierów wartociowych. VII Zasadš wyróżniajšcš zachodniš filozofię społecznš jest indywidualizm. Zmierza ona do stworzenia obszaru, w którym jednostka ma wolnoć mylenia, wyboru i działania nie będšc krępowanš oddziaływaniem społecznego aparatu przymusu i ucisku państwa. Wszystkie duchowe i materialne osišgnięcia cywilizacji zachodniej sš wynikiem działania tej idei wolnoci. Doktryna i polityka indywidualizmu i kapitalizmu, jej zastosowanie w sprawach gospodarczych nie wymagajš apologetów ani propagandystów. Jej osišgnięcia mówiš za siebie. Oprócz innych względów argumentem na rzecz kapitalizmu i prywatnej własnoci jest nieporównana skutecznoć wysiłku produkcyjnego. Ta wydajnoć sprawiła, że możliwy stał się jednoczesny gwałtowny wzrost ludnoci i podniesienie standardu życia. Rezultatem postępujšcego dobrobytu mas jest rodowisko społeczne, w którym wyjštkowo utalentowane jednostki majš swobodę obdarzenia swych współobywateli tym, czym potrafiš. Społeczny system prywatnej własnoci i ograniczone państwo jest jedynym systemem, który zmierza do debarbaryzacji wszystkich tych, którzy majš wrodzonš zdolnoć do nabycia ogłady. Niepotrzebnš stratš czasu jest pomniejszanie materialnych dokonań kapitalizmu przez zwrócenie uwagi, że sš rzeczy ważniejsze dla rodzaju ludzkiego, niŸli coraz większe i szybsze samochody i domy wyposażone w centralne ogrzewanie, klimatyzację, lodówki, pralki, czy telewizory. Bez wštpienia sš bardziej szlachetne i wzniosłe zajęcia. Lecz sš takie dlatego, że nie mogš być nikomu narzucone z zewnštrz, ale muszš wynikać z jego osobistych przekonań i determinacji. Takie zarzuty przeciwko kapitalizmowi pokazujš dosyć niedojrzały i materialistyczny punkt widzenia w założeniu, że kultura moralna i duchowa może być ustanowiona albo przez państwo, albo przez organizację produkcyjnš. Wszystko, co te zewnętrzne czynniki mogš osišgnšć pod tym względem, to dostarczyć otoczenia i rodków, które dadzš jednostce okazję do pracy nad własnym doskonaleniem i podniesieniem moralnym. Nie jest usterkš kapitalizmu, że masy wolš mecz bokserski od przedstawienia „Antygony”, jazz od symfonii Beethovena, komiks od poezji. Jest za to oczywiste, że podczas gdy przed-kapitalistyczne warunki, które wcišż dominujš na przeważajšcym obszarze Ziemi, udostępniajš te dobra tylko nielicznym, kapitalizm daje wielu ludziom szansę dšżenia do nich. Z jakiego nie patrzeć by na kapitalizm punktu widzenia, nie ma powodu aby płakać nad bezpowrotnie przeszłymi, dobrymi, starymi czasami. Jeszcze mniej usprawiedliwiona jest tęsknota za totalitarnymi utopiami, czy to nazistowskiego, czy sowieckiego typu. Rozpoczynamy dzi dziewište spotkanie towarzystwa Mont Pelerin. Stosowne będzie wspomnieć przy tej okazji, że spotkania tego rodzaju, na których głosi się opinie sprzeczne z opiniami dzisiejszej większoci i dzisiejszych rzšdów, możliwe sš tylko w klimacie wolnoci, która jest najcenniejszš cechš zachodniej cywilizacji. Miejmy nadzieję, że to prawo do różnicy zdań nigdy nie zaniknie. _________________________________________________________________ _______________________________ Bibliografia: Malthus, 'An Essay on the Principle of Population', wydanie drugie, Londyn 1803. Lenin, 'State and Revolution', International Publishers, Nowy Jork. Marx, 'Sur Kritik des Sozialdemokratischen Programms von Gotha'. Joan Robinson, 'Private Enterprise and Public Control'. J.G.Crowther, 'Social Relations of Science', Londyn 1941. Robert L.Hale, 'Freedom Through Law, Public Control of Private Governing Power'. A.A.Berle, Jr., 'Economic Power and the Free Society, a Preliminary Discussion of the Corporation',Nowy Jork 1954. Edwin Cannan, 'An Economist's Protest', Londyn 1928.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ludwig von Mises Wolność to niewola
Wolność i własność Ludwig von Mises
Mises Wolność i własność
Mises Wolność i własność
Ludwig von Mises NARÓD PAŃSTWO I GOSPODARKA (FRAGMENTY) Uwagi o polityce i historii naszych czasów
Ludwig von Mises Uwagi o matematycznym podejściu do problemów ekonomicznych
Ludwig von Mises Kapitalizm
[Ludwig von Mises, Murray N Rothbard] O suwerenności konsumenta
Ludwig von Mises Ekonomia i polityka 4 Inflacja
Ludwig von Mises
własnośc, wolnośc w ujęciu Ludwiga von Misesa

więcej podobnych podstron