radiowęzła podpadł w Komitecie Wojewódzkim partu. Zarzucono mu sabotaż, bo w czasie otwarcia lotniska szybowcowego w Lesznie, w czasie przemówienia marszałka Rokossowskiego ktoś poprzecinał kable. W ten sposób zamiast na studiach wf-u wylądowałem na jesieni w wojsku.
Jesionią 1953 roku wcielono mnie do wojska, do podoficerskiej szkoły radiotelegrafistów w Opolu. W wojsku poznałem śp Bogdana Froma, z którym się zaprzyjaźniłem. Bogdan był bokserem. Na Mistrzostwach Dywizji w boksie, w finale wagi lekkiej, stoczył piękną, poiywającą walkę z oficerem, który byłdywizyjną „gwiazdą'. Cała hala ryczała i kibicowała za Bogdanem. Wszyscy chcieli aby dołożył oficerowi. Dwie rundy były całkowicie wyrównane. Dopiero w trzeciej Bogdanowi zabrakło kondycji. Nic dziwnego - przy takim wyżywieniu. „Fizruk" dywizyjny organizował gimnastykom wspólne treningi i obozy. Tam poznałem Danka Perskiego, który przyszedł do wojska z II klasą sportową wgimnastyce. ja zaś miałem III. Dzięki Dankowi opuściłem wojsko z II, a Danek z I klasą. Po wojsku Danek też ukoóczyl zaocznie naszą uczelnię. Wdrugim roku służby wojskowej kpi. Ryś. dowódca naszego batalionu, mianował mnie w stopniu kaprala na oficerskie stanowisko instruktora wychowania fizycznego naszej jednostki. Jako instruktor wf uczyłem oficerów elementów III kl. sportowej w gimnastyce, żołnierzy zaś ogólnorozwojówki. Grałem tez w reprezentacji jednostki w koszykówkę. Kiedyś zgłosiłem się też do Mistrzostw Dywizji w pchnięciu kulą. Same wielkie chłopy, i ja mały .Kajtek' między nimi. Jeden z nich mówi do mnie: „Chyba się pomyliłeś, bo sprinterzy startują później'. Ja nic, czekam na swoją kolejkę. Na tych mistrzostwach pchnąłem kulą na odległość 10.72 m. zajmując II miejsce. W gimnastyce zaś w kl. II na Dolnym Śląsku należałem do czołówki zdobywając dyplomy i medale.
Karierę wuefraka zacząłem we wrześniu 1955 roku. W tym czasie zacząłem treningi w AZS-ie. Moim trenerem był mgr Kaczyński, późniejszy kierownik Zakładu Gimnastyki. Trenowałem solidnie 3 razy tygodniowo, przygotowując się do zawodów w klasie II. Wtym czasie w II klasie startowali ze mną asystenci Zakładu Gimnastyki: Ryszard Jezierski. Stanisław Maksymowicz. Bronisław Parszywka oraz Czesław Świerczyński. Na Dolnym Śląsku należałem do czołówki II klasy, zdobywając dyplomy i medale. Pamiętam, jak ogromny zawód sprawiłem mgr Kaczyńskiemu, który przez cały rok .wkładał duszę', aby przygotować mnie do startu w I klasie na Mistrzostwach Polski we Wrocławiu. W pieiwszym dniu przebrnąłem jakoś