ur. 1978. Dwukrotna laureatka konkursów literackich magazynu „Histeria". Publikuje też na Szortalu i na blogu „Okiem na Horror". Finalistka konkursu na dokończenie powieści Janusza Zajdla „Drugie spojrzenie na planetę Ksi”. Pasjonatka Włoch, języków obcych i dobrej grozy.
Zwycięstwo »t' dwóch naszych konkursach literackich, teraz tytuł Historyczki Miesiąca. Jak traktujesz takie
To działa niezwykle motywująco! Zwłaszcza że do czasu pierwszego konkursu „Histerii", w którym wzięłam udział, moje literackie wysiłki były... cóż, porażką. Drugie miejsce w konkursie w 2012 roku, a potem cisza. Przez jakieś 1,5 roku pisałam, wysyłałam teksty - raz załapałam się do grona wyróżnień, a poza tym totalna cisza. Zacinałam się nawet powoli podłainy wać i doszłam do wniosku, że może nie mam tak naprawdę nic do przekazania czytelnikowi? Wtedy już chyba tylko przyjaciele we mnie wierzyli, zwłaszcza ci, którzy redagowali mi teksty i cierpliwie, machając tasaczkiem, cięli ostro. Gdy zobaczyłam ogłoszenie o konkursie na pow stańczą opowieść, stwierdziłam, że w zasadzie pomysł mam, spróbować nie zaszkodzi. A tu niespodzianka, wygrałam konkurs, pierwszy raz w życiu. I od tamtej poiy nagle odw róciła się karta. Chyba los odkręcił kurek szczęścia.
Najpierw pojawili się bohaterowie, dwójka antagonistów - otyły alkoholik Burroughs i jego oponent, chłodny i przebiegły Slocum. Każde moje opow iadanie zaczyna się od bohaterów, a dopiero potem układa się fabuła. Ci ludzie mówią do mnie, stopniowo ukazują się we własnym świecie. Ta dwójka zaprowadziła mnie do Whitechapel i opow iedziała swą historię - historię zawiści, rozmyślnej krzywdy, wyrównania rachunków. Bo „Zegar śmierci” nie jest tak naprawdę opowieścią o mordercy i ścigających go policjantach. To historia pewnej krzywdy, która mści się na sprawcy po latach.
W sumie tak, jak przy każdym moim tekście -zaczęłam, gdy cała opowieść była już w głowie. Samo pisanie, łącznie z poprawkami, zajęło mi około ... dwóch tygodni? Drugie tyle to było dumanie nad fabułą, dialogami. Pisałam dość wolno, bo w1 którymś momencie nagle się zastopowałam - to była krótka scena biegu po ulicach miasta. Z jakiegoś pow odu strasznie ciężko mi się ją pisało, a nie potrafię przeskoczyć do dalszego fragmentu, zostawiając ten problematyczny na koniec. W życiu codziennym nie jestem pedantką, a podczas pisania niestety tak... Jak utknę na jakimś fragmencie, to choćbym miała się z nim mordować przez miesiąc, nie przeskoczę do kolejnej sceny, póki nie poradzę sobie w reszcie z tą wcześniejszą.
Skąd czerpiesz inspiracje do pisania?
Podobno w ielu piszących reaguje pianą, gdy się ich o to pyta. A u mnie inspiracje przychodzą z dwóch źródeł. Po pierwsze, z obrazów , zdjęć, widoków . Bywa, że zobaczę na przykład piękne zdjęcie małego miasteczka w deszczu i od razu przychodzi mi na myśl miasteczko, którego mieszkańcy nigdy nie wychodzą z domów w czasie ulewy. I natychmiast machina idzie w ruch: dlaczego tak się dzieje? 1 nadchodzi najmilsza część pracy twórczej, czyli układanie fabuły. Drugi rodzaj inspiracji to sny. Miewam bardzo plastyczne, kolorowe sny i kilka razy zdarzyło mi się śnić scenę, która potem stała się zalążkiem tekstu. Raz natomiast wyśniłam sobie cale opow iadanie - z wyjątkiem zakończenia, bo się obudziłam i byłam zła jak osa, że właśnie w takim momencie. Ale to był jedyny przypadek, kiedy przyśniło mi się opow iadanie od początku do końca - pamiętam całą fabułę, kolejność zdarzeń, nawet dialogi. Co więcej, mogę opisać w detalach wygląd człowieka, który' gonił głównego bohatera. Nie, tego tekstu jeszcze nie napisałam. Ale napiszę, szkoda by było nie uszanować tak miłego snu. który wykonał za mnie część pracy, czyli stworzył fabułę...
Chyba z tym, co wyrabiam, kiedy zbliża się deadline. Mam fatalny zwyczaj robienia wielu rzeczy na ostatnią chwilę. A zwykle wygląda to tak: ostatni dzień na wysłanie tekstu, super, mam jeszcze kilka godzin na przejrzenie, czy po poprawkach nie ostały' się jakieś błędy. No to zrobię sobie kawy, chwilkę z kimś pogadam. Aaa, jak to, dziesiąta wieczór, przecież dopiero co była szósta? No więc szybko do czytania tekstu - i nagle literówka, przecinek, to zdanie źle brzmi... Wtedy to jest dopiero histeria.