Z perspektywy fotografa z kilkuletnim stażem, który ma już jakieś własne wydeptane ścieżki, ale ciągle stara się kombinować i próbować, Twoja ostatnia książka okazała się być dla mnie wyjątkowo ciekawa. Cenna była możliwość skonfrontowania moich priorytetów estetycznych/treściowych/technicznych ze spojrzeniem innej osoby. To rozszerza trochę percepcję tego co można chcieć osiągać. Bardzo doceniam konkretną narrację bez zbędnego lawirowania - co w danej sytuacji uznałeś za cel i dlaczego tak, jak ewentualnie mogło być inaczej. Doceniam też klarującą się w książce postawę otwartości na różne rozwiązania, na zachęcanie czytelnika do podejmowania własnych decyzji, a nie ślepego podążania za wizją autora.
Z konkretów, praktycznie jedyną sytuacją w dniu ślubu, gdzie korzystałem z LEDów były dotychczas zdjęcia ze sztucznymi ogniami. Myślę że po tej lekturze chętniej poeksperymentuję ze światłem stałym zamiast błysku także w innych sytuacjach. W dobie bezluster światło ciągłe zdaje się być jeszcze sensowniejsze, niż kiedyś.