09 (202)



















Ursula K. LeGuin     
  Lewa Ręka Ciemności

   
. 9 .    








Estraven Zdrajca

    Wschodniokarhidyjska opowieść zapisana w Gorinhering ze słów
Toborda Czarchawy przez G. A. Opowieść jest szeroko znana w różnych wersjach, a
oparta na niej sztuka "habben" znajduje się w reperuarze wędrownych teatrów na
wschód od Kargavu.
    Dawno temu, przed czasami króla Argavena I, który zjednoczył
Karhid w jedno królestwo, trwała waśń rodowa między domenami Stok i Estre w
ziemi kermskiej. Najazdy i pułapki urządzano od trzech pokoleń, a waśni nie było
końca, bo spór szedł o ziemię. Dobrej ziemi w Kermie jest mało, każda domena
szczyci się długością swoich granic, a panowie w Kermie są ludźmi dumnymi i
krewkimi, którzy rzucają czarne cienie.
    Zdarzyło się, że potomek z łona pana na Estre, młodzieniec,
ścigając na nartach pesthry na jeziorze Lodowa Noga w miesiącu irrem wjechał na
cienki lód i wpadł do jeziora. Chociaż wydostał się z wody używając jednej narty
do oparcia się o twardszy lód, nie na wiele poprawił swoją sytuację, bo był
przemoczony do nitki, powietrze było kurem i zbliżała się noc. Nie widział szans
na pokonanie kilkunastu kilometrów pod górę do Estre, wyruszył więc ku wsi Ebos
na północnym brzegu jeziora. Z nastaniem nocy z lodowca przyszła mgła i zasnuła
całe jezioro, tak że nie widział drogi przed sobą. Szedł powoli z obawy przed
słabym lodem, ale i w pośpiechu, bo mróz przenikał go do kości, i wiedział, że
niedługo zamarznie. Wreszcie przez noc i mgłę dojrzał światło. Odrzucił narty.
bo brzeg jeziora był skalisty i w wielu miejscach nie pokryty śniegiem, i ledwo
trzymając się na nogach ostatkiem sił wlókł się do światła. Zabłądził daleko od
Ebos. Była to mała samotna chata w lesie drzew thore, jedynych, jakie rosną w
Kermie, i drzewa otaczały ją ze wszystkich stron nie sięgając wyżej niż jej
dach. Młodzieniec uderzył w drzwi pięścią i głośno zawołał; ktoś otworzył mu
drzwi i zaprowadził go do kominka.
    W chacie nie było nikogo więcej, tylko ten jeden człowiek.
Zdjął z Estravena odzież, która zamarzła i była jak blaszana, nagiego przykrył
futrami i ciepłem własnego ciała wypędzał mróz z rąk, nóg i twarzy Estravena, a
potem napoił go grzanym piwem. W końcu młodzieniec doszedł do siebie i przyjrzał
się temu, który go pielęgnował.
    Był to nieznajomy równie młody jak on sam. Popatrzyli na
siebie. Obaj byli przystojni, mieli silne ciała i szlachetne rysy, byli prości i
smagli. Estraven ujrzał, że w twarzy drugiego płonie ogień kemmeru.
    - Jestem Arek z Estre - powiedział.
    - Jestem Therem ze Stok - odpowiedział drugi. Wtedy Estraven
roześmiał się, bo był wciąż jeszcze słaby, i rzekł:
    - Czy przywróciłeś mnie do życia po to, żeby mnie zabić,
Stokven?
    - Nie - odparł drugi. Wyciągnął rękę i dotknął dłoni Estravena,
jakby chciał się upewnić, czy już odtajał. Pod tym dotknięciem Estraven poczuł,
że budzi się w nim ogień, mimo że jeszcze dzień lub dwa dzieliły go od jego
kemmeru. Przez chwilę siedzieli bez ruchu dotykając się dłońmi.
    - Są takie same - powiedział Stokven i na potwierdzenie położył
swoją dłoń na dłoni Estravena. Miały tę samą długość i kształt, pasowały palec w
palec jak złożone dłonie jednego człowieka.
    - Nigdy dotąd cię nie widziałem przemówił Stokven.
    - Jesteśmy wrogami na śmierć i życie. - Wstał, dołożył do ognia
i z powrotem usiadł obok Estravena.
    - Jesteśmy wrogami na śmierć i życie - powiedział Estraven. -
Chętnie ślubowałbym ci kemmer.
    - I ja tobie - odpowiedział tamten. Wtedy złożyli sobie
przysięgę kemmeringową, która w Kermie, tak wtedy jak i teraz, nie może być
złamana ani odwołana. Tę noc, następny dzień i jeszcze jedną noc spędzili w
leśnej chacie nad zamarzniętym jeziorem. Następnego ranka przybyła do chaty
grupa ludzi ze Stok. Jeden z nich znał z widzenia młodego Estravena. Bez słowa
ostrzeżenia wydobył nóż i na oczach Stokvena pchnął Estravena w pierś i w
gardło, i młody człowiek padł zalany krwią na wystygłe ognisko, martwy.
    - Był dziedzicem Estre - - powiedział morderca.
    - Połóżcie go na swoje sanki i odwieźcie do Estre rozkazał
Stokven. Sam wrócił do Stok. Jego ludzie odjechali z ciałem Estravena, ale
zostawili je daleko w lesie thore dzikim zwierzętom na pożarcie i wrócili w nocy
do Stok.
    Therem stanął przed swoim rodzicem, panem Hariszem rem ir
Stokvenem, i spytał swoich ludzi:
    - Czy zrobiliście tak, jak wam kazałem?
    Odpowiedzieli: - Tak.
    - Kłamiecie - powiedział Therem - bo nigdy byście nie wrócili
żywi z Estre. Ci ludzie złamali mój rozkaz i skłamali, żeby ukryć swoje
nieposłuszeństwo. Żądam ich wygnania.
    Pan Harisz zgodził się na żądanie syna i ludzie ci zostali
wygnani z ogniska i wyjęci spod prawa.
    Wkrótce potem Therem opuścił swoją domenę mówiąc, że pragnie
spędzić pewien czas w stanicy Rotherer, i nie wrócił przed upływem roku.
    Tymczasem w domenie Estre poszukiwano Areka w górach i na
równinach. a potem go opłakano. Opłakiwano go przez całe lato i jesień, bo był
jedynym dzieckiem z łona księcia. A pod koniec miesiąca thern, kiedy sroga zima
objęła kraj w swoje władanie, przybył do Estre wędrowiec na nartach i wręczył
strażnikowi przy bramie coś zawiniętego w futro mówiąc: - To jest Therem, syn
syna Estre. - Po tych słowach pomknął na nartach w dół stoku jak kamyk
odbijający się od powierzchni wody i znikł, zanim komuś przyszło do głowy, żeby
go zatrzymać.
    W zawiniątku z futra leżało płacząc nowo narodzone dziecko.
Przyniesiono dziecko przed oblicze pana Sorve'a i przekazano mu słowa
nieznajomego, a stary pan, pogrążony w smutku, ujrzał w dziecku swojego
zaginionego syna Areka. Rozkazał, żeby dziecko wychowywano jako syna
wewnętrznego ogniska i żeby nazywano go Therem, chociaż klan Estre nie używał
tego imienia.
    Dziecko wyrosło na dorodnego, silnego młodzieńca, poważnego ~
natury i milkliwego, w którym wszyscy dostrzegali podobieństwo do zaginionego
Areka. Kiedy dorósł, pan Sorve w geście starczej samowoli wyznaczył go
dziedzicem Estre. Wywołało to zawiść wśród synów kemmeringów Sorve'a, silnych i
w kwiecie wieku, którzy długo czekali na tę godność. Urządzili oni zasadzkę na
młodego Therema, kiedy wyruszył samotnie polować na pesthry w miesiącu irrem,
ale on był uzbrojony i nie dał się zaskoczyć. Dwóch braci z ogniska zastrzelił w
gęstej mgle, która zaścielała jezioro podczas odwilży, a z trzecim walczył na
noże i zabił go wreszcie, choć sam został zraniony głęboko w szyję i w pierś.
Stanął nad ciałem brata we mgle nad lodem i zobaczył, że zapada noc. Był
osłabiony z upływu krwi i pomyślał, żeby udać się do wsi Ebos po pomoc. Jednak w
gęstniejących ciemnościach zabłądził i doszedł do lasu thore na wschodnim brzegu
jeziora. Tam zobaczył opuszczoną chatę, wszedł do środka i zbyt osłabiony, żeby
rozpali; ogień, upadł na zimne kamienie ogniska i leżał tak brocząc krwią.
    Ktoś wyłonił się z ciemności, samotny człowiek. Stanął w
drzwiach i zamarł na chwilę patrząc na człowieka leżącego we krwi na kamieniach
ogniska. Potem wszedł w pośpiechu, przygotował łoże z futer, które wyjął ze
starej skrzyni, rozpalił ogień, obmył i przewiązał rany Therema. Kiedy zobaczył,
że młody człowiek patrzy na niego, powiedział: Jestem Therem ze Stok.
    - Ja jestem Therem z Estre.
    Zapadła między nimi cisza. Po chwili młody człowiek uśmiechnął
się i powiedział:
    Czy opatrzyłeś moje rany, żeby mnie zabić, Stokven? Nie
odpowiedział starszy.
    Wtedy Estraven spytał:
    - Jak to się dzieje, że ty, pan ze Stok, jesteś sam tutaj, na
spornej ziemi?
    Przychodzę tu często - odparł Stokven.
    Potem zbadał puls młodzieńca i na moment przyłożył dłoń płasko
do dłoni Estravena. Pasowały palec w palec, jak dwie dłonie jednego człowieka.

    - Jesteśmy wrogami na śmierć i życie - powiedział Stokven.
    Estraven odpowiedział:
    - Jesteśmy wrogami na śmierć i życie, ale nigdy dotąd cię nie
widziałem.
    Stokven odwrócił twarz.
    - Ja cię raz widziałem, dawno temu - powiedział. Chciałbym,
żeby między naszymi domami zapanował pokój.
    - Ja ci przysięgnę pokój - rzekł Estraven.
    Złożyli sobie przysięgę i więcej nie rozmawiali, i ranny
zasnął. Rano Stokvena już nie było, ale przyszli ludzie ze wsi Ebos i odnieśli
Estravena do domu, do Estre. Tam nikt już nie ośmielał się przeciwstawiać woli
starego księcia, odkąd jej słuszność została zapisana krwią trzech ludzi na
lodzie jeziora, i po śmierci Sorve'a Therem został księciem Estre. W ciągu roku
zakończył starą waśń oddając połowę spornej ziemi domenie Stok. Za to i za
zabicie trzech braci z ogniska nazywano go Estravenem Zdrajcą. Ale jego imię,
Therem, jest nadal nadawane dzieciom w tej domenie.
następny   









Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pref 09
amd102 io pl09
2002 09 Creating Virtual Worlds with Pov Ray and the Right Front End
Analiza?N Ocena dzialan na rzecz?zpieczenstwa energetycznego dostawy gazu listopad 09
2003 09 Genialne schematy
09 islam
GM Kalendarz 09 hum
06 11 09 (28)
453 09

więcej podobnych podstron