Twarz księżyca — Drogi błądzenia 3 7
całości trylogii jako konsekwentnego zamierzenia artystycznego, w którym różnice poszczególnych części mają swoje umocowanie w koncepcji rozwojowej dzieła.
Na tłe cytowanych głosów krytyki wybijają się swoją odmiennością dwa, należące do Stanisława Barańczaka i Elżbiety Sarnowskiej-Temeriusz. Choć nie zajmują się oni opisem całości trylogii, to jednak próbują uzasadnić celowość takiej koncepcji przedstaw ienia, jaką dal Parnicki w Twarzy księżyca:
...chodzi o wyczerpanie wszelkich hipotez — nawet tych z pozoru niemożliwych i absurdalnych — które pomogłyby podmiotowi twórczemu, znaleźć dowód własnej tożsamości, sposób odnalezienia się w świccie, dotarcia do swych korzeni, które przywiązują człowieka, niepewnego własnego losu i własnej autentyczności, do sprawdzalnego i namacalnego podłoża30.
Barańczak zwrócił uwagę na wymóg lektury o kapitalnym znaczeniu dla rozumienia celowości dokonania Parnickiego. Powiązał mianowicie specyfikę konstrukcji rozbitego i niepewnego przedstawienia z impulsem porządkowania, jakie ono wywołuje. Dziś powie-dzilibyśmy, że zwrócił uwagę na „antylogocentryczę” nastawienie słowa tych powieści. To czytelnik dokonuje analizy i wyboru słowa ugruntowującego sens zdarzenia, dzięki czemu zyskuje św iadomość drogi redukcji i wykluczania, jaką przechodzi dyskurs tworzący znaczenie i ciągłość fabuły. Może rozpoznać w swojej lekturze proces tworzenia historii jak i jego ofiary; bowiem, jak pisze Vinccnt Descombes, omawiając myśl Foucaulta,
Możliwość historii opiera się na decyzji odrzucenia w nierozum gestów' i słów, które nie proponują żadnego pozytywnego znaczenia31.
Sarnowska-Temcriusz podkreślała dynamikę świata powieści, która to cecha nie pozwala czytelnikowi na prosty gest wykluczenia niekoherentnych zdarzeń czy' sensów' tekstu. Prowadzi do permanentnej niepewności czy trafne jest rozpoznanie tożsamości postaci i zdarzeń oraz związków między nimi. W ten sposób zewnętrzny wobec powieści model historyczny opisywanej epoki nie unieruchamia przedstawienia, nie może sprowadzić go do swojej beletrystycznej kopii, do statusu „żywego obrazu’' przeszłości.
Miniona rzeczywistość nigdy nic jawi się Parnickiemu w nieruchomym trwaniu, w postaci zastygłej skamieliny lub statycznego obrazu Występuje zawsze jako ciągle, nieustanne stawanie się, pulsuje przemianami, kipi od wewnętrznych przeciwieństw. Ten ruch, te zmiany uznać trzeba za nieodłączną własność historii widzianej oczyma Parnickiego. Akceptuje on również koncepcję dziejowego rozwoju, przy czym wybiera raczej jego spiralną nie zaś linearną wersję .
Tc dwa glosy pozostają jednak osobne wobec generalnej dezaprobaty krytyków. Zarazem jednak, śledząc recenzje 'Twarzy księżyca widzimy dziwne rozdwojenie. Otóż autorzy wytykając powieści rozmaite słabości, jednocześnie podkreślają wybitność autora, jego erudycję historyczną i filozoficzną, ory ginalność jego pisarstwa. Bezradność znacznej części krytyki w obliczu nowatorstwa powieści Parnickiego nie powinna jednak dziwić. Parnicki jest pisarzem oryginalnym i osobnym nic tylko w kontekście polskiej tradycji literackiej.
Wkraczając w świat tekstu takiej powieści, jaką jest Twarz księżyca, stajemy w obliczu koncepcji przedstawienia literackiego, które podważa swój własny fundament, jaki stanowi zdolność fikcji historycznej do tworzenia referencjaIncj iluzji w oparciu o źródło historyczne i badania naukowej historiografii. W obliczu ogromnego przyrostu wiedzy, nie tylko historycznej. Parnicki odrzuca postulat populary zacji nauki historycznej na rzecz jej pro-
Ju S. Barańczak, Dowód tożsamości, „Twórczość" 1971 nr 9, s. 95.
1 V. Descombes, To samo i inne. Czterdzieści pięć lat filozofii francuskiej (1933—) 978), przełożyli B. Banasiak i K. Matuszewski. Warszawa 1996, s. 135.
E. Samowska-Temeriusz, Powieściopisarz historyczny. (O twórczości Teodora Parnickiego), „Tygodnik Kulturalny" 1971, nr 2!, s. 4.