40
Mieczysława Adrianek
niebezpieczeństwo minęło. Miałem z tego powodu nie tylko ciągłe zmartwienie, ale i wielki kłopot będąc przymuszony sam około gospodarstwa chodzić i dziećmi się zatrudniać. Mimo takich jednakże przeszkód, korzystając z chwil swobodniejszych, pracowałem nad ułożeniem wypisów łacińskich, które chciałbym jakim sposobem na mój i wychowania publicznego pożytek obrócić. Obrałem sobie dzieło Lomonda pod tytułem Epitome historiae sacrae40 zalecające się czystą i piękną łaciną, tudzież wykładem rzeczy ile przy krótkości dosyć porządnym. Dorobiłem do niego słowniki, ale zupełnie innym sposobem jak wszystkie, które mi są dotąd znajome. Wyrazy w moim słowniku nie alfabetycznie są ułożone, ale tak jak następują w tekście. Stąd wynika, że te same wyrazy, osobliwie trudniejsze, kilka razy się powtarzają, zwłaszcza kiedy w różnych miejscach, w różnych znaczeniach są użyte, co wszakże nie tylko nie szkodzi, ale zdaje się czasem pomagać do nabycia gruntowniejszej znajomości języka. Zwracałem wszędzie szczególniejszą uwagę na frazeologię, bo na jej poznaniu najwięcej zależy. Wypisy te są przeznaczone dla klasy lej i 2ej, w których dzieci nie mają jeszcze tyle wprawy, aby umiały zręcznie z alfabetycznymi obchodzić się słownikami i częstokroć znalazłszy wyraz, nie wiedzą, które z wielu położonych przy nim znaczeń do miejsca obecnego jest stosowne. Ponieważ zachowanie iloczasu jest dla początkowych niezmiernie trudne, a czasem i dla samych nauczycieli nie zawsze łatwe; dlatego w tekście zgłoski długie i krótkie będą poznaczone przynajmniej przedostatnie, bo te właściwie do czytania są potrzebne. Po krótkiej i stosownej do rzeczy przemowie, będzie naprzód tekst umieszczony a pod rozdziałami, na które całe dziełko jest podzielone, będą położone objaśnienia szczególniej historyczne i jeograficzne. Nastąpi potem słownik, który zupełnie ukończony został dnia 1 kwietnia o godzinie jedenastej w nocy i trzydzieści z górą arkuszy zajmuje. Pozostaje mi tylko przepisać wszystko na czysto, co się przed końcem maja uskuteczni, a nim cała robota do Warszawy pójdzie przez P. Sierocińskiego jadącego w czasie Wielkanocy, próbkę JWWMPanu Dobrodziejowi, będę miał zaszczyt przesłać. Idzie mi teraz o rzecz najważniejszą, to jest jakim sposobem wyjednać, aby te wypisy za elementarne przyjęto. Przeciw przedmiotowi nie będą mieli nic zarzucić, bo do ducha czasu stosowny. Słownik, ile mi wolno samemu o tym mówić jest dosyć pracowicie zrobiony, bo żadnego nie umieściłem wyrazu, o którego bym się znaczeniu i użyciu z najlepszego słownika nie zapewnił. Udaję się do JWWMPana Dobrodzieja z prośbą, abyś mię raczył oświecić, dokąd się podają podobne roboty, z jakich osób składa się sąd mający o nich wyrokować i czyje w tej mierze najważniejsze zdanie. Ja gotów jestem wszelkich sprężyn użyć dla pozyskania przychylnego skutku, zwłaszcza że to byłoby dla mnie wielkim zasiłkiem w moim teraźniejszym położeniu, gdzie jestem zupełnie goły z powodu poniesionych tylu w jednym czasie wydatków i na drogę i na słabości mojej żony.
Słyszałem przypadkiem, że ktoś teraz w Warszawie trudzi się ułożeniem wypisów. Ponieważ ja nie mogę być prędzej w Warszawie, aż w czasie wakacji, więc lękam się, abym nie został uprzedzony. Jeżeli to nie sprawi przykrości JWWMPanu Dobrodziejowi, racz się o tym dowiedzieć i mnie zawiadomić. Spodziewam się, iż JWMPan Dobrodziej, dawszy mi tyle dowodów swojej łaski i w tej okoliczności okazać mi jej nie odmówisz. List ten pisany jest na ręce ojca mojej żony, tą drogą możesz JWMPan Doborodziej i odpowiedź swoją posłać, której z upragnieniem wyglądać będę.
Zostaję z wysokim uszanowaniem JWWMPana Dobrodzieja najniższy sługa Józef Żuchowski
Żona moja swoje uszanowanie załącza.
40 Karol Franciszek Lhomond (1727-1774), francuski filolog. Wsławił się jako autor licznych książek szkolnych, używanych przez młodzież. Jego Epitome historiae sacrae zaadaptował Józef Żuchowski. Książka ukazała się w r. 1830, drukiem Komisji Rządowej WRiOP. Dziełko uzyskało status książki elementarnej.